Jak przygotować się na własną śmierć?
To była jedna chwila. Sekunda. A może nawet jej część. Nigdy nie wiadomo, kiedy nadejdzie moment naszej śmierci. Może otrzymam łaskę długiego życia, osiągnięcia sędziwego wieku, a może już jutro Pan zaprosi mnie do siebie.
Chociaż od tego tragicznego wydarzenia minęło już kilka godzin, nadal nie mogę się z niego otrząsnąć. Ale po kolei…
Jestem w trakcie czytania książki Szymona Hołowni Ludzie na walizkach. Nowe historie. Jest to wywiad przeprowadzony przez autora z ludźmi, którzy mieli w życiu jakieś ciężkie przeżycia. Fragment, który dzisiaj udało mi się uchwycić, opowiadał o tym, jak matka straciła córkę, gdyż ta zginęła na miejscu w wypadku samochodowym. Jechała maluchem. Skończyłam czytać, wsiadłam w samochód i sama pojechałam jako pasażer na tylnym siedzeniu. Nagle dwa samochody przede mną, wielka chmura z kurzu. Nie widziałam wiele, ale wiedziałam, co się stało - wypadek. Zatrzymaliśmy się może dwadzieścia metrów od TEGO samochodu. Fiat 126p, maluch. Zmasakrowany. Bez dachu. Cały pognieciony. Zmiażdżony. Wjechał w ciężarówkę stojącą nieopodal w rowie. W środku trzy osoby, jedna żyje, dwie - nie wiadomo. Jak się potem dowiedziałam, były już martwe.
To była jedna chwila. Sekunda. A może nawet jej część. Nigdy nie wiadomo, kiedy nadejdzie moment naszej śmierci. Może otrzymam łaskę długiego życia, osiągnięcia sędziwego wieku, a może już jutro Pan zaprosi mnie do siebie.
Całe to wydarzenie sprawiło, że jestem w lekkim szoku, dlatego może trochę chaotycznie piszę, za co przepraszam, ale skłoniło mnie to do pewnych refleksji.
Bardzo często ludzie bardziej skupiają się na przyszłości niż na chwili obecnej. Dążą do osiągnięć, sukcesów, awansów, aby zarabiać więcej, dzięki czemu pozwolą sobie na lepsze mieszkanie, wakacje za granicą. A to co jest teraz, jest zaniedbywane: w obecnym mieszkaniu farba odpada od ściany, bo nie ma czasu na remont, z kosza na brudne rzeczy wysypuje się czekające na zrobienie pranie. A Pan Jezus sam powiedział: "Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie" (Mt 6,34). Mamy skupić się na tym, co teraz dzieje się w naszym życiu, bo realizacji naszych wspaniałych planów możemy nigdy nie doczekać. "Wczoraj do ciebie nie należy. Jutro niepewne… Tylko dziś jest twoje" (św. Jan Paweł II).
Warto zadać sobie także pytanie: czy ja jestem przygotowany na nagłą, niespodziewaną śmierć? Czy moja dusza jest gotowa na spotkanie z Panem Bogiem? Ile razy w naszym duchowym życiu zdarzyły się momenty, kiedy powiedzieliśmy sobie "jutro"? Wiem, że musze się pomodlić, ale dzisiaj mi się nie chce - od jutra będę się modlić codziennie rano i wieczorem. Mam potrzebę wyspowiadania się, ale to trzeba trochę czasu na przygotowanie się - dziś mi się nie chce, jutro. Warto przeczytać Pismo Święte, ale dzisiaj taki ciekawy film w telewizji - jutro zajrzę do Biblii.
Bóg zawsze ma dla nas czas. "On nie powie nigdy: «Przyjdź się pomodlić później albo jutro, teraz nie mam czasu»" (ks. Franciszek Blachnicki). Dlaczego więc my ciągle odkładamy to spotkanie? A może zdarzy się tak, że nigdy do niego nie dojdzie, bo jutro już nas nie będzie…
Skomentuj artykuł