Himilsbach: Tylko pantoflarz pyta żonę, czy może wyjść z kumplami na piwo. Prawdziwy facet wie, że nie może

Jan Himilsbach (fot. WFDiF - Studio Filmowe Kadr / YouTube.com)

Powiadają, że sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą. Himilsbach potrzebował anioła stróża, jakim była dla niego Barbara. Ona dbała o wszystkie sprawy codzienne, biorąc na swe ramiona samodzielne prowadzenie domu. On był artystą kamieniarzem bujającym w obłokach absurdu za pomocą krajowych połączeń lotniczych i butelki z kłosem – pisze Ryszard Abraham w książce „Himilsbach. I głupio ci teraz?”, której fragment publikujemy.

O życiu uczuciowym Sidorowskiego-Himilsbacha wiadomo tylko jedno: BASICA. Nikt przed nią (żadne nazwiska nie są znane), nikt w trakcie małżeństwa (świadków brak). Barbara jest obecna, nawet kiedy jej przy Janie nie ma. Przed nią się ukrywa, jak nabroi (często). Przed nią dekuje różne niedozwolone na Górnośląskiej napoje (często). Przed nią zataja swoje kontrowersyjne znajomości (często). Na nią zwala swoje chwilowe nieobecności w miejscach publicznych spowodowane aresztem domowym (często).

Dzięki niej z mozołem pisze (zawsze). To ona go dokarmia siłą (zawsze) w myśl zasady: „skoro i tak wiadomo, że wypije, to chociaż niech przedtem coś zje”. To ona podstępem (często) zabierała mu ostatnie grosze, jakie zostały po odbiorze nieregularnych dochodów za prace zlecone, by potem w napadzie litości… mu je oddać (często). I tak dalej, i tym podobnie, i w tym stylu. Basica podzieliła los wielu anonimowych dzielnych żon, które stoją w cieniu swych znanych mężów – rozrabiaków i lekkoduchów.

Bez Barbary Jana by nie było

Nie byłoby Jana bez Barbary – i to nie jest anegdota. Barbara i Jan wybrali się w swoją pierwszą wspólną podróż do Zakopanego. Tatrzański Park Narodowy, chałupa Gąsieniców i chata Sabały, willa Atma, Witkiewiczówka, kolejka linowa na Kasprowy Wierch, Krupówki, Gubałówka, Wielka Krokiew. Antałówka, do tego oscypki, kwaśnica, moskale i hałuski. W górach spotkali górala (o co jest nietrudno). Góral w górach handlował pieskami (a nie górami): białymi, puszystymi szczeniakami, które wyglądały jak kłębki wełny.

DEON.PL POLECA


Basica, zobaczywszy te boskie stworzenia urody niezwykłej, zaczęła nalegać, aby Jan sprawił jej takiego czworonożnego przyjaciela. Himilsbach obeznany w rasach stwierdził nie bez racji, że owczarki podhalańskie źle się chowają na nizinach. One muszą mieć stado baranów do pilnowania, muszą się wybiegać. – O stado baranów się nie martw – uśmiechnęła się Basia – przecież mamy ich wielu wśród znajomych.

Okładka książki "Himilsbach. I głupio ci teraz?" (wyd. MANDO)

Powiadają, że sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą. Himilsbach potrzebował anioła stróża, jakim była dla niego Barbara. Ona dbała o wszystkie sprawy codzienne, biorąc na swe ramiona samodzielne prowadzenie domu. On był artystą kamieniarzem bujającym w obłokach absurdu za pomocą krajowych połączeń lotniczych i butelki z kłosem.

Zdzisław Smektała: – Spotykałem się z Jankiem nie tylko dla próżnego koleżeństwa. Ja dla Himilsbacha zarabiałem pieniądze, organizując te liczne ludyczne spotkania. Zarabiałem dla niego pieniądze, których mu zresztą do ręki nigdy nie dawałem. Ani pieniędzy, ani też jednego kieliszka wódki. Pieniądze za autorskie spotkania wręczałem Jankowi dopiero na wrocławskim lotnisku Strachocin. Na warszawskim Okęciu czekała na męża i jego szmal żona Barbara. Tylko w ten sposób mogłem być pewien, że do niej dotrą w całości. Inaczej dostaliby je przygodni kompani, barmani, kelnerzy.

Barbara - największy sukces Jana

Himilsbach nie dbał bowiem o pieniądze w żadnej mierze, choć życie cenił z niebywałym pietyzmem. Barbara jest największym sukcesem Jana. Może i vice versa. Może, choć to niepewne.

Basica była kobietą jego życia. Aktorowi przypisuje się powiedzenie: „Tylko pantoflarz pyta żonę, czy może wyjść z kumplami na piwo. Prawdziwy facet wie, że nie może”. Oboje mieli trudne charaktery, ale to do niej należało ostatnie słowo w kwestii prowadzenia domu i… „prowadzenia się” męża (z kim, gdzie i w jakich ilościach). W konfliktowych sytuacjach, kiedy zużył już cały arsenał mniej lub bardziej racjonalnych argumentów, przyznawał żonie rację, ustępował, przepraszał i… najczęściej robił swoje… „Nigdy nie stroniłem od kobiet – wyzna Janowi Piaseckiemu – ale teraz nie wiem, co bym z nimi robił. Zawsze zresztą wolałem towarzystwo mężczyzn. Może nie w każdej sytuacji, ale przy stoliku na pewno. Mężczyzna przy stoliku to nie jest ktoś, kto by zachęcał człowieka do lokowania wkładów oszczędnościowych w PKO”.

Rodzinne miasto Jana Himilsbacha uhonorowało go festiwalem jego imienia, który przyciąga nie tylko fanów mińszczanina, ale także znanych twórców literatury, aktorów, muzyków i wszelkiej maści artystów. Festiwal Himilsbacha to interdyscyplinarna impreza, będąca memoriałem dla najlepszego aktora wśród kamieniarzy. W 2023 roku odbyła się XV edycja imprezy, której gościem honorowym był projektant mody Jerzy Antkowiak.

Zapytałem mistrza o jego relacje z Janem: – Nasza znajomość była sensu stricto okazjonalno-towarzyska. Ograniczała się do przypadkowych spotkań w lokalach gastronomicznych, w których serwowano trunki. Najczęściej był to SPATiF. Ale nie tylko. Razu pewnego natknąłem się na Jana w pobliżu Hotelu Europejskiego. Był już podchmielony, a ja dysponowałem autem, więc w przypływie przyjacielskich uczuć postanowiłem podwieźć go do mieszkania na Górnośląską. Wiedząc, że zastaniemy na miejscu jego żonę, ustaliliśmy lojalnie w samochodzie, że Jan był na pokazie mody, gdzie mnie spotkał, trochę wypił i ja postanowiłem go odprowadzić. Co też się stało. Ledwo nacisnęliśmy dzwonek, a już Basica z impetem otworzyła drzwi. Janek wtoczył się do mieszkania, zostawiając mnie samego oko w oko ze swoją kobitą i mnie – w gruncie rzeczy – Bogu ducha winnemu dostało się za rozpijanie jej męża. Ależ mnie skrzyczała! Na koniec zostałem poszczuty psem. I bądź tu dobry…

Fragment pochodzi z książki „Himilsbach. I głupio ci teraz?” (wyd. MANDO 2024)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Himilsbach: Tylko pantoflarz pyta żonę, czy może wyjść z kumplami na piwo. Prawdziwy facet wie, że nie może
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.