Oddaj swoje "świnie" Chrystusowi

Oddaj swoje "świnie" Chrystusowi
(fot. thornypup / flickr.com)
MarcinKaczmarczyk

Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie "legion", jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach. Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic." (Mk 5,1-20)

Są interpretacje Ewangelii, które można określić jednym słowem - odjechane. Odjechane mogą być pozytywnie i negatywnie. Negatywnie odjechane są wtedy, kiedy są nadinterpretacją, przeinaczeniem czy też inną radosną twórczością interpretatora. Jakby nie patrzeć, więcej z tego szkody niż pożytku. Pozytywne to takie, w których interpretator trzyma się ewangelicznego przesłania i kontekstu omawianego fragmentu, a przez to rodzi  dobre chrześcijańskie owoce.

Taką pozytywnie odjechaną interpretacją zainspirował mnie proboszcz mojej parafii. Ewangelia wg św. Marka rozdział 5, wersety 1-20. Czytałem to kilkadziesiąt razy. Słyszałem może i więcej niż kilkadziesiąt razy. Sądziłem, że wszystko w tej historii rozumiem. No bo co w tym trudnego? Sprawa prosta jak drut. Do Jezusa przychodzi gość, który jest opętany. Chrystus wypędza złego ducha. Legion trafia w świnie, które spadają z urwiska. Trochę przestraszeni goście z wioski obok przychodzą i proszą Jezusa, żeby spadał. Ot cała historia. Oczywiście jest to duże spłycenie fragmentu Ewangelii św. Marka.

Ale zanim dalej, najpierw fragment: "Przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeńczyków. Ledwie wysiadł z łodzi, zaraz wybiegł Mu naprzeciw z grobów człowiek opętany przez ducha nieczystego. Mieszkał on stale w grobach i nawet łańcuchem nie mógł go już nikt związać. Często bowiem wiązano go w pęta i łańcuchy; ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. Wciąż dniem i nocą krzyczał, tłukł się kamieniami w grobach i po górach. Skoro z daleka ujrzał Jezusa, przybiegł, oddał Mu pokłon i krzyczał wniebogłosy: «Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie!». Powiedział mu bowiem: «Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka». I zapytał go: «Jak ci na imię?» Odpowiedział Mu: «Na imię mi "Legion", bo nas jest wielu». I prosił Go na wszystko, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy.

A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. Prosili Go więc: «Poślij nas w świnie, żebyśmy w nie wejść mogli». I pozwolił im. Tak duchy nieczyste wyszły i weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze. Pasterze zaś uciekli i rozpowiedzieli to w mieście i po zagrodach, a ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie "legion", jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach. Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic". (Mk 5,1-20)

A teraz powiedzmy tak. Żyję pobożnie, chodzę do kościoła co niedzielę. Spowiedź raz w miesiącu. Staram się być dobrym człowiekiem. Zdarza mi się pomóc potrzebującym. Ciągle jednak czymś się podpieram. Kieruję swoim życiem sam. Chcę czuć się bezpiecznie. Trochę kasy na koncie, dobre ubezpieczenie i poczucie tego, że mam jakąś asekurację. Bóg ma dla mnie plan, ale jakby ten plan nie wypalił, to mam coś w zanadrzu. Mam swój plan B. Niech ten Bóg, to jest sobie, kiedy idę do kościoła czy spowiedzi, ale niech nie miesza za bardzo w moim życiu. Jeszcze jakieś nieszczęście się trafi. Tak więc, Panie Jezu, dziękuję Tobie, ale odejdź. Ja do Ciebie przyjdę. Przyjdę w niedzielę. Dam na tacę. Pójdę do spowiedzi. Wystarczy.

A właśnie, że nie wystarczy!!! Wyjdź naprzeciw tego, co Bóg przygotował dla Ciebie. Nie wiesz, co przygotował? To pytaj! Pozbądź się swoich "świń". Pozbądź się ciągłego koła ratunkowego, które nosisz na plecach. Pozwól Chrystusowi przyjść do ciebie. Nie bądź jak Gerazeńczycy, którym było dobrze ze swoim "raz w tygodniu do kościoła".

Chrystus nie chce twoich ofiar, Chrystus chce Ciebie całego. Chce Ciebie, bo chce, żebyś był szczęśliwy. Chce, żebyś odkrył Jego siłę i miłość, która pozwala wyzbyć się asekuranctwa. Oddaj swoje "świnie" Chrystusowi. Tak, w dużym skrócie rzekł proboszcz mojej parafii. Na początku trochę się z tego uśmiałem. Potem pomyślałem i w końcu zobaczyłem, że rzeczywiście coś w tym jest. Fragment Ewangelii wg św. Marka nie jest tylko o złym duchu. Jest o czymś więcej. O czymś, co łatwo odnieść do własnego życia. Może gdzieś spotkałem kogoś, kto prosił mnie, żebym zaangażował się w jakieś dzieło? Może trafiłem na sytuację, w której zobaczyłem inną drogę dla własnego życia? Może poczułem, że to coś więcej niż przypadek? Może tak było i to zlekceważyłem?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Oddaj swoje "świnie" Chrystusowi
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.