Można inaczej!
Podejmując jakieś działanie, często nie wyciągamy wniosków. Spieszymy się. Gdy niedawno realizowałem pewien projekt, poczułem, że coś jest nie tak. Zatrzymałem się i spisałem to, co mnie poruszyło. Może tych kilka myśli pomoże ci dokonać koniecznych i potrzebnych zmian w twoim stylu pracy.
1. Nie działaj pod wpływem lęku! Kiedy rozpoczynam jakieś nowe, nieznane mi zadanie często pojawia się we mnie myśl: "Czy dam radę? Czy poradzę sobie?". Odzywa się lęk. A przecież można inaczej. Jak? Można spojrzeć na każde nieznane dotąd zajęcie jako na możliwość rozwoju osobistego, poznania nowych sposobów rozwiązywania problemów. Można po prostu popatrzeć na to, co nowe, jako na ciekawe wyzwanie. Można zmienić podejście, a wtedy przestaje ciążyć brzemię lęku.
2. Działaj z Bogiem! Nawet jeśli mam do wykonania jakąś pracę w pojedynkę, mogę zaangażować się w nią tylko samemu albo mogę inaczej... Mogę zaprosić do niej Boga. Tak jest właśnie dziś. Zaprosiłem go w swój dzień i daje mi wyraźne znaki tego, że czuwa nade mną, że jest przy mnie. Dzwoni telefon wtedy, gdy nie powinien, gdy mam coś innego na głowie, a mimo to odpowiadam ze spokojem. Skąd się to bierze? On jest przy mnie!
3. Nie pozwól, aby praca miała ciebie! Dobrze jest się angażować w to, co robimy. Jednak niedobrze jest pozwolić, aby praca miała nas. To my musimy umieć stawiać jej granice. Św. Ignacy Loyola mawiał, że gdy zadzwoni w domu zakonnym dzwonek, wtedy należy natychmiast odłożyć pióro. Gdy się jest w trakcie pisania należy je od razu przerwać i po prostu wstać i pójść tam, gdzie woła dzwonek. Może to i przesada, ale pokazuje jasno, czy ja mam pracę, czy praca ma mnie. A więc można inaczej: zachowując wolność wobec podejmowanych prac.
4. Bądź cierpliwy! Nie wszystko musi się wypełnić dziś. Dziś wystarczy zrobić jeden krok. A następnego dnia kolejny. Cierpliwość to pierwsza cecha miłości - tak pisze o tym św. Paweł w słynnym Hymnie o Miłości. Jeśli zachowuję cierpliwość, to znaczy, że mam w sercu miłość i wolność wobec tego, co robię. Mogę dziś pracować inaczej: trochę wolniej, ale też uważniej. Mogę wolniej chodzić, mogę spojrzeć na twarze swoich współpracowników. Nie muszę biec! Nie muszę być efektywny w 100%!
5. Zgadzaj się na porażki! Życie to sinusoida: raz przegrana, a potem wygrana, a potem przegrana, a potem... przegrana! Tak! Kiedy już się przyzwyczaisz do pierwszego stopnia trudności: do akceptowania, że raz jest wygrana, a potem przegrana, wtedy Bóg poprowadzi cię dalej. Po przegranej da ci... kolejną przegraną. Jeśli walczysz o coś wielkiego, to musisz się nauczyć przegrywać i to nawet kilka razy z rzędu. I za każdym razem powstawać i ruszać dalej. Pamiętaj: zniechęcenie to jedyna przegrana.
6. Miej czas na modlitwę! Jeśli twój dzień jest wypełniony jedynie samą pracą i zgubił ci się czas na modlitwę, to znaczy, że przestałeś pracować na chwałę Bożą, a zacząłeś pracować dla swojej własnej chwały. To prosta droga do pychy i budowania własnej statuy wielkości. Obudź się i zatrzymaj jak najprędzej! Rób sobie przerwy i miej czas choćby na krótkie akty strzeliste: zawierzenia się Bogu. Nie pozwól, aby praca zajęła cię do tego stopnia, że wyprze poranną i wieczorną modlitwę z twego planu dnia.
Skomentuj artykuł