Dwa obrazy życia
Osoba wierząca wie, że Bóg istnieje. Jedak osoba niewierząca tego nie powie z pełnym przekonaniem, Może wątpić, snuć przypuszczenia, ale nigdy nie będzie pewna. Nam, osobom wierzącym, chyba czasem też brakuje tej pewności.
Dziś Wielki Piątek, Liturgia Męki Pańskiej. Wspomnienie śmierci Jezusa, Boga. Wszyscy wierni uczestniczą w rozbudowanej liturgii. Symbole, gesty, słowa. Tym wszystkim uobecniamy te wydarzenia w naszej codzienności, z wiarą je przeżywamy. Osoba wierząca wie, że Bóg istnieje. Jedak osoba niewierząca tego nie powie z pełnym przekonaniem, Może wątpić, snuć przypuszczenia, ale nigdy nie będzie pewna. Nam, osobą wierzącym, chyba czasem też brakuje tej pewności. Chciałbym w tym krótkim artykule przedstawić jak widzę dwie ludzkie postawy. Postawę wiary i niewiary, oraz jak można je uzasadniać.
Wierzący z niewierzącym mogą się sprzeczać bez końca. Wierzący będzie starał się udowodnić, że Bóg istnieje, niewierzący, że nie istnieje. Który z nich będzie miał racje? Żaden. Bo wiary w Boga nie da się zważyć argumentami, a następnie wydać wyrok: te argumenty są silniejsze, więc Bóg istnieje/nie istnieje. Argumenty obu stron można przyjąć i odrzucić. Każda strona może mieć racje. Sobór Watykański II mówi: „Ludzie mogą przeczyć Bogu będąc rozumnymi i moralnie zdrowymi”. Gdyby wiarę w Boga można było oprzeć na dowodach czy On istnieje czy nie, albo byśmy wszyscy byli dziś wierzący, albo niewierzący. W rzeczywistości jest jednak inaczej. Wiara okazuje się cnotą, czymś czego wyłącznie za pomocą rozumu nie wyjaśnimy. Bo w jaki sposób można wytłumaczyć relację między człowiekiem a Bogiem?
Dwa obrazy życia. Wierzący i niewierzący. Oba te obrazy są realne. Realne i prawdziwe jest życie wierzącego jak i niewierzącego. Obraz życia osoby wierzącej można przyrównać do zielonej, pełnej życia i roślinności doliny. Pustynnym krajobrazem możemy nazwać życie osoby niewierzącej. Pozostawmy te dwa metaforyczne obrazy bez głębszego wyjaśniania ich symboliki.
W pierwszym psalmie, dwie drogi życia, psalmista mówi o drzewie, które wydaje owoc w odpowiednim czasie, a liście jego nie więdną. Często w naszej wędrówce ku Bogu popadamy w zniechęcenia. Mówimy, że modlitwa nic nam nie daję, bo nic spektakularnego się nie dzieje. Zastanówmy się, czy nie staramy się w takim przypadku zrobić z Boga maszynki, która spełniałaby nasze życzenia? Spójrzmy na słowa psalmisty. Jesteśmy jak drzewo, które owoc wydaje w odpowiednim czasie. To, co Bóg dla nas planuje, przyjdzie w swoim czasie. Nasz rozkwit możemy różnie tłumaczyć, np. jako odzyskanie wiary. Nie zapominajmy też, że tak jak drzewo cały czas czerpni ze źródła wody, tak samo my cały czas czerpiemy ze źródła jakim jest Duch Święty.
W psalmie 90, Wieczny Bóg nadzieją człowieka, psalmista prosi Boga: „Nasyć nas od rana swoją łaską, abyśmy przez wszystkie dni nasze mogli się radować i cieszyć”. W tym punkcie polecam lekturę całego psalmu, który przedstawia kruchość życia człowieka. Tylko Bóg pozostaje ostateczną nadzieją, która przekracza to wszystko, co ziemskie. W rzeczywistości przekraczającej świat materialny stajemy wobec dramatycznej samotności. W niej możemy umieścić Boga (On sam nigdy na siłę nie wejdzie do naszego życia), albo jakąś rzecz czy idee, którą będziemy próbować zastąpić Boga. Wiele wzniosłych idei możemy wstawić na Jego miejsce. Wydawać się może, że najwznioślejszą z nich będzie miłość. Wybierając miłość w sposób nieświadomy wybieramy Boga. Mimo że idziemy w Jego kierunku, to jeszcze wszystko przed nami ma niewyraźne kształty. Wiele osób zbliża się do chrześcijaństwa poprzez fascynacje chrześcijańską wizją świata. Kruche jest jednak takie podejście dopóty, dopóki człowiek nie wejdzie w osobista relację z Jezusem Chrystusem.
Bohaterowie książek Alberta Camusa: dziś powiedzielibyśmy, że ich postawa życiowa to egzystencjalizm. Są oni niewzruszeni na sprawy, które wokół nich się dzieją. Żyją w apatii, otwarci wyłącznie na samych siebie. W tym świecie nie ma miejsca na Boga. Bo po co? Oni nie stawiają sobie pytania o Boga. Jednak czy jesteśmy w stanie znaleźć odpowiedź, gdy nie postawimy pytania? Capax Dei – człowiek jest otwarty na Boga. Sama możliwość postawienia sobie pytania na temat Boga jest już pierwszym krokiem w Jego stronę.
Dwa obrazy życia. Obraz zielonej doliny i obraz pustyni. Dwa prawdziwe obrazy, dwie prawdziwe drogi. Od nas samych zależy co wybierzemy. Czy będzie to życie z Bogiem, dzięki Bogu. Czy może życie bez Boga, bez Tego, który daje nam życie. Jesteśmy wolni, przeżyjemy w każdej możliwości. Tylko niech wierzący nie zapominają, że czasem warto wyjść na pustynie, aby tam jeszcze raz odnaleźć Boga, aby zweryfikować czy prawdziwego Boga nie przysłaniamy sobie schematami, które zniekształcają Jego obraz. A niewierzący niech pamiętają, że pustynia nie jest miejscem, w którym człowiek żyje swoją pełnią.
Skomentuj artykuł