Świątynia i droga

Świątynia i droga
Świątynia i droga "Bernardinum"
Gianfranco Ravasi / Wydawnictwo Bernardinum

"Używając symbolu wirtualnej podróży do wnętrza świątyni-do sanktuarium utworzonego ze słów – chcieliśmy poprowadzić Czytelnika po s tronach Izajasza metodą lecto i meditatio… Dzięki takiej pielgrzymce do Izajaszowej świątyni, zbudowanej z hymnów, proroctw i proroc kich lamentacji, zdołamy poznać główne wątki myśli Izajasza, a także sprawić, by stały się one latarnią morską dla naszych kroków na drodze życia.” Niniejsza książka zrodziła się podczas rekolekcji, które autor wygłosił biskupom i kapłanom w Loreto.

ABSURDALNE POWOŁANIE

6 1W roku śmierci króla Ozjasza ujrzałem Pana zasiadającego na wysokim i wyniosłym tronie, a tren Jego szaty wypełniał świątynię.

2Serafiny stały ponad Nim; każdy z nich miał po sześć skrzydeł; dwoma zakrywał swą twarz, dwoma okrywał swoje nogi, a dwoma latał.

DEON.PL POLECA

3I wołał jeden do drugiego: „Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów.

Cała ziemia pełna jest Jego chwały".

4Od głosu tego, który wołał, zadrgały futryny drzwi, a świątynia napełniła się dymem.

5I powiedziałem:

„Biada mi! Jestem zgubiony!

Wszak jestem mężem o nieczystych wargach

i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach,

a oczy moje oglądały

Króla, Pana Zastępów!".

6Wówczas przyleciał do mnie jeden z serafinów,

trzymając w ręce węgiel, który szczypcami wziął z ołtarza.

7Dotknął nim ust moich i rzekł:

„Oto dotknęło to twoich warg,

twoja wina jest zmazana,

zgładzony twój grzech".

8I usłyszałem głos Pana mówiącego:

„Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?".

Odpowiedziałem: „Oto ja, poślij mnie!".

9I rzekł [do mnie]:

„Idź i mów do tego ludu:

Słuchajcie pilnie, lecz bez zrozumienia,

patrzcie uważnie, lecz bez rozeznania!

10 Zatwardź serce tego ludu,

znieczul jego uszy, zaślep jego oczy,

iżby oczami nie widział

ani uszami nie słyszał,

i serce jego by nie pojęło,

żeby się nie nawrócił i nie był uzdrowiony".

11Wtedy zapytałem: „Jak długo, Panie?".

On odrzekł: „Aż runą miasta wyludnione

i domy bez ludzi,

a pola pozostaną pustkowiem".

12 Pan wyrzuci ludzi daleko,

tak że zwiększy się pustynia wewnątrz kraju.

13A je śli jeszcze dziesiąta część [ludności] zostanie,

to i ona powtórnie ulegnie zniszczeniu

jak terebint lub dąb,

z których pień tylko zostaje po zwaleniu.

Reszta jego [będzie] świętym nasieniem".

Oto znajdujemy się w wielkim narteksie, atrium wejścia naszej wyimaginowanej świątyni, gdzie zbieramy się na naszą refleksję na temat słowa Izajasza. Ramy przestrzenne, jakie proponuje nam tekst proroka, to w rzeczy samej świątynia Jerozolimy, zasnuta dymem z ofiar, a także obłokiem teofanii. Wszakże jest oczywiste, że między tą ziemską świątynią a niebieską biegnie jakby kanał bezpośredniej komunikacji. Odbywa się tu bowiem spotkanie między nieskończonością a skończonością między niebem a ziemią, między Bogiem a człowiekiem. Mamy też trzech aktorów: Pan Bóg ze swoim dworem, Izajasz i Izrael. Są też akty wydarzenia, które nie ma tylko natury psychologicznej i bardzo intymnej, ale też religijną i epifaniczną[1].

Wchodzimy w pierwszy akt, jakim jest wizja (ww. 1-4). Występują tu wszystkie składniki teofanii według wzoru teofanii na Synaju. Dymem jest obłok, który zasłania niewidzialną i oślepiającą tajemnicę Boga, a jednocześnie objawia Go wskazując Jego blask i obecność. Drżenie futryn świętych bram przypomina trzęsienie ziemi, które wskazuje Boskie wtargnięcie do ziemskiej przestrzeni. Serafini - po hebrajsku oznaczają coś płonącego, ponadto przypominają staroegipskie „kobry królewskie" - reprezentują dwór niebiański, przyjąwszy, że Bóg „jako swych posłańców używa ognia i płomieni" (Ps 104, 4). To ich głos (w. 3) rozbrzmiewa w śpiewie hymnu Świętemu w pełnym tego słowa znaczeniu, czyli „Panu Zastępów". Śpiewają najwyższemu Królowi wszechświata i historii oraz Władcy gwiazd podobnych do zawezwanych straży gotowych odpowiedzieć: „Jesteśmy!" (Ba 3, 34-35) oraz Pana ziemskich armii na przestrzeni historii ludzkiej, które często żyją złudzeniem, że nie podlegają żadnej kontroli.

Ten anielski śpiew, który jest jak hymn defilady albo marsz królewski na cześć Jahwe, pośrednio odsyła do drogiej Izajaszowi definicji Boga (na przykład 1, 4): Pan jest „Świętym Izraela". To cudowna synteza tajemnicy Boga, który jest „Święty", qadôš, czyli „Inny" względem nas, osobny, daleki, nietykalny, transcendentny. Chociaż jest On jednocześnie Bogiem „Izraela", czyli bliski, sprzymierzony, immanentny w historii ludu. „Trisagion" serafinów splata więc z jednej strony nieprzeniknioną, intymną istotę Bożą, ukrytą przed człowiekiem, a z drugiej Jego potężną i skuteczną obecność. Jego chwała bowiem - po hebrajsku kabôd, znak „ciężkości" spadającej z góry i olśniewającego światła - rozciąga się jak płaszcz nad całym wszechświatem. Wszystko to jest często opiewane podczas liturgii w świątyni Syjon. Zatem oddawanie kultu to także lex credendi, norma i wyznanie prawdziwej wiary, jak widać w następującej antyfonie: „Błogosławione na wieki chwalebne Jego imię; niech się cała ziemia napełni Jego chwałą!" (Ps 72, 19).

Bardzo znaczący jest fakt, że trisagion serafinów znajduje się w samym sercu eucharystycznego kanonu. To podczas Eucharystii bowiem w najwyższym stopniu dochodzi do spotkania między tajemnicą i obecnością, między osobą („ciałem" Chrystusa) Boską i znakami chleba i wina, które pozwalają na rzeczywistą komunię wiernych. W anielskich słowach wznosi się jednak - niemal rozmyta niby znak wodny - olbrzymia i przemożna postać Boga, uchwytna jakby tylko w rąbku sukni Jego królewskiego płaszcza. Ta Jego niemal niewidzialna obecność jest zdolna przysłonić blask i postawić w akcie zawstydzenia i pokory samych serafinów, którzy zakrywają sobie twarz i seksualność („nogi") wobec owego oceanu światła i świętości. „Niebiosa nie dość dlań czyste (...). Jeśli niejasny jest księżyc, i gwiazdy przed Nim nieczyste, tym bardziej człowiek, ten czerw, i syn człowieczy, robaczek" (Hi 15, 15; 25, 5-6).

Trzy dwumiany wydają się niemal sprzeciwiać tej pierwszej scenie. Z jednej strony jest król, Ozjasz (w. 1), który kiepsko kończy swój żywot umierając wyniszczony przez trąd; a z drugiej wznosi się nieśmiertelny Król zasiadający na „wysokim i wyniosłym tronie", władca czasu i przestrzeni. Z jednej strony jest orszak serafinów, widzialnych w swej gestykulacji i dziwnym kształcie, a z drugiej niewidzialny i tajemniczy Pan, którego wyczuwalny jest tylko tren szaty. Z jednej strony jest najwyższa świętość Boża, najczystsza i nietykalna, a z drugiej pojawia się człowiek, który za chwilę będzie mówić właśnie żeby wyznać swoją radykalną nieczystość. Życie-śmierć, misterium-wizja, czysty-nieczysty - oto trzy autentyczne dwumiany wielkiej i wzruszającej sceny.


[1] Por. F. Montagnini, Powołanie Izajasza, [w:] „Bibbia e Oriente" (Biblia i Wschód), 6 (1964), ss. 163-172.

 

W centrum drugiego aktu (ww. 5-7) znajduje się rytualna czynność oczyszczenia i konsekracji, znajdująca się bardzo często w centrum zainteresowania historii sztuki. Można wspomnieć choćby obraz wykonany między 1655 a 1657 r. w Kaplicy Najświętszego Sakramentu w Bazylice św. Piotra przez malarza, Piotra z Cortony. Izajaszową scenę otwiera ludzkie słowo, głos samego proroka, który wyznaje swoją świadomość bycia owym „czerwiem", „robaczkiem", o którym wcześniej wspomnieliśmy. Z jego warg wychodzi przerażone „biada mi", podobne do szlochania, a za nim kaskada jednorodnych słów, przeplatanych podwójną wzmianką o „nieczystych wargach" (w. 5). To jak poczucie bycia nagim przed chwalebną świtą Boga; bycia wciągniętym w transcendentne doświadczenie, ale z całym bagażem własnej skończoności i winy, własnej znikomości i cielesności.

W tym właśnie momencie dokonuje się święta czynność (ww. 6-7) mająca cechy „sakramentalnego aktu". Dokonało się bowiem wyznanie grzechu, a potem nastąpił gest absolucji-oczyszczenia, któremu towarzyszyła rytualna formuła pieczętująca sakralny akt. Serafin - który wykonuje funkcję kapłana i pośrednika między Bogiem i człowiekiem - rozżarzonym węglem zaczerpniętym z pieca ofiar oczyszcza i konsekruje usta, które są nie tylko podstawowym narzędziem ludzkich relacji, ale przede wszystkim znakiem misji prorockiej. Nie rodzi się więc tylko jakieś odnowione i oczyszczone stworzenie, ale jest już gotowy ten, który będzie musiał wykonać głoszenie. Dokonuje się konsekracja proroka, którego misja będzie niebawem określona i inwestytura otrzyma charakter oficjalny.

Teraz rozlegnie się słowo, a ponieważ jest to przede wszystkim słowo Boże, to z tego powodu trzecim aktem będzie akt słuchania (ww. 6-13). Zastosowano tutaj rodzaj literacki dobrze znany w starożytnym Bliskim Wschodzie. Jest to rodzaj inwestytury ambasadora „z misją specjalną", wysłannika dla wyjątkowej misji (to przypadek także innego proroka, Micheasza syna Imla z 1 Krl 22, 19-28). Ten polityczno-dyplomatyczny wzór literacki składa się z następujących części: pytanie króla w poszukiwaniu ochotników, niepokój obecnych, wybór kandydata albo auto-kandydatura, wyznaczenie spotkania z udzieleniem odpowiedniego mandatu.

Taka sama scena dokonuje się właśnie przed naszymi oczyma w świątyni Syjon. Rozlega się lapidarne zapytanie Boga, wciągające całe zgromadzenie niebieskie, do którego włączony jest także Izajasz: „Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?". A oto pośród osłupiającej ciszy rozlega się ludzki głos, tyleż zasadniczy, co stanowczy, który wypowiada tylko dwa słowa: Hinenî šelahenî, które znaczą „Oto ja, poślij mnie!" (w. 8). Izajasz, nie znając jeszcze przedmiotu i celowości misji, ofiarowuje się dobrowolnie w wolnej, świadomej i absolutnej dyspozycyjności. W tym momencie rozbrzmiewa słowo Boga, przerwane tylko krótkim pytaniem wysłannika, który już stał się prorokiem w pełnym tego słowa znaczeniu. To słowo Boże jest oszałamiające: posłaniec Pański będzie musiał zatwardzić serce, znieczulić ucho, oślepić oko, przytępić umysł i pogłębić chorobę duszy Izraela, lekceważąco określonego przez Boga jako „ten lud" i już nie „mój lud" przymierza (ww. 9-10).

Prorok nie otrzyma misji zbawienia, ale osądu. Będzie miał za zadanie odsłonić przepaść, do której może wpaść ludzka wolność. Będzie musiał zmusić człowieka do ujrzenia rozmiarów piętna swojej wielkiej hańby, wypicia aż do dna kielicha swoich wad i gniewu Bożego (Ps 75, 9). Zadanie proroka jest absurdalne. Będzie musiał ponieść klęskę, aby uwidocznić i uświadomić odrzucenie człowieka. Będzie „pułapką i skałą potknięcia" (Iz 8, 14), aby grzesznik poznał pył, w którym się zanurzył. Podobny będzie też los Jeremiasza: „Daję ci władzę nad narodami i nad królestwami, byś wyrywał i obalał, byś niszczył i burzył" (1, 10). Albo Ezechiela: „To ludzie o bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach; posyłam cię do nich (.). A oni, czy będą słuchać, czy też zaprzestaną - są bowiem ludem opornym - przecież będą wiedzieli, że prorok jest pośród nich" (Ez 2, 4-5). Co więcej, w sposób symboliczny Ezechiel zostanie zmuszony do karmienia się zwojem słowa Bożego, „zapisanym z jednej i drugiej strony, a opisane w nim były narzekania, wzdychania i biadania" (2, 9). Także Chrystus, cytując Boże nakazy, nawiązując do Izajasza podkreśla w swojej misji, że sprawiedliwe jest wykazanie świadomego i konsekwentnego odrzucenia łaski (Mk 4, 10-12; Mt 13, 10-15).


W tym momencie następuje pytanie Izajasza (w. 11), sformułowane na pozór błagalnym językiem: „Jak długo, Panie?" (por. Ps 13, 2). Wydawać się może niemal jak błaganie o skrócenie czasu tego wstrząsającego zadania. W rzeczywistości wyraża beznamiętną na pierwszy rzut oka wątpliwość co do czasu trwania i końca misji. Jednak, jak zauważył Philippe Beguerie[2].
Dąb albo terebint rozdarte piorunem zachowują jeszcze „pień", a urodzajna gałązka pozwala rozkwitnąć „świętemu potomstwu". „Odpowiedź Boga - komentuje Otto Kaiser[3] - rozważa zakończenie czasu klęski z powodu nieczułości ludu, a więc domyślną możliwość nowego początku jego historii". Obraz pnia (massebet) odsyła symbolicznie do „odrośli" (neser), która wypuści z korzenia pnia Jessego (11, 1), jako mesjanistyczny znak życia i nadziei, twórcy tego „świętego nasienia" z w. 13 naszego fragmentu (zera' qôdeš). Także Jeremiasz, jak wspomniano wyżej, będzie musiał wtargnąć jak niszcząca burza przez próg historii, ale pod koniec swojej misji będzie „budował i sadził" (1, 10). Katastrofa i zniszczenie nie są bowiem nigdy ostatnim słowem Boga.

[2] Ph. Beguerie, Powołanie Izajasza, [w:] Etudes sur les prophetes d'Israel, Cerf, Paryż 1954, ss. 11-51., przekształca się we „wspaniałe oświadczenie dające nadzieję". Odpowiedź Pana (ww. 11-13) nosząca ślady modyfikacji redakcyjnej bez wahania potwierdza surowy sąd i konsekwencje spustoszenia, jakie zniesie nawet ocalała część narodu („dziesiąta część"). Na koniec jednak, przy pomocy sugestywnego obrazu roślinności, zostaje odsłonięta kurtyna nadziei.

[3] O. Kaiser, Izajasz. Rozdziały 1-12, Paideia, Brescia 1998, s. 178.

Gianfranco Ravasi, Świątynia i droga. Rozważania na temat Księgi Izajasza, Wydawnictwo Bernardinum 2008

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Świątynia i droga
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.