Kościół, który myśli w ten sposób, jest martwy. Jedyną stałą jest zmienna
Kościół poddany Duchowi Świętemu to nie wspólnota, która może usiąść na wygodnej kanapie, która zbuduje swoje wygodne i bezpieczne miasteczko i będzie tam sobie cieplutko żyła. Jesteśmy po to, aby iść i przynosić owoc.
“The only constant is change" (ang. jedyną stałą jest zmiana) - Heraklit z Efezu.
Bardzo lubię to stwierdzenie bo burzy moje myślenie, bo zmienia perspektywę, a zarazem bardzo trafnie określa Kościół. Wręcz opisuje to, jaki Kościół jest ze swojej natur, jak jest prowadzony i jak powinniśmy się w Nim poruszać.
W Kościele jest ciągły rozwój, ciągła dynamika. Potrzebujemy to zrozumieć i dać się temu porwać, aby tworzyć rzeczywistość na Boży sposób. Z Duchem Świętym jest tak, że On prowadzi nas do nowego, że ciągle nas rozwija, że ciągle nas wypycha z tego, co znamy ku nowemu, innemu, głębszemu. To jest dynamika Ducha i m.in. po to został nam zesłany.
Tak się działo z Apostołami, kiedy zstąpił na nich Duch Święty. Zaczęli robić rzeczy, o których wcześniej nawet pewnie nie myśleli, rzeczy nad którymi nie mieli kontroli. Nagle mówili nowymi językami, a ten sam Piotr, który wcześniej bał się przyznać do Jezusa teraz mówi wprost do zgromadzonych w Jerozolimie, że Ten, którego niedawno ukrzyżowali jest Mesjaszem (Dz 1). Następnie głosili Ewangelię, uzdrawiali w imię Jezusa i nie bali się przeciwstawiać tym, którzy mieli władzę, saduceuszom czy kapłanom. Wyszli głosić Dobrą nowinę poganom - to coś, co na pewno wykraczało poza ich myślenie.
Kościół poddany Duchowi Świętemu to nie wspólnota, która może usiąść na wygodnej kanapie, która zbuduje swoje wygodne i bezpieczne miasteczko i będzie tam sobie cieplutko żyła. Nie. Jesteśmy po to, aby iść i przynosić owoc (J 15, 16), aby być znakiem dla świata (Mt 5, 13-16). Nie przez odłączenie czy izolację, ale poprzez inny sposób życia, przez inne priorytety, żyjąc jeszcze tu na ziemi, ale już w Królestwie Światłości (Kol 1, 13), w Królestwie Bożym. W pełnym poddaniu Duchowi i w pełnej Jego mocy.
Musimy zrozumieć, że nie wiemy wszystkiego, że poza naszymi schematami, naszymi ramami, naszym poznaniem jest więcej.
Steve Jobs powiedział: “Stay hungry, stay foolish" (ang. bądź głodny, bądź głupi). Potrzebujemy być ciągle niezaspokojeni, ciągle głodni, ciągle chcieć więcej. Nigdy nie możemy usiąść i stwierdzić, że już wszystko wiemy, że wszystko poznaliśmy, bo to nas zatrzyma, a tym samym zaczniemy się cofać. "Gdy tak pomyślimy, to tak, jak byśmy umarli" - parafrazując o. Józefa Puciłowskiego OP.
W Kościele Katolickim mamy tą tendencję, żeby się zamknąć w znanych nam ramach. W tym co już wiemy, co opisaliśmy, nad czym mamy kontrolę. Potrzebujemy rozeznawania, potrzebujemy magisterium, potrzebujemy uporządkowania. Jednak nie możemy zamykać się na to jak i gdzie prowadzi nas Duch Święty. Mam wrażenie, że czasem ciężko przebić się Duchowi przez nasze schematy. Ciężko nam przyjąć, że coś może wydarzać się inaczej niż do tej pory i nadal będzie to dobre. To nie jest tak, że mamy jedyną i skończoną definicję “dobrze" i mamy na nią monopol, a wszystko co poza tym już nie jest dobre.
Duch Święty jest kreatywny i dynamiczny. Jest Duchem, który przynosi świeżość (jak wiatr - J 3, 8) w to, co się w nas zastało, który odnawia, który prowadzi do pełni. I to co robi jest dobre.
Duch Święty nie proponuje życia bardziej liberalnego, egoistycznego, nastawionego na przyjemności, jak niektórzy mogą myśleć. Wręcz przeciwnie. Duch Święty prowadzi do bardziej radykalnego życia Ewangelią, Słowem Bożym i bliskością z Panem. Prowadzi nas do głębszego, bliższego, prawdziwszego i dojrzalszego życia z Panem. Nie ma co się obawiać, że od czegokolwiek odejdziemy, bo ta droga z Duchem Świętym prowadzi bardziej ku głębszemu wchodzeniu niż odchodzeniu.
Czasem w tym temacie mówi się (wręcz strasząc) o protestantyzacji Kościoła. Jeśli to oznacza otwarcie się na Ducha Świętego i oddanie Mu inicjatywy w kształtowaniu Kościoła, w przemienianiu naszego życia, w prowadzeniu nas do Pana, w prowadzeniu nas do bliskości z Ojcem, do jedności Kościoła, do odkrywania naszej tożsamości, do przylgnięcia do Słowa Bożego, a w końcu do życia w pełni Miłością to tak… proszę o więcej! I to nie oznacza odejścia od filarów Kościoła, ale to oznacza jeszcze głębsze wejście i życie w Kościele.
Dostaliśmy niezwykły dar od Pana - Papieża Franciszka, który jest niesamowicie posłuszny Duchowi, który jest posłuszny Ewangelii, który z zamiaru Pana prowadzi Kościół Katolicki i bardzo smuci mnie fakt, że jest w Kościele opór wobec Ojca Świętego, wobec tego co robi i jak przewodzi Kościołowi.
Bardzo potrzebujemy wejść w tą dynamikę, którą proponuje Duch Święty. Potrzebujemy pójść za tym jak Duch prowadzi Kościół przez Papieża Franciszka. Potrzebujemy zaczerpnąć młodego wina (Łk 5, 37-39), żywej wody (J 7, 37-39). Potrzebujemy dać się porwać temu Odnawiającemu Powiewowi. Potrzebujemy otworzyć Mu szeroko drzwi Kościoła, obserwować gdzie prowadzi i tam iść.
Tekst pochodzi z bloga drozdzowy.blog.deon.pl
Skomentuj artykuł