Dziad i baba... odc. 8

Dziad i baba... odc. 8
Pola w okolicach hiszpańskiej Viany (fot. calafellvalo/flickr.com)
Jolanta Watson

Zmieniła się pogoda, nieco pada. Nie szkodzi, mamy peleryny, tzw. batmanki. W ubiegłym roku na polskim Camino, w Bolesławcu, jacyś chłopcy minąwszy nas, odzianych w nasze peleryny, skomentowali: "trzeba sobie było zrobić zdjęcie z Batmanami."

Wkrótce rozpogodziło się. Idziemy mijając zboża i winnice. Pobocza drogi porośnięte lawendą i różnymi innymi ziołami. Co za zapach! Odbieram SMSa od Ani - Babcia pyta, kiedy dokładnie wracamy. Wracamy? Nie wracamy!

DEON.PL POLECA

 

 

Zaraz po przybyciu do Viany otoczyła nas grupka dzieciaków w wieku szkolnym. Rezolutna dziewczynka grzecznie spytała, czy może zadać kilka pytań. Ależ proszę bardzo. Mocno hiszpańskobrzmiący angielski nie sprawiał Edowi problemów ze zrozumieniem. Dzieci zaopatrzone w materialy pomocnicze przeprowadziły cały wywiad: Where are you from? What is your profession? Do you like Viana? Why? - Because there are wonderful children here.

Najwyraźniej jakiś nauczyciel szkoły językowej wpadł na pomysł praktycznego sposobu utrwalenia konstrukcji pytających i wniósł wkład w dzieło integracji społeczności lokalnej i pielgrzymów.

Widzieliśmy kilka grupek dzieci biegających ze śmiechem po miasteczku. Stare centrum Viany nabrało dodatkowego uroku.

Zatrzymaliśmy się w alberdze Andres Munoz. Przepiękne miejsce, wygodne, praktyczne, z atmosferą Camino. Tutaj po raz pierwszy spotkaliśmy rodzinę Francuzów pielgrzymującą z czwórką dzieci. Najmłodsze dziecko, niespełna dwuletni Miguel, odbywający pielgrzymkę na plecach taty, wydawał się być świadomym wrażenia, jakie robił na zwyczajnych pielgrzymach, ba, nawet pracował nad spotęgowaniem tegoż.

DEON.PL POLECA


Spotkaliśmy się w kuchni. Ojciec rodziny przytaszczył zakupy i zajął się gotowaniem olbrzymiego gara spagetti. Matka usiłowała nakarmić wrzeszczącego Miguela jogurtem, trójka starszego rodzeństwa zajęta była wspieraniem mamy w usiłowaniu zapanowania nad braciszkiem. Wszystko to odbywało się w atmosferze powszechnej radości. Miguel biegał po jadalni, rodzeństwo go goniło. Potem wszyscy zasiedli do posiłku, a Miguel, cały w sosie pomidorowym, biegał samopas.

Ja nie pozwoliłabym dziecku tak się zachowywać nawet w domu, a co dopiero między ludźmi.

Tak, zgodził się Ed, ale czy ty wybrałabyś się na Camino z takim maluchem, starszym o kilka lat synem i dwójką nastolatków? Nie, bałabym się odpowiedzialności. Moje niepodważalne poczucie tego, co należy, pogrążyłoby takie plany.

Tego wieczoru po mszy św. ksiądz błogosławił każdego z obecnych pielgrzymów z osobna, kładąc ręce na głowę wypowiadał cichą modlitwę.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dziad i baba... odc. 8
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.