Opowieść, którą dobrze znamy? A jednak zaskakuje
To świetny serial też dla tych, którzy maja dość obrazów przesiąkniętych przemocą, seksem; a chcą czegoś o wkraczaniu w świat dorastania, doświadczenia przyjaźni, pierwszej miłości i swoich słabości.
Jakiś czas temu miałem wielkie szczęście. Odkryłem serial "Ania, nie Anna" w serwisie Netflix i od razu przypadł mi do gustu. Pierwszy sezon pochłonąłem w ciągu dwóch dni, drugi - praktycznie tak samo. A co odkryłem?
Ta ekranizacja Ani z Zielonego Wzgórza jest zdecydowanie skierowana zarówno do dorosłych jak i młodszych. Tym bardziej, że w czasach wszechobecnego kiczu, serial jest naprawdę na poziomie. Ponadczasowa powieść Lucy Maud Montgomery do tej pory zachwyca miliony osób, więc nic dziwnego, że tak dobrze przyjął się już pierwszy sezon. Obsada, klimat, język, muzyka i zdjęcia - wszystko na najwyższym poziomie.
Ania
Pełna wyobraźni, z dystansem do świata i ogromną empatią, energiczna, zabawna. Dziewczynka naprawdę może być przykładem dla innych: ma marzenia i je spełnia, pragnie przyjaźni i o nie walczy, jest pewna swoich przekonań. Zachwyca mnie jej podejście do świata. Dzięki swojej niezwykłej wrażliwości dostrzega w życiu o wiele więcej tego, czego nie widzą ci, którzy stale pędzą i "nie mają czasu". Stale pojawiające się problemy, mniejsze czy większe, rozwiązuje, ale nie sama. Dbając o relacje z innymi i mówiąc im szczerze co myśli zyskuje coraz to nowe przyjaźnie. To piękna umiejętność, której niestety wielu brakuje, a każdemu z nas bardzo się w życiu przyda. Jest o co walczyć!
Ania przez długi okres zmaga się z demonami przeszłości. Co jakiś czas pojawiają się retrospekcje z trudnych chwil przeżytych w sierocińcu, a te, jak wiadomo z książki, wcale nie należały do najłatwiejszych. Z czasem jednak Ania coraz mniej wraca do tych traumatycznych wspomnień.
"Czy to nie wspaniałe, że każdy dzień może być przygodą?"
Już dawno minął czas, kiedy większość sztampowych tekstów była dla mnie nadzwyczaj nudna. Jest w nich spora prawda, a to, że coś brzmi schematycznie, wcale nie oznacza, że jest nieprawdziwe. No właśnie, i w “Ani" pojawia się wiele, mimo wszystko, pięknych myśli. To parę z nich:
"Nie wiadomo, co się stanie, dopóki się nie spróbuje"
"Wierzę, że w każdej sytuacji jest coś dobrego, nawet w złej"
"Dla mnie [dziwny] to znaczy jedyny w swoim rodzaju i niezwykły"
"Przypomniałam sobie, że prawdziwy świat jest szeroki, że przeróżne nadzieje i obawy, wrażenia i podniety czekają na tych, którzy mają odwagę wkroczyć w jego bezkres"
To świetny serial też dla tych z Was, którzy maja dosyć obrazów przesiąkniętych przemocą, seksem itp. Najprościej - przyjemna, edukacyjna historia Ani, która wkracza w świat dorastania, doświadczenia przyjaźni, pierwszej miłości i pokonywaniu swoich słabości.
Tekst pochodzi z bloga grochala.blog.deon.pl
Skomentuj artykuł