Jak przygotować się na własną śmierć?

(fot. shutterstock.com)
zyciezbogiem.blog.deon.pl / ml

To była jedna chwila. Sekunda. A może nawet jej część. Nigdy nie wiadomo, kiedy nadejdzie moment naszej śmierci. Może otrzymam łaskę długiego życia, osiągnięcia sędziwego wieku, a może już jutro Pan zaprosi mnie do siebie.

Chociaż od tego tragicznego wydarzenia minęło już kilka godzin, nadal nie mogę się z niego otrząsnąć. Ale po kolei…

Jestem w trakcie czytania książki Szymona Hołowni Ludzie na walizkach. Nowe historie. Jest to wywiad przeprowadzony przez autora z ludźmi, którzy mieli w życiu jakieś ciężkie przeżycia. Fragment, który dzisiaj udało mi się uchwycić, opowiadał o tym, jak matka straciła córkę, gdyż ta zginęła na miejscu w wypadku samochodowym. Jechała maluchem. Skończyłam czytać, wsiadłam w samochód i sama pojechałam jako pasażer na tylnym siedzeniu. Nagle dwa samochody przede mną, wielka chmura z kurzu. Nie widziałam wiele, ale wiedziałam, co się stało - wypadek. Zatrzymaliśmy się może dwadzieścia metrów od TEGO samochodu. Fiat 126p, maluch. Zmasakrowany. Bez dachu. Cały pognieciony. Zmiażdżony. Wjechał w ciężarówkę stojącą nieopodal w rowie. W środku trzy osoby, jedna żyje, dwie - nie wiadomo. Jak się potem dowiedziałam, były już martwe.

DEON.PL POLECA

To była jedna chwila. Sekunda. A może nawet jej część. Nigdy nie wiadomo, kiedy nadejdzie moment naszej śmierci. Może otrzymam łaskę długiego życia, osiągnięcia sędziwego wieku, a może już jutro Pan zaprosi mnie do siebie.

Całe to wydarzenie sprawiło, że jestem w lekkim szoku, dlatego może trochę chaotycznie piszę, za co przepraszam, ale skłoniło mnie to do pewnych refleksji.

Bardzo często ludzie bardziej skupiają się na przyszłości niż na chwili obecnej. Dążą do osiągnięć, sukcesów, awansów, aby zarabiać więcej, dzięki czemu pozwolą sobie na lepsze mieszkanie, wakacje za granicą. A to co jest teraz, jest zaniedbywane: w obecnym mieszkaniu farba odpada od ściany, bo nie ma czasu na remont, z kosza na brudne rzeczy wysypuje się czekające na zrobienie pranie. A Pan Jezus sam powiedział: "Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie" (Mt 6,34). Mamy skupić się na tym, co teraz dzieje się w naszym życiu, bo realizacji naszych wspaniałych planów możemy nigdy nie doczekać. "Wczoraj do ciebie nie należy. Jutro niepewne… Tylko dziś jest twoje" (św. Jan Paweł II).

Warto zadać sobie także pytanie: czy ja jestem przygotowany na nagłą, niespodziewaną śmierć? Czy moja dusza jest gotowa na spotkanie z Panem Bogiem? Ile razy w naszym duchowym życiu zdarzyły się momenty, kiedy powiedzieliśmy sobie "jutro"? Wiem, że musze się pomodlić, ale dzisiaj mi się nie chce - od jutra będę się modlić codziennie rano i wieczorem. Mam potrzebę wyspowiadania się, ale to trzeba trochę czasu na przygotowanie się - dziś mi się nie chce, jutro. Warto przeczytać Pismo Święte, ale dzisiaj taki ciekawy film w telewizji - jutro zajrzę do Biblii.

Bóg zawsze ma dla nas czas. "On nie powie nigdy: «Przyjdź się pomodlić później albo jutro, teraz nie mam czasu»" (ks. Franciszek Blachnicki). Dlaczego więc my ciągle odkładamy to spotkanie? A może zdarzy się tak, że nigdy do niego nie dojdzie, bo jutro już nas nie będzie…

Tekst pochodzi z bloga "Uwierz, zaufaj i żyj prawdziwie"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Jak przygotować się na własną śmierć?
Komentarze (3)
Agamemnon Agamemnon
8 lipca 2016, 03:41
nie ostatnie pożegnanie weźcie siostry pod ramiona zaprowadźcie tam gdzie ciało może skonać przyjdź kapłanie podaj Boga w małym ciele no a potem co ma być już niech się dzieje duchy wiedzą nie ostatnie jest to przecież pożegnanie w śmierci bratniej wszystkim tutaj daję słowo że po czasie znów spotkamy się na nowo moja świeca choć ze łzami już zagasła pod jesieni sztandarami już odchodzę w drogę mleczną niepodobna bym tu został całą wieczność Agamemnon Filozofia w poezji IVRP
Andrzej Ak
7 lipca 2016, 19:31
A ja bym zadał pytanie: Jak żyć, aby śmierć była początkiem czegoś lepszego, a nie końcem wszystkiego co najlepsze? Właściwa odpowiedź jest tylko jedna: Żyć w przyjaźni i bliskości z Bogiem. A w tym pomocne są przyzwyczajenia, które trzeba w swoim własnym życiu wypracować, a są nimi: Szczera modlitwa niczym chleb powszedni. Dbałość o czystość serca, myśli i intencji. Otwartość na natchnienia Ducha Bożego. Rozważania znaków pojawiających się na naszej drodze życia. Kontemplacja i rozważania Słowa Bożego w odniesieniu do naszego życia, Ofiarowanie innym choćby dobrych uczynków, bez żadnej zapłaty, ani jakichkolwiek korzyści. Wspieranie innych modlitwą, czynem, pomocą. W miarę upływu lat taka lista powinna się wydłużać, proporcjonalnie do naszych umiejętności. Człowiek sam z siebie (o własnych siłach) nigdy nie będzie w stanie przygotować się na swoją śmierć. Owszem wielu pragnie stać się panem swojego życia, ale jest to tylko jedna z wielu iluzji upadłych, bo człowiek może należeć tylko do Boga, albo do upadłych, nie ma innego stanu. Dlatego śmierć dla każdego z nas może się stać utratą wszystkiego, albo ogromnym zyskiem po dostąpieniu łaski bycia obdarowanym przez Boga życiem w stanie tutaj (na Ziemi) niepojętej wolności ducha.
7 lipca 2016, 08:36
Za mało mówi się o temacie przygotowania się na śmierć, zdecydowanie za mało a człowiek myśli kategoriami życia wiecznego wtedy, gdy uświadamia sobie tymczasowość życia doczesnego.