Choć intuicja i zdrowy rozsądek podpowiadają, że warto uciekać od tego, co nas krzywdzi, wiele osób nieświadomie powiela wzorce wyniesione z dzieciństwa – nawet jeśli prowadzą one do cierpienia. Zwłaszcza ci, którzy dorastali w rodzinach z problemem alkoholowym, często odnajdują „bezpieczne” miejsce w emocjonalnie znajomych, choć toksycznych relacjach.
"Gdy słucha się opowieści osób uwięzionych w schematach, można dojść do wniosku, że to oczywiste, że dla swojego dobra powinni chcieć się z nich wyzwolić i robić wszystko, by tak się stało – niestety to nie takie proste, jak się wydaje. Typowym przykładem jest sytuacja osoby, która wzrastała w domu, w którym ojciec lub matka nadużywali alkoholu. Zdrowy rozsądek podpowiada, że ludzie wychowujący się w takim środowisku będą chcieli unikać zetknięcia się z tym nałogiem w dorosłym życiu. Tymczasem wiele dorosłych dzieci alkoholików (DDA) wchodzi w związki z osobami uzależnionymi i bezwiednie powiela schemat. Trudniej jest im się otworzyć na zdrową relację, bo człowiek uwięziony w tego rodzaju pułapce jej nie zna. Jest mu ona emocjonalnie obca, dlatego wyda je się zagrożeniem.
Schemat daje poczucie logiki procesu poznawczego – kreuje świat, który jest przewidywalny. Człowiek, który powiela schemat, myśli sobie: "Wiem, że tak się stanie i jestem na to gotowy. Mam to przećwiczone. Znam ten świat, te sytuacje". Chciałby wydostać się z tej pułapki, ale nie potrafi. Wchodzi nawet nie dwa, ale wiele razy do tej samej rzeki. Obiecuje, że więcej czegoś nie zrobi, ale nie potrafi dotrzymać danego sobie słowa.
Przywołany przykład osoby pochodzącej z rodziny alkoholowej jest pod względem poznawczym bardzo ciekawy. Dorosły, który wyrastał w domu alkoholowym, może deklarować: "Nigdy w życiu nie zwiążę się z alkoholikiem / alkoholiczką", w praktyce jednak bywa inaczej. Dziewczynę, która miała ojca alkoholika, ciągnie często do mężczyzn nadużywających alkoholu. Paradoksalnie czuje się w związkach z nimi bezpiecznie, bo nie są jej obce towarzyszące im sytuacje i emocje.
Często nie doceniamy siły emocji – a właśnie z niej schemat czerpie swoją moc. Te scenariusze nabyte w dzieciństwie są bardzo trwałe. Nawet jeśli czujemy się nimi udręczeni, to i tak odnajdujemy w nich specyficzne poczucie bezpieczeństwa. Wszystko jest w porządku, ponieważ jest przewidywalnie. Możemy sobie wtedy powtarzać nasze życiowe refreny: - No właśnie. Wiedziałem, że tak będzie…. I ten refren ma moc nie tylko tłumaczenia naszych porażek, ale też ich usprawiedliwiania."
Co więcej – schemat często wygrywa, bo za jego powtarzalnością kryje się dziecięce przetrwanie. W dzieciństwie te reakcje nie były pułapkami – były sposobem ratunku. Dziecko w rodzinie dysfunkcyjnej uczyło się zamrażać emocje, wycofywać, zadowalać, tłumić złość. Ten sposób działania dawał przetrwanie. Ale to, co w dzieciństwie było ratunkiem, w dorosłości staje się więzieniem.
"Osoba złapana w pułapkę schematu może, w momencie kryzysu, myśleć: - Jestem sama. Nikt mnie nie kocha. Wiedziałam, że w tej relacji znowu mi się nie uda. Najczęściej nie wie jednak, że działa według określonego wzorca. Żeby rozpoznać i zrozumieć swoje schematy, trzeba uważnie przyjrzeć się temu, jak funkcjonowaliśmy w dzieciństwie i w jakiej wzrastaliśmy atmosferze".
I co najważniejsze – to nie jest kwestia jednorazowego uświadomienia sobie. Nawet jeśli rozpoznamy dany schemat, nawet jeśli zrozumiemy jego genezę, to i tak, w sytuacji stresu, powróci on jako nasz naturalny odruch. Będziemy unikać, kompensować lub poddawać się, czyli działać dokładnie tak, jak nauczyliśmy się jako dzieci. I tylko długotrwała, cierpliwa praca – psychoterapeutyczna i duchowa – daje szansę na to, że te tory przestaną być naszym jedynym kierunkiem. Że nauczymy się nowej reakcji. Że przestaniemy wybierać znane piekło, tylko dlatego, że obawiamy się nieznanego nieba.
***
Fragmenty pochodzą z książki ks. Krzysztofa Matuszewskiego Wyjść poza schemat. Jak uwolnić się z emocjonalnych i duchowych pułapek.
Skomentuj artykuł