Kiedyś pewien zakonnik powiedział mi, że warto dobrze poznać kilku świętych i się z nimi zaprzyjaźnić - patrzeć na ich życie, wyciągać wnioski z ich błędów i naśladować to, co im się udało.
Nic nie potrafi bardziej zabić świętego w oczach ludzi niż pisanie jego biografii "na kolanach". Nawet jeśli ktoś, kto po śmierci został wyniesiony przez Watykan na ołtarze, wcześniej był człowiekiem z krwi i kości, prowadził fascynujące życie, a jego droga nawrócenia była burzliwa i mogłaby zainspirować wielu z nas, to nie ma to najmniejszego znaczenia, jeżeli osoba, która nam o tym opowiada, robi to w sposób mdły.
Niestety w przypadku biografii katolickich świętych i błogosławionych jest to proceder bardzo powszechny. Zamiast poznawać prawdę o ciekawych i często bardzo trudnych zmaganiach ludzi szukających Boga, czytamy o osobnikach zniewieściałych, oderwanych od rzeczywistości i po prostu nudnych. Tak nudnych, że po kilku stronach wieczornej lektury nie mamy najmniejszej ochoty ich naśladować, tylko zwyczajnie chcemy iść spać.
Na szczęście nie wszystkie życiorysy świętych są napisane w takim stylu. Dobrym przykładem jest biografia "Ignacy Loyola. Przebudzenie" , która właśnie pojawiła się w księgarniach. Kiedy pierwszy raz otworzyłem książkę François Sureau i przejrzałem spis treści, od razu rzucił mi się w oczy ostatni rozdział zatytułowany "Długo nienawidziłem Ignacego z Loyoli…". Nie muszę chyba dodawać, że większej zachęty do przeczytania całości już nie potrzebowałem.
Ignacy jest zresztą postacią, którą od jakiegoś czasu chciałem bliżej poznać. Wiedziałem, że był założycielem jezuitów, słyszałem też trochę o ich duchowości i o bardzo popularnych rekolekcjach ignacjańskich. Wiem też, że szkoły i uniwersytety prowadzone przez Towarzystwo Jezusowe od wielu lat cieszą się na całym świecie dużym prestiżem. Jednak o samym baskijskim świętym słyszałem niewiele.
Okazuje się, że był to całkowicie normalny człowiek. Jak pisze Sureau: "nie był on automatem, nawet automatem honoru. Nie był inny niż my. Miał uczucia, żale, a przede wszystkim sumienie". I właśnie taka zwykła osoba, która podjęła walkę ze swoimi słabościami i współpracę z Bogiem, potrafiła zrobić rzeczy wielkie.
Przeczytaj więcej w "Ignacy Loyola. Przebudzenie"
Jeżeli chcemy się nawracać - a przecież wszyscy powinniśmy robić to nieustannie - to nie znajdziemy lepszych przewodników na tej drodze niż święci właśnie, bo im to się już po prostu udało.
Być może najlepszym przyjacielem i przewodnikiem dla Ciebie będzie właśnie Ignacy. Nie przekonasz się jeśli go najpierw nie poznasz. Jeśli chcesz to zrobić, to "Ignacy Loyola. Przebudzenie" - krótka powieść, napisana w formie autobiografii - jest dobrym materiałem do rozpoczęcia wspólnej przygody z założycielem jezuitów.
Skomentuj artykuł