Oświetlenie duszy

Oświetlenie duszy
(fot. Noukka Signe / flickr.com / CC BY)
Symeon M. Żyśko

Tłumaczę często działanie Boga za pomocą porównania do światła. Dotychczas wystarczył ten obraz, ale siedząc przed lampką i trzymając w dłoni kamień, dotarły do mnie prawdy, których nie odkryłbym, gdyby On tego nie natchnął.

Światło w wyobrażeniu ludzi, w fizyce, w chemii uchodzi za coś wyjątkowego. Rządzi się wyjątkowymi prawami, tworzy i zmienia obraz, ma nawet moc wpływania na treść, to z czego się składamy. Światło jest czymś zupełnie dobrym, przedłużeniem naszego wzroku, lekiem uspokajającym, antydepresyjnym, inspiracją, źródłem naszego pojmowania czasu. To wspaniale pasuje do Boga! Tutaj doznałem zwątpienia. Światło jest ułomne, nawet jeżeli fizycy próbują dowieść odwrotności tej tezy.

Kiedy kładę przed lampką kamień, ona oświetla go tylko z jednej strony. Kamień zaczyna rozgrzewać się po prawej, podczas gdy z lewej zanurzony jest w cieniu, ciemności. Gdy wezmę kamień w dłoń, sprawiam, że cały ginie w ciemności. Czy Bóg może być taki? On jest innym światłem, potężniejszym. Światłem, którego nie potrafimy pojąć, nieskończonym, niemierzalnym, nieogarniętym.

Gdy pozwalamy mu działać w naszym życiu, przestajemy mieć ciemne strony. Nawet gdy podchodzimy do niego, odkrywając jeden policzek, to światło bijące z Jego piersi przeszywa nas na wylot. Ten drugi policzek, prawdziwie zraniony, który chowamy przed światem ze wstydem, zostaje rozświetlony.

DEON.PL POLECA

Próbujemy nasze rany ukrywać. Podchodząc do Jezusa, źródła światła, mamy nadzieję, że nie rozpozna naszych ran. Tymczasem On, który jest światłością ze światłości, przenika wszystko. Myślimy, że podchodzimy do Niego jedną stroną, a On otacza nas już swoją miłością całych. Właśnie dlatego nie jesteśmy w stanie być dziećmi nocy, kiedy nastaje dzień.

Gdy fizycy udowadniają, że światło ma różne długości fal, którymi dociera w odmienne warstwy, Jezus wchodzi w nas całym sobą. Wszystkie długości fal miłosierdzia Boga przechodzą przez każdą naszą cząstkę i jak w pryzmacie rozszczepiają się na 7 darów Ducha Świętego. Siedem barw, którymi obdarzamy ludzi dookoła. Raz obdarzeni tym światłem, emanujemy nim na zawsze. Nawet gdy chcemy ukryć pod korcem ten dar, Bóg wystawia nas na świecznik swojej chwały.

Dlatego nikt nie ma prawa i mocy stanąć między Stwórcą, a stworzeniem. Żadna ręka nie jest w stanie zatrzymać tego światła. Żaden nasz dar nie może być pozostawiony tylko nam. To nie jest rozważanie nad grzechem, naszą zdolnością do czynienia zła. To myśl o tym, że nawet gdy odchodzimy, zakrywamy twarz, wycieramy się błotem, to światło wciąż do nas dociera. Nawet gdy grzeszymy, stoimy w świetle Ojca, który pragnie uczynić z nas pryzmat swej miłości. Rany, które odkrywamy, wychodząc z ciemności, goją się w świetle. Powstają strupy z wysuszonej krwi. Czasem nie chcemy Mu na to pozwolić i rozdrapujemy je, bo swędzi nas dusza. W ramach wolnej woli mamy wybór, jaki krok uczynimy. Światło wymaga od nas odpowiedzi. Czy otworzę oczy? Czy może będę je zaciskał coraz bardziej przypominając kamień?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Oświetlenie duszy
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.