Jak radzić sobie z przemocą
Każdy z nas wie, że w sytuacji doświadczania przemocy należy zgłosić się na policję, złożyć doniesienie w prokuraturze bądź udać się po pomoc do ośrodka sprawującego opiekę nad ofiarami przemocy. Wydaje się to banalnie proste...
W Polsce weszła w życie Ustawa o Przeciwdziałaniu Przemocy w Rodzinie. Istnieją organizacje publiczne i fundacje, które mogą pomóc ofiarom przerwać ciąg zachowań destrukcyjnych i zacząć nowe, spokojne życie. Brzmi to jednak jak idealna procedura, którą mogą zrealizować tylko najbardziej wytrwali lub ci w najtrudniejszych sytuacjach, którym ktoś z zewnątrz będzie towarzyszył w tej drodze od początku do końca. Ciągle bowiem w tysiącach rodzin toczy się "cichy" dramat, o którym wiedzą wszyscy, a wokół którego panuje zmowa milczenia. Chciałoby się zapytać: Dlaczego, skoro fakty są tak niezaprzeczalnie wymowne?
Osoba postronna, przyglądająca się sytuacji przemocy, nie jest w stanie zrozumieć, co dzieje się w psychice tych, którzy jej doświadczają. Mieszkanie pod jednym dachem z kimś, od kogo jest się całkowicie zależnym pod względem finansowym czy mieszkaniowym znacznie utrudnia podejmowanie jakichkolwiek decyzji, zwłaszcza gdy przemoc występuje pod wpływem alkoholu, a w trzeźwej rzeczywistości w miarę normalne zachowania niosą złudną nadzieję na poprawę sytuacji.
Życie w ciągłym rozdarciu pomiędzy nierealistycznymi oczekiwaniami (że sprawca się zmieni, że nastąpi cud) a realnym strachem i lękiem (np. gdy trzeba uciekać w nocy z małymi dziećmi) wywołuje poczucie bezradności i silny stres, który najczęściej przechodzi w zdiagnozowany syndrom stresu pourazowego, a następnie w depresję. Zastanawiające, że PTSD (Posttraumatic Stress Disorder, czyli zespół stresu pourazowego) został opisany w okolicznościach doświadczeń weteranów wojennych.
Jakże często w domach, w których występuje przemoc, ofiary wystawione na pierwszy ogień muszą walczyć - dosłownie - o swoje przetrwanie. A co z psychiką dzieci, które (choćby tylko kilkukrotnie) są świadkami przemocy fizycznej i psychicznej? Mimo tak zatrważającej sytuacji, w wielu przypadkach osoba stosująca przemoc pozostaje bezkarna, sprytnie manipuluje członkami rodziny i bardzo skutecznie wprowadza grę, w której wszyscy mają bać się sprawcy i przez wzgląd "na dobro dzieci" czy innych członków rodziny nikt nie reaguje.
Jak radzić sobie z przemocą? Co się jeszcze musi w takich rodzinach wydarzyć, aby ofiara w końcu zdecydowała się wyjść ze swojej roli i mogła głośno powiedzieć, że to nie ona powinna się bać, że prawo leży po jej stronie, że ma na kogo liczyć?
Dzieci wychowywane w domu, w którym nie ma poszanowania dla innych osób, godności, wartości wyższych, gdzie przez wiele lat rażąco naruszane są granice fizyczne i psychiczne, w którym nikt nie jest w stanie skutecznie zaprotestować i przerwać przemoc, mają znikomą szansę na to, aby wyrosnąć na zdrowe psychicznie osoby, które nie będą powielały znanego im schematu. Często później, w dorosłym życiu, potrzeba wielu lat psychoterapii, pozytywnych oddziaływań, aby w taki sposób wpłynąć na ukształtowaną już osobowość, by chociaż częściowo przekształcić wpływ bolesnych doświadczeń w możliwość budowania pozytywnych relacji.
Na ogół wszyscy o tym wiemy, tylko brakuje odwagi, aby stanąć w obronie najsłabszych i głośno wypowiedzieć swoje zdanie, nawet jeśli byłoby ono bolesne dla innych. A wystarczyłoby tak niewiele, wystarczyłoby konsekwentnie przestrzegać ustalonych granic, ale to już miejsce na odrębny temat.
Barbara Michno-Wiecheć - psycholog, psychoterapeuta
Skomentuj artykuł