Oświecony ateista vs. bezmyślny katol
Wraz z medialnym zainteresowaniem kampanią "nie zabijam, nie kradnę, nie wierzę" przebija się do społeczeństwa pogląd, że ateiści w pocie czoła poszukują odpowiedzi na egzystencjalne pytania, natomiast "katole" potrafią tylko kopiować kalki tradycji. Osobiście uważam, że jest dokładnie odwrotnie.
W tym kontekście są dwie drogi odnajdywania odpowiedzi na nurtujące kwestie. Pierwsza to JA jako ostateczne źródło wiedzy, mądrości i poznania. Ta droga to oparcie się na emocjach, nierzadko błądzącym myśleniu, instynktownych reakcjach, które razem wzięte fundują łatwe, niewymagające zupełnie wysiłku odpowiedzi. To jest droga nawet nie tyle poszukiwania, tylko a priori windowania na piedestał swoich cielesno-psychicznych odruchów. Nie pasuje mi do moich życiowych planów urodzenie dziecka? Pozbywam się go. Zmęczyłem się opieką nad chorymi rodzicami? Szybkie rozwiązanie jest dostępne od ręki. Mam ochotę na seks pozamałżeński? Nie ma sprawy. Tak mniej więcej wygląda myślenie i "szukanie odpowiedzi" przez chlubiących się swoją oświeconą postawą ateistów.
Po przeciwnej stronie jest sposób podejmowania fundamentalnych kwestii przez "katoli". Odpowiedzi szuka się tutaj POZA sobą. Taka postawa wymaga rzeczywistego, codziennego wysiłku. Odpowiedź znajduje się w trudzie modlitwy, refleksyjnej, pogłębionej lekturze Pisma Św. i pism Ojców Kościoła.
Jest taka scena w Ewangelii: na jeziorze rozpętała się burza, w łodzi płyną Apostołowie i śpiący Jezus. Apostołowie - zanim obudzą Jezusa - trudzą się niemiłosiernie, żeby swoimi siłami uratować się z szalejącego żywiołu. Gdy widzą, że ich wysiłki są bezskuteczne, budzą Jezusa. Wtedy On objawia swoją moc. Dlaczego od razu im nie pomógł? Dlaczego w ogóle spał? Przecież na pewno miał świadomość, co może ich spotkać na jeziorze. Wysiłek Apostołów jest tutaj wartością, bez której interwencja Jezusa w ogóle mogłaby nie mieć miejsca. Mówi nam to: trudź się człowieku, pokaż, jak ci zależy - na Życiu, na Prawdzie. Pokaż, jak potrafisz zaufać, w którą stronę się kierujesz, kiedy już nie wiesz zupełnie, co robić. Wtedy Bóg ci się objawi. I zobacz jak marne jest opieranie się na sobie - prowadzi nieuchronnie do śmierci, jak pokazują nasi celebryci ateizmu - czasami już za życia.
Skomentuj artykuł