Zawsze zastanawiało mnie, co to znaczy "modlić się nieustannie"
Nie można przecież klęczeć cały dzień ani odciąć się od rodziny, by adorować Najświętszy Sakrament. To niemożliwe w życiu świeckim.
Zawsze zastanawiałam się co to znaczy "modlić się nieustannie", co to znaczy w zwykłym codziennym życiu osoby, która przecież poza modlitwą ma jeszcze mnóstwo obowiązków, prac i relacji do budowania. Nie można przecież klęczeć cały dzień ani odciąć się od rodziny, by adorować Najświętszy Sakrament. To niemożliwe w życiu świeckim. Powoli się tego uczę.
Rozmawiam więc z Nimi przy gotowaniu obiadu, wieszaniu prania, podkładaniu do pieca, zasypiam z modlitwą w głowie i budzę się z modlitwą na ustach. Rozmawiam z moimi ulubionymi z nieba nawet pod prysznicem, proszę, by dusze czyśćcowe odmawiały ze mną różaniec, a Aniołowie czuwali.
Pomaga też to, że w naszym domu nie ma ani jednego zakątka, gdzie nie byłoby obrazu lub krzyża. W łazienkach są anioły, w sypialni dwie półki z ikonami naszych świętych ulubieńców, nad łóżkiem Matka Bożej Opatrzności, po lewej – Jezus Miłosierny, na parapecie figurka Maryi, na antresoli mieszkają Anioł, Józef, Franciszek i Staś Kostka, w pokojach dzieci – obrazy i krzyżyki, w salonie olbrzymi obraz MB z Guadelupe, w kuchni – krzyż z Jerozolimy i Anioł z kredensu:) Nawet w kotłowni na ścianie obok pieca jest obrazek Maryi z Fatimy i zatknięte za niego inne obrazki ze świętymi. Za każdym razem, gdy tam zaglądam, przesyłam dłonią całusa Maryi i szepczę: „Matko, ocal mojego męża”, „pomóż temu lub tamtemu”. I tak 20-30 razy dziennie, bo miłość się nie nudzi, a wiara jest uporem serca.
W warsztacie męża – oczywiście św. Józef. To Jego oficjalnie mianowaliśmy kierownikiem budowy, gdy powstawał nasz dom.
Na podwórku dwie kapliczki, a w sadzie na starej jabłoni mała figurka Maryi. Są jeszcze oznaczone na drzewach sadu stacje drogi krzyżowej. Wszędzie też po całym domu, na tzw. „podorędziu” można znaleźć jakiś różaniec. Różańce mamy w kieszeniach kurtek i płaszczy i w każdym samochodzie.
I wciąż powstają przecież nowe wizerunki świętych, które maluję;)
* * *
Wiem, że być może wielu ludzi razi takie nagromadzenie „świętości”, że może ktoś uznać to za niegustowne czy przesadzone, ale tak naprawdę w ten naturalny sposób wyraża się nasza wiara i przekonanie, że w tym domu i na tym podwórku jesteśmy otoczeni Bogiem, Aniołami i świętymi. Po prostu nie czujemy się jedynymi mieszkańcami tego miejsca. Oni są z nami i chcemy o tym pamiętać oraz chcemy, by oczywiste to było dla wszystkich, którzy nas odwiedzają.
Pewnie, że figurka Maryi nie za bardzo pasuje do nowoczesnych wnętrz, a może obraz Jezusa psuje kompozycję na pięknej ścianie, lub – wg niektórych – krzyż na parapecie to brak minimalizmu i chaos. Lecz to nie forma w naszym życiu jest najważniejsza. To, co jest ważne jest dużo głębiej, pod powierzchnią naszych gustów, stylów, mód, zapatrywań.
Gdy chodzę po moim domu, sprzątam go, podlewam kwiaty, obieram ziemniaki do obiadu, ścieram kurze gdziekolwiek spojrzę, mój wzrok napotyka znak obecności nieba pod moim zwykłym ziemskim dachem z zielonej blachy. A nawet najmniejsze, przelotne spojrzenie z miłością w Ich oczy jest już modlitwą. Więc też uczę się modlić nieustannie, nie przerywać dialogu z Nimi , stale pamiętam, nabieram ufności w Ich miłującą opiekę, czuję, że jesteśmy jedną wielką rodziną.
O wiele większą niż by się to na pozór wydawało nieuważnemu obserwatorowi.
Tekst pochodzi z bloga ruttka.blog.deon.pl. Chcesz zostać naszym blogerem? Dołącz do blogosfery DEON.pl!
Skomentuj artykuł