Powrót Boga i religii

Logo źródła: Przegląd Powszechny Krzysztof Ołdakowski SJ / "Przegląd Powszechny"

Wielkim zadaniem chrześcijan powinno być dzisiaj budzenie autentycznego doświadczenia religijnego u tych, których zawiodły indywidualizm i konsumpcja.

Pod wpływem procesów sekularyzacyjnych, szczególnie mocno zaznaczających się od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, czego świadectwem w tamtym czasie był rozkwit tzw. teologii śmierci Boga, religia w krajach zachodnich stopniowo coraz bardziej przestawała się liczyć w życiu publicznym. Decydowały o tym czynniki ideologiczne, głoszące ostateczne zwycięstwo rozumu nad tym, co duchowe, a więc nieuchwytne i niewidzialne, raz względy pragmatyczne wskazujące, że Bóg jest nieprzydatny w życiu i człowiek może się bez niego obyć. Ta niekorzystna dla religii sytuacja zaczęła się jednak zmieniać wraz z napływem do Europy i Stanów Zjednoczonych ludzi głęboko wierzących głównie z krajów islamskich. Okazało się również, że to właśnie religia daje poczucie wspólnoty, zbiorowego sensu oraz stanowi trwały punkt odniesienia w rozstrzyganiu o tym, co dobre i co złe.

Ateizm i kryzys instytucjonalnego chrześcijaństwa są wielką szansą na religijne odrodzenie i pogłębienie. Powszechny opór w kręgach kościelnych zawsze budziły rozmaite post(…)izmy, takie jak choćby poststrukturalizm czy postmodernizm. Dostrzegano w tych prądach siedlisko tego, co najgorsze: relatywizmu, permisywizmu i negacji wszelkich prawd objawionych. Okazało się jednak, że te niebezpieczne nurty myślowe stały się źródłem pogłębionej refleksji duchowej oraz okazją do odczytania prawdy o Bogu w nowy sposób, z jednej strony na drodze „teologii negatywnej” głoszącej, że jest On radykalnie inny od tego, co możemy o nim pomyśleć i powiedzieć. Jest tylko pozornie nieobecny, ponieważ zostawia swoje ślady, może nawet „ślady śladów”. Postępująca globalizacja sprawia, że ślady Boga zataczają coraz szerszy krąg. Coraz częściej można je odnaleźć tam, gdzie się ich nie spodziewamy.

Bez więzi, jaką daje religia trudno byłoby przetrwać współczesnym demokracjom. Stanowi ona dla nich wielkie błogosławieństwo, czasem ukryte pod płaszczem laickości. Religia jest ogromną siłą społeczną, inspiratorką życia wspólnotowego, twórczym elementem tożsamości, czasami oczywiście także źródłem konfliktów i przemocy. Nie można sprowadzić religii do prostego „faktu religijnego” – jest to dynamiczna rzeczywistość, w której rozgrywa się życie rodzin i narodów, rzeczywistość wielkich emocji zbiorowych oraz zmagania sił historycznych. Rozmaite są tradycje w budowaniu relacji między władzą polityczną a religią. Nie da się sztywno odseparować od siebie różnych sfer aktywności, ponieważ żyją w nich ci sami ludzie. Instytucje religijne wypełniają w sferze publicznej wiele zadań związanych z nauczaniem, z troską o zdrowie oraz z działalnością dobroczynną. Wiele zachowań przyjętych w życiu społecznym ma także swoje źródło tradycjach i zwyczajach religijnych. Nie da się zmusić obywateli do podziału ich życia na dwa oddzielne sektory – sektor publicznego życia świeckiego oraz sektor prywatnego życia religijnego.

Katolicyzm jest podstawowym czynnikiem określającym tożsamość Polaków, dlatego masowo chrzcimy dzieci oraz zawieramy małżeństwa w Kościele, nawet jeśli nie do końca rozumiemy sens religijny tych praktyk. Wiara ma charakter silnie światopoglądowy, osadzony w tradycji i zwyczajach, rzadziej stanowi owoc osobistego i świadomego wyboru popartego rzetelną oraz solidną wiedzą. Czynnikiem, który dodatkowo osłabia, a wręcz uniemożliwia oraz blokuje „wypłynięcie na głębię” to oddanie się „religii nabywania”, która stawia na pierwszym planie wzorzec tzw. dobrego konsumenta dążącego do posiadania jak największej liczby przedmiotów i przeżyć. Drogą do pogłębionej religijności jest dzisiaj przede wszystkim osobiste doświadczenie. Duchowość, nawet jeśli trochę przytłumiona, jest u każdego ciągłym sygnałem do stawiania najważniejszych pytań, na które sami nie znamy odpowiedzi. Człowiek przerasta siebie i potrzebuje drugiego, a ostatecznie Boga, by poznać bliżej siebie.

W „Ziemi Urlo” Czesław Miłosz podkreśla niebezpieczeństwo popadnięcia w duchową sklerozę, która grozi człowiekowi absolutyzującemu znaczenie rozumu i poznania racjonalnego w spotkaniu z rzeczywistością nadprzyrodzoną. Nauka nie odpowiada na najważniejsze problemy egzystencjalne człowieka, dlatego potrzeba pokory rozumu i dowartościowania innego kanału poznania, który stanowią wyobraźnia, intuicja oraz uczucia. Miłosz zachęca, by traktować świat jako dzieło nieodgadnionego sensu oraz zachwycić się własnym unikalnym istnieniem i miejscem w kosmosie.

Wielkim zadaniem chrześcijan powinno być dzisiaj budzenie autentycznego doświadczenia religijnego u tych, których zawiodły indywidualizm i konsumpcja. Wypłukanie sensu życia jest paradoksalnie szansą dla wiary. Paradoksem ewangelicznym, jak mówił ks. Tomasz Halik jest to, że nasza wiara nie może być zbyt wielka. Dopiero wówczas, kiedy się zmniejszy, kiedy będzie niepozorna jak ziarnko gorczycy, wówczas wyda plon i objawi swoją siłę. Takie przeżywanie religijności może nie zmieni od razu świata ani nie wzbudzi szerokich zastępów ludzi duchowych, ale wydobędzie na powierzchnię to, co jest istotą wiary w Boga, czyli bezinteresowną, a nawet do pewnego stopnia „bezużyteczną” radość w Nim dlatego, że jest.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Powrót Boga i religii
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.