Chcę się modlić, bo… W tym miejscu zaczyna się cała lista

(fot. Alexa Mazzarello / Unsplash)
droga.blog.deon.pl / pk

Jeden z księży głosił, że mówić "módl się" to tak, jakby przyszła pielęgniarka, rzuciła choremu kroplówkę i powiedziała "podłącz sobie". "Warto się modlić" to zdecydowanie za mało.

Spotkać się z kimś to przede wszystkim porozmawiać, mówić do niego i słuchać tego, co on ma do powiedzenia. Głęboka przyjaźń to także umiejętność przebywania ze sobą, czasami bez użycia słów. Czym jest dla mnie modlitwa?

Nie można mówić o modlitwie jak o pojęciu, które w szybki sposób zdefiniujemy. Modlitwa ma charakter refleksyjny i niezwykle głęboki. Nie opiera się na technikach, chociaż i one są warte uwagi, bo pomagają w porządkowaniu i głębszym przeżywaniu modlitwy. Niemniej żadna z "formułek" nie podkreśli spotkania i mojego osobistego zaangażowania.

DEON.PL POLECA

Każdorazowo, w odpowiedzi na pytanie - czym dla mnie jest modlitwa? - zawieram moje osobiste świadectwo spotkania nie z byle kim, ale z żywą Osobą, z Kimś, komu na mnie najbardziej zależy - z Bogiem.

Po co?

Powiedzieć komuś, że warto się modlić, to z pewnością za mało. Napisać o tym to jeszcze mniej. Jeden z księży rekolekcjonistów głosił, że mówić "módl się" to tak, jakby przyszła pielęgniarka, rzuciła kroplówkę i powiedziała "podłącz sobie". W modlitwie potrzebujemy nie tylko formułek i świadectwa, ale także wskazania celu.

Chcę się modlić, bo… W tym miejscu zaczyna się cała lista: bo kocham Boga, pragnę czuć Jego obecność, przy Nim jest mi dobrze, jest sensem mojego życia. Można by tak wymieniać w nieskończoność, ale prawdą jest, że każdy musi odkryć sens modlitwy w swoim życiu. Cel zawsze będzie ten sam - spotkanie z Bogiem, ale słowa określające ten cel mogą być różne.

Często mówimy o szczęściu, dobroci, miłości, radości, wieczności, a pod każdym z tych pojęć zawsze ukryty jest Bóg, który pragnie twojej obecności, rozmowy, poświęconego czasu, czyli modlitwy. On pragnie ciebie, ty pragniesz Jego. Ty dajesz Mu siebie, a On daje ci wszystko.

Jak?

Jest wiele sposobów modlitwy: czytanie Pisma Świętego, różaniec, koronka, adoracja itd. Potrzeba jednak zastanowić się, który ze sposobów jest skuteczny (skuteczny nie znaczy wcale, że Bóg spełnia wszystkie moje prośby, chodzi raczej o taki rodzaj modlitwy, który zbliża mnie do Boga). Przede wszystkim muszę znaleźć taki sposób modlitwy, który pozwala mi zobaczyć w Bogu żywą Osobę, Stwórcę, Pasterza czy Sędziego.

Czasami wystarczy pokazać Bogu swoją twarz. Nie tą ubraną w maskę, zasłoniętą rękami, ale twarz bardzo często poranioną. Każdy z nas ma jakieś zadrapania, urazy, rany, które bolą i krwawią. Boże, czemu straciłam męża? Dlaczego moja mama choruje? Jak on mógł mnie zdradzić? Bóg nigdy nie obiecał, że twoje życie będzie wypełnione zdrowiem, miłością, dobrocią i wiecznym szczęściem. Pokaż Bogu to wszystko, co do Niego czujesz. Każde zadrapanie i krwawiącą ranę. On jest takim specjalistą, że prędzej czy później zamieni je wszystkie w blizny. Wystarczy otworzyć się przed Bogiem, krótko mówiąc, wyżalić się.

Modlitwa z otwartymi ranami będzie na początku bolała, bo jest to operacja na żywym organizmie. Dopiero, gdy naprawię błędy, uleczę relacje, to wtedy znajdę ukojenie i wyciszenie.
Bóg jednak nie jest jedynie lekarzem w fartuchu ze stetoskopem w ręku, chociaż często zatrudniamy Go na różne stanowiska: nauczyciela, wychowawcy, opiekuna, inżyniera czy wreszcie zbrodniarza, który dopuszcza zło. Nie zdajemy sobie jednak sprawy, że On potrafi we współpracy z nami z tego największego zła wyprowadzić jeszcze większe dobro. Zrozumiemy to dopiero wtedy, gdy się z Nim spotkamy, twarzą w twarz.

Po etapie kłótni z Bogiem, nawiązania relacji i otworzenia się przed Nim zobaczymy, że On zawsze jest kimś ponad, kimś więcej i zawsze kimś lepszym niż nasze wyobrażenia. On jest po prostu wszystkim. Jeżeli będę szukał, to odkryję, że dla Niego zawsze najpiękniejszą modlitwą będzie moje życie (przestrzeganie przykazań, życie sakramentalne, doskonalenie siebie, pragnienie Boga i pamięć o Nim w dobrym i złym).

Adoracja

Szczególnym rodzajem modlitwy jest adoracja. Klęczenie w cichości kościoła czy kaplicy i uświadomienie sobie obecności Pana, który mnie stworzył i pozwala mi żyć każdego dnia, sprawia, że czuję w sobie pragnienie dobra dla siebie i innych.

To właśnie modlitwa ma być motorem moich działań. To ona mnie napędza, pokazuje cel tego wszystkiego, co robię, daje mi siły i dzięki niej wiem, komu na mnie najbardziej zależy. Warto odkrywać sens modlitwy każdego dnia na nowo.

Amen!

I ostatnia, ważna sprawa w moim świadectwie modlitwy. Każdą modlitwę warto zakończyć gestem lub konkretnym słowem.

Dla mnie bardzo szczególne jest słowo "amen". Z greckiego oznaczało ono pierwotnie słup, który podtrzymywał namiot. Amen to więc takie słowo, które wskazuje na stabilność, coś stałego i solidnego.

Słowo amen używane jest w Nowym Testamencie jako pewnego rodzaju potwierdzenie, w jęz. polskim po prostu "tak". Mowy Jezusa zaczynają się więc od słowa amen, my natomiast często tym słowem kończymy nasze modlitwy. To tak jakbyśmy mówili: "w Tobie Panie pokładam nadzieję", "Ty się tym zajmij". Wypowiadając "Amen", powierzam wszystkie moje sprawy, słowa, myśli i uczynki Bogu.

Powyższy tekst to moje świadectwo tego, czym w moim życiu jest modlitwa.

***

#MojaModlitwa ||| Tekst pierwotnie ukazał się na blogu droga.blog.deon.pl w ramach wspólnego projektu blogerów z platformy blog.deon.pl. Nasi blogerzy dzielą się swoim doświadczeniem modlitwy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Chcę się modlić, bo… W tym miejscu zaczyna się cała lista
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.