Przeglądając karty wszystkich poświęconych Jadwidze dzieł, bez trudu dostrzeżemy pewną łączącą je cechę. Niezależnie bowiem od tego, czy weźmiemy do rąk książkę dawną, czy też taką, która zaledwie przed paroma miesiącami opuściła wydawnictwo, w dołączonych do niej odsyłaczach lub w końcowej bibliografii z całą pewnością odnajdziemy jedną pozycję - Roczniki czyli Kroniki sławnego Królestwa Polskiego autorstwa Jana Długosza.
To ogromnych rozmiarów XV-wieczne dzieło od lat wzbudza liczne kontrowersje, spory i dyskusje badaczy. Dziś wiemy bowiem na pewno, iż ów pierwszy biograf Jadwigi, jakkolwiek dla współczesnych badań nad dziejami jej życia nieoceniony, w wielu poruszanych w swojej kronice kwestiach po prostu się mylił, inne zaś przerabiał, przetwarzał i przekręcał wedle własnego uznania i zgodnie z subiektywnie przyjętą wizją historii, co zresztą nie odbiegało od ogólnej konwencji dziejopisarstwa średniowiecznego. Podobne praktyki stosował autor również w tych fragmentach dzieła, które odnoszą się do królowej Jadwigi, co znajduje dodatkowe uzasadnienie w fakcie, iż był jednym z pierwszych orędowników wyniesienia jej na ołtarze. Pamiętając o średniowiecznym ideale świętości, różniącym się znacznie od wzorców współczesnych, kładącym bowiem nacisk niemal wyłącznie na pokutę, męczeństwo i ascezę, nie dziwmy się zatem owej natrętnej nieraz obecności opisów tych właśnie praktyk na kartach dzieła Długosza. Nie dziwmy się również owym, stanowiącym właściwie podstawę całego utworu, opisom i przykładom mającym służyć podkreśleniu moralnej, duchowej, intelektualnej, a nawet fizycznej przepaści dzielącej Jadwigę i jej małżonka, którego wszelkie rzekome braki i defekty tłumaczy autor krótkim, ale jakże dosadnym i niezwykle często używanym pod adresem Jagiełły słowem "poganin". Zgłębiając tajniki wzajemnych relacji Jadwigi i podsuwanego jej przez polskich możnowładców "barbarzyńcy", Długosz rozwodzi się jednocześnie nad rzekomą wielką miłością łączącą królową z austriackim księciem Wilhelmem Habsburgiem zaślubionym jej na mocy tzw. sponsalia de futuro w czasach wczesnego dzieciństwa. Karty Roczników ukazują zatem Jadwigę rzucającą się z toporem na wrota dzielące ją od ukochanego, a także tańczącą w jego objęciach w zaciszu refektarza klasztoru Franciszkanów. To płomienne uczucie nie mogło jednak przetrwać, zwyciężyła je bowiem racja stanu oraz przekonanie królowej o konieczności wypełnienia dziejowej misji - chrystianizacji Litwy. Tak oto nakreślony przez Długosza ideał średniowiecznej władczyni wzbogacony został o jeszcze jeden, jakże ważny w owych wiekach element - poświęcenie własnych dążeń i pragnień dla wiary.
W latach, w których Długosz tworzył swoje Roczniki, królowa Jadwiga już nie żyła. Opisując związane z nią wydarzenia, autor opierał się więc na zawodnej pamięci pozostałych przy życiu osób niegdyś z władczynią związanych. Fakt ten znalazł odbicie w samym dziele, niezwykle często odnajdujemy w nim bowiem sformułowania podkreślające brak pewności autora wobec prawdziwości podawanych przez siebie informacji, a zatem uwalniające go od odpowiedzialności za ich ewentualną niezgodność z rzeczywistością. Liczne opisywane przez siebie wydarzenia autor opatrzył więc słowem "podobno", równie często pojawiają się w jego rozważaniach zastrzeżenia, iż "tak sądzili niektórzy", stanowiące ważkie świadectwo tego, iż pierwsze kontrowersje dotyczące losów królowej Jadwigi pojawiły się już w średniowieczu. Spory wokół postaci XIV-wiecznej władczyni przejęły także epoki późniejsze, próby naukowej interpretacji poszczególnych faktów z jej życia przyniósł jednak dopiero wiek XIX. W połowie owego stulecia do kroniki średniowiecznego dziejopisa sięgnął Karol Szajnocha, autor wydanego po raz pierwszy w roku 1855 dzieła Jadwiga i Jagiełło 1374-1413. Opowiadanie historyczne. W chwili ukazania się książka ta stanowiła swego rodzaju rewelację i była dosłownie zaczytywana. Niezależnie jednak od zawartej w podtytule informacji, która winna kierować uwagę czytelników ku zjawisku literackiej fikcji, ze względu na swą niewątpliwą erudycyjność, bogactwo treści i nakreślenie szerokiego tła polityczno-społeczno-kulturalnego dzieło Szajnochy do dziś traktowane jest przez wielu odbiorców na równi z monografiami o charakterze stricte naukowym; wraz z nimi figuruje zresztą w spisach bibliograficznych niemal wszystkich poświęconych Jadwidze opracowań. Książka doczekała się też ogromnej liczby wydań, z których ostatnie pochodzi z roku 1974. Nie można jej zatem pominąć w tym zestawieniu, tym bardziej że sposób ukazania w niej Jadwigi wykracza daleko poza tradycję znamienną dla wieku XIX. Przystąpmy więc do lektury. Podobnie jak ze średniowiecznych Roczników także z kart utworu Szajnochy wyłania się obraz nieskazitelnej duchowo i moralnie, niezwykle inteligentnej, nieprzeciętnej kobiety przeciwstawionej litewskiemu prostakowi i barbarzyńcy, którego rzekome liczne wady i dziwactwa potraktował jednak autor z o wiele większym niż Długosz dystansem, patrząc na nie nierzadko z odrobiną pobłażliwej ironii.
Jeszcze większy krok naprzód uczynił jednak XIX-wieczny autor w innym nieco miejscu swojego dzieła. Opisując związek Jadwigi z Wilhelmem oraz działania królowej mające na celu poślubienie wyznaczonego przez rodziców kandydata, nie wahał się bowiem jasno i wyraźnie stwierdzić: "Nie mamy żadnego powodu mniemać, iż w tak dziecinnym wieku Jadwigi, przy długim nadto niewidzeniu Wilhelma, zamysł ten był skutkiem namiętności. Wszystkie owszem względy, mianowicie surowe pojęcie obowiązków cechujące Jadwigę w całym życiu późniejszym, zniewalają do wniosku, iż usilna chęć połączenia się z dawnym przyjacielem i oblubieńcem płynęła teraz jedynie z natchnienia powinności". Porównując treść tych rozważań ze słowami średniowiecznego dziejopisa, nietrudno zauważyć, iż miejsce Długoszowego gorącego uczucia dwojga oblubieńców zajęła w dziele Szajnochy
jedynie lojalność i poczucie obowiązku. Podobnie jak u Długosza także w utworze Szajnochy odnajdujemy obszerne ustępy odnoszące się do życia religijnego Jadwigi, wszelkie jej zachowania osadza wszakże autor na szerszym tle religijności średniowiecznej, uzyskując w ten sposób wyrazisty kontrast pozwalający dostrzec w wielu praktykach dewocyjnych królowej sporą dozę niezwykłej dla owych wieków nowoczesności. Szerokie tło społeczne, polityczne i obyczajowe wyzyskał także autor w pozostałych fragmentach swojej pracy, podkreślając w ten sposób ogromną doniosłość wykraczających często poza ciasne ramy mentalności średniowiecznej czynów Jadwigi. Taki charakter ma między innymi niezwykle rozbudowany w stosunku do przekazu Długosza rozdział odnoszący się do odnowienia przez królową krakowskiego Studium generale, opatrzony przez autora wymownym tytułem Światło. Rok 1910 przyniósł aż dwie, niezmiernie ważne, prace dotyczące postaci średniowiecznej królowej - monografię Lucjana Rydla Królowa Jadwiga oraz dzieło biskupa Władysława Bandurskiego Jadwiga. Święta królowa na polskim tronie. Dzieła te łączy jednak nie tylko rok wydania. O wiele większe znaczenie zdaje się mieć fakt, iż obaj autorzy zapisali się w pamięci potomnych jako niezwykle gorliwi czciciele Jadwigi, całym sercem, umysłem, a także potęgą swych piór oddani idei wyniesienia królowej na ołtarze.
Przyjrzyjmy się wpierw dziełu Rydla. Ów niezwykły utwór, który doczekał się wznowień w latach 1984 i 1997, również nie jest monografią typowo naukową, trudno nazwać go jednak dziełem czysto beletrystycznym. Książka ta stanowi raczej rezultat połączenia zainteresowań historyczno-badawczych autora i jego ambicji literackich. Większość podejmowanych w tym utworze zagadnień, a także sposób ich interpretacji stanowi oczywiste nawiązanie do dzieła Szajnochy. Nie można jednak nie dostrzec pewnych rzucających się niemal od razu w oczy rozbieżności. Najważniejszą z nich stanowi bez wątpienia kwestia stosunku Jadwigi do Wilhelma Habsburga. Interpretując owo zagadnienie, sięgnął autor bowiem ponownie do kroniki Długosza, a karty jego utworu wypełniły opisy namiętnego uczucia dwojga zakochanych.
Na szczególną uwagę zasługuje z pewnością ostatni rozdział owej książki, mający postać niezwykłej, kilkustronicowej, patetycznej modlitwy będącej wezwaniem do działań na rzecz zaniedbanej przez wieki kanonizacji zmarłej królowej. Jadwiga nie miała jednak szczęścia nie tylko w tej dziedzinie. Informuje nas o tym kolejny, cenny i ciekawy rozdział omawiający literackie oraz malarskie wcielenia średniowiecznej władczyni. Wśród tych pierwszych przeważają, zdaniem autora, dzieła o wątpliwej wartości artystycznej, natomiast średniowieczne wizerunki Jadwigi nie pozwalają dopatrzyć się w jej postaci żadnych rysów indywidualnych, każdy następny jej portret stanowił zaś odzwierciedlenie ideału urody obowiązującego w danej epoce. Sprawa kanonizacji królowej Jadwigi znalazła gorliwego zwolennika także w osobie biskupa Bandurskiego, a umiłowana średniowieczna władczyni zagościła na kartach wielu jego broszur i opracowań. Największy hołd oddał on wszakże Jadwidze w swojej obszernej trzytomowej powieści, do dziś zapierającej dech graficzno-edytorską okazałością. Choć podobnie jak dzieło Szajnochy książka ta nie ma charakteru opracowania naukowego, jej obecność w niniejszym zestawieniu również podyktowana została ogromnym wpływem zarówno na kierunek późniejszych badań, jak i na wizerunek Jadwigi utrwalony w powszechnej świadomości.
Spór, rozpoczęty sześćset lat temu, trwa do dnia dzisiejszego . Właśnie ta sytuacja skłoniła Autorkę do napisania książki, której zasadniczym celem jest próba pogodzenia dwóch stanowisk, wyostrzonych w toku historycznych dyskusji. Książka napisana przejrzystym, bardzo eleganckim stylem, zaprasza do lektury. Chcę przeczytać tę książkę >>
Skomentuj artykuł