Moja mowa świadczy o mnie

Logo źródła: Różaniec ks. Przemysław Śliwiński / "Różaniec"

Nasza mowa nas zdradza. Ujawnia, skąd jesteśmy, jakie mamy wykształcenie i kulturę osobistą, ale także, jakie są nasze autorytety.

Młodzi często pytają, czy przeklinanie to grzech. Odpowiadając na to pytanie, duszpasterze powołują się na drugie przykazanie, bądź też po prostu apelują o kulturę języka i kulturę słowa. Jednak wykazanie, czy i dlaczego przeklinanie jest grzechem, wcale nie jest takie proste.

Nie przeklinaj!

Wśród dziesięciu przykazań nie ma takiego, które by brzmiało: „nie przeklinaj”, a i wśród siedmiu grzechów głównych nie znajdziemy „nieumiarkowania w mówieniu”. Grzechy języka rozproszyły się po całym Dekalogu: słowem można wyrzec się Boga, słowo może świadczyć o braku szacunku dla rodziców, zaledwie samym słowem można zdradzić żonę lub męża, łamiąc szóste przykazanie. Kłamstwo i plotka dotykają zaś przykazania ósmego. Nawet ściąganie albo plagiat pracy naukowej to grzech języka – kradzież słowa, a przecież siódme przykazanie mówi: „nie kradnij”. Każdy bowiem grzech można popełnić nie tylko uczynkiem, ale również słowem i myślą.

Czasem mocne słowo, przekleństwo, użycie wulgaryzmu są reakcją wręcz niezawinioną, spowodowaną gniewem czy emocjami: są złem, co nie znaczy, że są świadomym grzechem. Czasem jest wręcz odwrotnie: ktoś postanawia nauczyć się „łaciny” i stosować ją w co drugim słowie. Taka moda. Można być nawet artystą w tej wyszukanej „dziedzinie”. Zdarza się potem, że wyjście z nałogu przeklinania jest trudniejsze niż rzucenie palenia.

Kogo słuchamy?

Jeden z filozofów bardzo celnie stwierdził, że poeta to ktoś, kto pokazuje drogę. Używanie słowa można potraktować wyłącznie jako sztukę retoryki – przekonywania, zwracając uwagę na jego piękno i użyteczność, a niekoniecznie prawdziwość. Tymczasem – jak pisał Heidegger – największą cnotą poety jest mówić prawdę.

Teoretycy komunikacji społecznej twierdzą, że zanim słowo zostało na trwałe „osadzone” w literach, zanim doszło do rozwoju druku, a co za tym idzie, do rozwoju piśmiennictwa i czytelnictwa – człowiek postrzegał świat słuchem. Świat bardziej określało słuchanie, a nie patrzenie. Dostrzec to można nawet w malarstwie: wraz z rozwojem piśmiennictwa artysta dążył do „sfotografowania” przestrzeni, wprowadzając perspektywę, światłocień, istotne szczegóły. Tymczasem starożytna ikona była tego pozbawiona. Tam rządziła zasada najważniejsza dla przestrzeni akustycznej: ta postać jest największa, której słucha się najbardziej.

Bo w każdym z nas jest natura „słuchacza”. Dlatego wciąż chodzimy z poetami po agorze, a wewnątrz nas tworzy się nieustannie ikona, w której jedna postać góruje nad innymi. Tyle że bywają poeci fałszywi, pokazujący złą drogę. Człowiek, siłą stworzenia zdolny do słuchania i kontemplacji, kieruje wtedy te niezwykłe władze duszy w stronę fałszywego poety. Nasze słowo nastawia się wówczas na zupełnie inne doświadczenie.

Dar słowa

Słowa, które wypowiadamy, świadczą o naszych wyborach. Ujawniają nie tylko, skąd jesteśmy, jakie mamy wykształcenie i kulturę osobistą, lecz także pokazuje, kogo słuchamy.

Na początku było Słowo. Tak, nasze słowa to odblask tego Słowa, które jest samym Bogiem. Dostaliśmy od Stwórcy wielki dar, Słowo, coś Boskiego: miłość, wolność, rozum. Otrzymaliśmy język: przestrzeń tworzenia słów i przestrzeń ich słuchania.
Ze słowem jest pewnie podobnie jak ze wszystkimi innymi darami Boga: dostaliśmy skarb jak gdyby za duży, nie do uniesienia, skarb, który łatwo możemy obrócić na naszą zgubę. A Bóg jest prawdziwym Poetą, Kimś, kto pokazuje drogę.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Moja mowa świadczy o mnie
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.