Zakupomania
Niektóre tematy powracają do mnie jak bumerang, są źródłem niewyczerpanej wiedzy o człowieku, jego kondycji psycho-fizycznej, a dodatkowo znawcy przedmiotu badając ,szperając i zaglądając do naszych dusz wyciągają wciąż nowe wnioski.
Uzależnienia - bo o nich mowa - mnożą się w tempie zastraszającym. Wybrałam więc jedno, któremu podlegać możemy absolutnie wszyscy, mam na myśli uzależnienie od "koszyków zakupowych", które wprawdzie nie jest dotychczas stwierdzonym i sklasyfikowanym schorzeniem, ale tak bardzo powszechnym, że pewnie i to niedługo się zmieni. Okazuje się bowiem, że w świecie skomercjalizowanym, zalanym konsumpcją, dążenie do posiadania rzeczy najlepszych, najdroższych, najnowszych stało się dla wielu życiowym celem. Posiadanie stało się najwyższą wartością dla przeciętnego zjadacza chleba. Choć, trzeba przyznać, że częściej zamiast chleba, coraz częściej zajada sushi.
Nigdy dotąd kobiety nie były w takim stopniu uzależnione od zakupów. Przeciwnie, o kobietach mówiło się raczej, że to one słyną z rozwagi i umiejętności sensownego "zarządzania" domowym budżetem.
Socjologowie doszli do wniosku, że zakupomania jest wytworem współczesnych czasów. Najlepsze, boskie, wspaniałe, pożądane są samochody, błyszczące włosy, cudna cera, zniewalający zapach -zawrót głowy dla słabych psychicznie i mało odpornych. Znakiem czasów jest rzecz jasna pełna demonstracja tychże dóbr, no bo też jaki z nich pożytek, jeśli nikt ich nie zobaczy, nie obejrzy, nie dotknie.
Mamy przy tym wszystkim obowiązek być zadowoleni, szczęśliwi i spełnienie. Nic to, że mąż odszedł po 20 latach małżeństwa, że straciło się pracę, a dziecko po ukończeniu "wymarzonych" studiów nie ma szansy znaleźć zatrudnienia. Cierpienie, porażka czy smutek - absolutnie nie można o tym mówić, nie wolno się obnosić i skarżyć, najlepiej jest je schować jak najgłębiej i, jak mawia moja "amerykańska" kuzynka, "lecieć dalej".
Musimy jakoś odreagować, ale jak? Najlepiej coś kupić. Wspaniała Hanka Bielicka radziła, by był to kapelusz - ważny, by było to eleganckie nakrycie głowy, "wymodelowane" z najlepszego gatunkowo materiału - tak, by szyku dodawało przez wiele lat. Teraz w ciucholandach, lumpeksach, supermarketach czy galeriach odzieżowych towar wszelaki ani jakości, ani wartości. A jeszcze te promocje, zamiast 1500 złotych tylko 500 zł! No cóż, naiwnych nie brakuje.
Skomentuj artykuł