... i wstąpiła we mnie ufność
Dzieciństwo i lata młodzieńcze
Michał przyszedł na świat w rodzinie szlacheckiej, 1 listopada 1888 roku w Juszewszczyźnie, w powiecie oszmiańskim. Od najmłodszych lat był wychowywany w atmosferze głębokiej religijności i tradycjach patriotycznych. Mimo trudnych warunków bytowych rodzice zadbali o jego podstawowe wykształcenie. Uczył się najpierw w szkole ludowej w Zabrzeziu, a potem w Oszmianie w szkole miejskiej. Wezwanie do służby Bogu w kapłaństwie odkrył w sobie już w dzieciństwie. To pragnienie nadało jednocześnie jego młodzieńczym dążeniom konkretny kierunek, motywowało do kształcenia się i własnego rozwoju duchowego.
Trudne warunki życiowe Sopoćków, ciężka praca na roli, konieczność ciągłej walki o byt rodzinny stanowiły dla jej członków szkołę życia i charakterów. Zdrowa moralność rodziców, ich głęboka pobożność i miłość rodzicielska wpłynęły na właściwy rozwój duchowy Michała i jego rodzeństwa. Wincenty Sopoćko, ojciec Michała, jako głowa rodziny każdego dnia przewodniczył pacierzom przez wszystkich odmawianym. W domu często śpiewano godzinki o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny i pieśni związane z przeżywanymi właśnie w Kościele okresami liturgicznymi. Do regularnej praktyki rodziny należało uczęszczanie na nabożeństwa do kościoła parafialnego w Zabrzeziu, odległego aż o 18 kilometrów, do którego dojeżdżano wozem zaprzężonym w konie.
Religijna atmosfera panująca w domu Sopoćków i ogólnie religijne środowisko, w którym Michał wzrastał, rozbudziły w nim już od dzieciństwa gorącą pobożność oraz wspomniane pragnienie poświęcenia się służbie Bożej w kapłaństwie. Jako mały chłopiec budował w domu ołtarze i przed nimi się modlił. Przewodniczył też nieraz rodzinnym modlitwom i był uważany za bardzo religijne dziecko. Wielkim przeżyciem było dla niego przyjmowanie kolejnych sakramentów świętych. Zgodnie z ówczesną praktyką, bardzo wcześnie, bo w wieku około czterech lat, udzielono mu sakramentu bierzmowania. Ceremonia ta, przeżyta w katedrze wileńskiej, na trwałe wyryła się w jego pamięci. Po latach, już jako kapłan, zapisał w swym dzienniku:
Jak teraz widzę długie dwa szeregi ludzi, między którymi biskup w mitrze w asyście kilku księży zatrzymywał się przy każdym namaszczając czoło. Ojciec trzymał mnie na ręku, a przy zbliżaniu się biskupa postawił na posadzce. Jakiś pan położył mi rękę na prawym ramieniu, a jednocześnie biskup namaścił mi czoło i dotknął policzka. Potem ojciec zaprowadził nas do kaplicy św. Kazimierza i pokazał trumnę z jego relikwiami. Tych przeżyć chyba nigdy nie zapomnę.
Dziennik, z. 1, cz. II, s. 4
Podobnie niezatarte wrażenie wywołało pierwsze spotkanie z Jezusem w Eucharystii. Miał wtedy z radością oznajmić swej matce: "Przyjąłem dziś Pana Jezusa!" (Dziennik, z. 1, cz. II, s. 4), a po latach zapisał: "Błogosławiony dzień, którego wspomnienie napełnia błogością i wielką za nim tęsknotą" (Dziennik, z. 1, cz. II, s. 4). Od tego momentu zrodziło się w Michale pragnienie jak najczęstszego łączenia się z Jezusem w Komunii św. oraz służenia do Mszy św.
Cennym dla życia religijnego Michała był roczny pobyt w Zabrzeziu, gdzie uczył się w tamtejszej szkole. Przebywając w bliskości kościoła parafialnego, miał możność częstego uczestniczenia w nabożeństwach. Niemal każdego dnia bywał w kościele, służył do Mszy św., w niedzielę śpiewał wraz z organistą godzinki. W tym czasie proboszczem w Zabrzeziu był ks. Jan Kunicki - gorliwy kapłan i dobry kaznodzieja. Jego pełna autentyzmu postawa kapłańska, płomienne kazania, gorliwość apostolska i troska o należyty kult Boży, wywarły wielki wpływ na Michała, ożywiły w nim noszone od dzieciństwa pragnienie kapłaństwa.
Życie religijne i wierność chrześcijańskim ideałom rozwinęły się jeszcze bardziej podczas nauki Michała w Szkole Miejskiej w Oszmianie. Wtedy to potrafił odważnie występować w obronie praw młodzieży katolickiej do wyznawania swej wiary, wobec dyskryminujących zarządzeń rosyjskiego i prawosławnego kierownictwa szkoły. Z jego inicjatywy wywalczono zawieszenie w szkole obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, przywrócenie modlitw w języku polskim oraz nauki religii przez księdza katolickiego.
Pragnienie zostania kapłanem okazało się niełatwym do urzeczywistnienia. W 1906 roku, po ukończeniu szkoły w Oszmianie, Michał był zmuszony przerwać dalszą naukę z powodu pogorszenia sytuacji materialnej rodziców - ojciec utracił dzierżawę folwarku w Juszewszczyźnie, a nowa dzierżawa w Starzynkach pozwalała zaledwie na skromne utrzymanie rodziny. W lutym 1907 roku Michał otrzymał propozycję objęcia posady nauczyciela w nowo powstałej szkole polskiej, przy parafii w Zabrzeziu. Praca w szkole bardzo mu odpowiadała. Nauczanie interesowało go i pociągało, a jednocześnie mobilizowało do zdobywania umiejętności jego metodycznego prowadzenia. Ucząc innych, Michał zajął się również swoimi brakami w znajomości poprawnej polszczyzny. Uczył się gramatyki i stylistyki, gdyż o wyniesieniu takich umiejętności ze szkoły zdominowanej przez Rosjan można było tylko marzyć. Swoją polszczyznę wzbogacał i kształtował także poprzez rozczytywanie się w narodowej literaturze. Chłonął klasyków polskiej literatury, zwłaszcza Mickiewicza, odkrywając w ich dziełach piękno i bogactwo narodowej kultury. Lektury te niewątpliwie kształtowały jego osobowość, gruntowały patriotyzm i utwierdzały w pragnieniu życia według zasad religijno-moralnych. Wspominając w dzienniku swą pracę w Zabrzeziu pisał:
Miła to była praca, pełna wiary i zapału; tworzyły się rozmaite projekty, plany dotyczące organizacji szkolnictwa polskiego i metody nauczania, której wówczas jeszcze zupełnie nie znałem.
Dziennik, z. 2, s. 1115
Szkoła za prowadzoną w niej działalność na rzecz polskości i katolicyzmu po roku istnienia została zamknięta, a ksiądz proboszcz i Michał - ukarani przez sąd carski w Oszmianie. Pozbawiony pracy w szkole, uczył przez kilka miesięcy dzieci swych krewnych w ich majątku w Kotłowie. Tam zasugerowano mu wyjazd do Wilna dla znalezienia możliwości dalszego kształcenia się. We wrześniu roku 1908, bez żadnego zabezpieczenia materialnego, licząc jedynie na pomoc niewielu znajomych, znalazł się w Wilnie. Po licznych nieudanych próbach uzyskania pomocy skłonny był zrezygnować z zamierzonych celów. Podtrzymywała go jednak odnawiana nadzieja, którą wzmacniał, modląc się przed obrazem Matki Bożej Ostrobramskiej. Ostatecznie też, jak później wspominał, wyprosił u Maryi szczęśliwy kres swych poszukiwań:
Załamany udałem się jeszcze raz do kaplicy M. B. Ostrobramskiej, gdzie w czasie modlitwy poczułem napływającą energię i wstąpiła we mnie ufność. Wróciłem do miasta i udałem się na Baksztę do p. Zmitrowicza, który zajmował się wychowaniem młodzieży. Tu spotkałem p. J. Waltz, która - widząc moje zakłopotanie - zaproponowała mi utrzymanie i naukę łaciny za kilka godzin lekcji rosyjskiego dla jej uczniów.
Dziennik, z. 2, s. 13
W dniu 28 września 2008 r. ks. Michał Sopoćko został ogłoszony błogosławionym podczas uroczystości beatyfikacyjnych, które miały miejsce w Białymstoku w sanktuarium Miłosierdzia Bożego, gdzie też złożone zostały jego relikwie. Od tego momentu wierni Kościoła katolickiego, a zwłaszcza czciciele Miłosierdzia Bożego otrzymali obok św. Faustyny nowego orędownika u Boga i wzór do naśladowania. Chcę przeczytać tę książkę >>
Skomentuj artykuł