Między przekazywaniem prawdy a kreowaniem rzeczywistości
Przemiany technologiczne w mediach dostarczają nam nie tylko nowych gadżetów, ale zmieniają również nasz sposób komunikowania się ze światem. Uspokajająco brzmi ocena tego zjawiska sformułowana przez Edwina Bendyka, że pogrzebu kultury nie będzie, przeciwnie otworzy się przed nią nowa złota epoka. To epoka konwergencji, nowego medium, które połączy w jedno możliwości każdego z nich, a przez to je zwielokrotni.
Przekaz informacyjny we współczesnych mediach zaciera różnice między spektaklem a rzeczywistością. Rozpoczyna się zwykle od przyciągnięcia uwagi odbiorców. Najłatwiej to uczynić, informując o rzeczach osobliwych i sensacyjnych. Trudniej jest zaciekawić wiadomościami dobrymi i zwyczajnymi. Szukając sposobu większego zainteresowania, warto zwrócić uwagę na tzw. dotyczenie, przez które następuje doinformowanie. Ważne jest oczywiście atrakcyjne opakowanie wartościowej i prawdziwej wiadomości oraz przekazanie jej w prosty sposób zachęcający do pozytywnego działania.
Świat wygląda zupełnie inaczej, niż ukazują go media. One dostarczają ze swej istoty przetworzonego obrazu rzeczywistości. Medialny świat jest widowiskiem, w którym zacierają się granice codzienności i fikcji. Skupia on naszą uwagę na wyizolowanych faktach o zabarwieniu katastroficznym i sensacyjnym, pomija wiadomości z większości obszarów ziemi oraz stwarza wrażenie, że informacja ma wyższy statut od wiedzy.
Uczestnicy naszej redakcyjnej debaty, wybitni specjaliści w dziedzinie mediów, zgodnie stwierdzają, że dziennikarzem zostaje się dzięki bezinteresownej pasji i wrażliwości na świat, który pragnie się opisywać pełniąc misję społeczną. Takie rozumienie dziennikarstwa konfrontuje się jednak boleśnie ze stałym obniżaniem poziomu mediów spowodowanym postępującą tablodyizacją, ukrytą cenzurą oraz celebrytyzmem. Nadawcy, także publiczni, są dzisiaj najczęściej rozliczani ze „słupków”, czyli z tego, ilu widzów oglądało program i jakie były udziały. Tymczasem oprócz wskaźnika ilościowego należałoby uwzględnić kryterium jakościowe, czyli wskaźnik duchowego nasycenia i usatysfakcjonowania odbiorcy. Być może tradycyjne dziennikarstwo w przyszłości zniknie, bo ludziom potrzebne będą krótkie formy, kilkuzdaniowe informacje i opinie.
2 kwietnia minęło pięć lat od śmierci papieża Jana Pawła II. Wtedy to w jedyny i niepowtarzalny sposób świat zatrzymał się w zadumie. Chyba już nie da się tego powtórzyć. To wydarzenie od strony medialnej było jednym z niewielu przykładów rzetelnego opisywania świata w odpowiedzi na zapotrzebowanie społeczne, a nie kreowaniem rzeczywistości w konwencji widowiska. Jan Paweł II został zapamiętany przez większość swoich współpracowników oraz dziennikarzy jako duchowy przewodnik, który zapalił pragnieniem wolności wiele uciemiężonych narodów i przyczynił się do upadku komunizmu w Europie. Ukazał, że wiara zmienia świat, a jej dynamizm obala dyktatury. Jan Paweł II uczynił wiele, by Europa nawiązała żywy dialog z chrześcijańskimi korzeniami, z których wyrasta, a także otworzyć Kościół na świat oraz na dialog ekumeniczny i międzyreligijny.
Dla nas, Polaków, pierwsze skojarzenie, jakie rodzi się w związku z Janem Pawłem II, to że jest to nasz papież, czyli najwybitniejszy w historii syn narodu polskiego. Dla większości Polaków jest on największym autorytetem duchowym i moralnym. Pozostaje w pamięci jako ojciec, który był przewodnikiem w wierze oraz przyczynił się do odzyskania wolności i znalezienia przez Polskę trwałego miejsca w rodzinie narodów Europy i świata. Polacy wspominają go zwykle z sentymentem i ze wzruszeniem przez opowieść o czasach wadowickich oraz inne przeżycia z okresu, kiedy na co dzień przebywał w Polsce. Nie można jednak ulegać zbyt uogólniającym schematom. Dzisiaj dobrze widać, że Jan Paweł II zaszczepił Polakom wielką miłość i szacunek dla Kościoła powszechnego, Stolicy Apostolskiej oraz osoby papieża. Oczekujemy niecierpliwie na beatyfikację Karola Wojtyły. Dobrze będzie jeśli nie wpłynie to na przesunięcie zainteresowania z pogłębiania jego nauczania i wprowadzania go w życie na rzecz modlenia się za jego pośrednictwem i stawiania kolejnych pomników. Potrzeba nam kultu Jana Pawła II rozumianego jako pomnażanie dobra, które po sobie pozostawił. Warto przełożyć pamięć o nim na przenikliwość ewangelicznego spojrzenia na człowieka i świat.
Pięć lat po śmierci papieża Polaka, ukazała się książka włoskiego watykanisty Andrei Torniellego „Santo subito”, w której autor zwraca uwagę na tajemnicę świętości Jana Pawła II. Polegała ona na zanurzeniu w Bogu, które sprawiało, że był człowiekiem głęboko ludzkim, miał dar głębszego patrzenia poza horyzont przeciętnego człowieka oraz darzył wielkim uwielbieniem Chrystusa, który wydał się na ofiarę za zbawienie świata. W pierwszych dniach kwietnia szczególnie będziemy uobecniać tę tajemnicę. Obyśmy mogli na nowo się nią zachwycić.
Skomentuj artykuł