Zawsze bardzo boję się spowiedzi. "Trzęsę się jak galareta"
Tak sobie ostatnio myślałem, że jest w czasie mojej spowiedzi zawsze coś, co powtarza się, a wynika z odruchu, który wydarza się całkowicie poza moją wolą.
Doświadczenia ze spowiedzią mamy naprawdę różne. Nie ukrywam, że zawsze bardzo się jej boję. Już niejedno spojrzenie było we mnie utkwione, kiedy ktoś z kolejki zobaczył, że trzęsę się jak galareta. I absolutnie nie wynika to z tego, że nie rozumiem, co dokonuje się w tym niewielkim konfesjonale. Grzech zawsze będzie tym, co człowieka uciska, co sprawia, że nie jest on sobą. Bo - umówmy się - to nie grzech jest dla nas naturalnym środowiskiem. Nie grzech, a łaska i świętość są dla nas tym, co pierwotne.
Tak sobie ostatnio myślałem, że jest w czasie mojej spowiedzi zawsze coś, co powtarza się, a wynika z odruchu, który wydarza się całkowicie poza moją wolą. I gdybym, jako kapłan, widział to u swojego penitenta, to czuję, że mógłby to być najpiękniejszy moment mojej sakramentalnej posługi. Kiedy pozbędę się grzechów, kiedy wysłucham tego, co chce mi przekazać kapłan, kiedy widzę jego podniesioną nade mną dłoń i kiedy słyszę słowa:
"Bóg, Ojciec miłosierdzia, który pojednał świat ze sobą przez śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna, i zesłał Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów, niech ci udzieli przebaczenia i pokoju przez posługę Kościoła" to czuję, jakby spadało ze mnie coś niebywale ciężkiego. Jest to dla mnie na tyle mocne przeżycie, że odruchowo biorę wtedy głęboki i głośny wdech, a zaraz potem wypuszczam powietrze z ogromną ulgą. Zawsze towarzyszy temu szczery śmiech.
I można pomyśleć, że zwariowałem… Nie. Tego doświadcza każde serce! U mnie to po prostu spontanicznie i dość emocjonalnie się objawia. Każdy człowiek, któremu Bóg odpuszcza grzechy, jest po prostu wolny! Jego serce może czuć się spokojne, może doświadczyć ulgi, może odetchnąć pełną piersią, bo znowu jest czyste, bo wróciło z miejsca, gdzie karmiło świnie, wróciło do Tego, który odda całe bogactwo za jeden dotyk przepełniony skruchą i chęcią powrotu do domu!
Oddychajcie nasze serca! Kiedy idziecie do Miłosiernego, wracacie uskrzydlone, usynowione. Znowu jesteście tam, gdzie wasze miejsce!
* * *
#MojaSpowiedź ||| Tekst pierwotnie ukazał się na blogu patrzaczgory.blog.deon.pl w ramach wspólnego projektu blogerów z platformy blog.deon.pl. Nasi blogerzy dzielą się swoim doświadczeniem spowiedzi.
Skomentuj artykuł