Premiera internetowej powieści: "Tam w zakrystii..."
Ludzie!!! Wszystko!!! Naprawdę!!! Do mojej zakrystii przychodzi trzech księży: Stary, Średni, Młody. Oprócz nich także Siostra Zakrystianka. A ja? Wiszę w kącie szafy. Stary Ornat. Nikomu niepotrzebny. Niestety nie zawsze… Ale co słyszę, to opowiem. Dziś rano było tak:
– Nie może być! Nie może być! – gorączkował się Średni.
– No co? Elektroniczny Bóg i tyle – dobił go Młody, zamykając za sobą drzwi.
Dyskusja jak zwykle rozgorzała już na korytarzu, przed zakrystią.
– Ale żeby tyle młodych kobiet za tym stało. Byłem tam, widziałem wszystko, na pierwszym piętrze. Czerwone i zielone ściany, nowoczesne biurka, takie z zakrętem – gorączkował się – i do tego nikiel świecący na poręczach schodów – szybko wymieniał.
Młody nie wykazywał zrozumienia.
– A nigdzie krzyża! – kontynuował Średni. Wreszcie wypalił. – Stamtąd wysyłają w całą Polskę. Redaktorki – rzucił pogardliwie.
– Nawet w cały świat – dolał oliwy Młody.
W zakrystii Średni nie potrafił założyć alby, ciągle nie trafiał do rękawa, wymachując ręką jak duch Hopkirka. Tymczasem Stary, oparty o kredens, stał nieruchomo jak głaz, oczekując na gong zegara, aby rozpocząć procesję do ołtarza. Niby patrzył zimnym wzrokiem do lustra na wprost siebie, kątem oka przyglądał się Średniemu. Nie za bardzo rozumiał spór. Słowo „kobiety” postawiło go na baczność, wyostrzyło czujność. W głowie zaczęły przetaczać się gotowe myśli, gdy usłyszał:
– Przecież tam można znaleźć dużo ciekawego... – Młody nie zdążył dokończyć.
– O! Ciekawość! Pierwszy stopień do piekła, i ta nazwa! Trudno wymienić – Średni zaczął się jąkać – a zrozumieeee... – nagle uciął. Jego ręka nagle wskoczyła na swoje miejsce.
– Deon. Bóg złapany w sieć. A co? Niby Boga nie ma wszędzie? Wpstrykujesz deon.pl i tyle. Taki nasz kawałek – Młody lekko zawiesił głos i spojrzał na Starego. Ten dziwnym trafem uspokoił się.
– Młodzieży, młodzieży – zaczął z głębokiego gardła. – Co z was wyrośnie? Zapamiętajcie sobie – wziął głęboki wdech i zaczął tyradę. – Arystoteles: 47 razy - palec wskazujący uderzył w blat, by nagle poszybować energicznie do nieba. – Homer – palec zrobił szybki ruch w powietrzu w przód, stykając się z lustrem. – Platon: 43 razy - palec uderzył ponownie. Zawiesił głos. Otworzył usta, było słychać przelatującą muchę – św. Jan Chryzostom – metodycznie cedził na jednym tonie – 554 razy – a palec Starego wtórował.
Przyjrzał się z niepokojem własnym ustom. Coś błysnęło, jakby złoto? Uspokoił się, widząc, że było to tylko zniekształcone światło Słońca, przechodzące przez witraż w oknie po lewej stronie.
– Tacy wielcy używali tego słowa – triumfował, całkowicie spokojny. – Deon to słuszność, potrzeba i powinność – skończył wymieniać.
Na twarzy przebiegło politowanie, starożytność górowała.
– Tylko po co mieszać do tego elektryczność? – spojrzał na Młodego, ostro wypowiadając ostatnie słowa.
– Chodzi o postęp – zaryzykował Młody i odszedł pierwszy do ołtarza.
Po nim Średni.
Tymczasem Stary, ociągając się, wyraźnie szukał Siostry. Niestety, ta zapodziała się przy kwiatach.
– A sieć! – krzyknął wyraźnie zadowolony – to i rybak!
No, wreszcie udobruchał się Stary, po czym posmutniał, powtarzając coś pod nosem.
– Kobiety – pokiwał głową – tylko po co?
Usłyszałem jak Stary mamrotał, gdy mijał szafę, gdzie sobie wiszę spokojnie. Pamiętajcie. Gdy Stary jest bardziej zdenerwowany, to wtedy każe mnie wyciągać. Brrr! Nie lubię tego. Natomiast dałbym sobie wypruć wszystkie kolorowe nitki, że widziałem satysfakcję, a przede wszystkim błysk w oku, gdy wymawiał słowo „kobiety”.
Słowniczek okołokościelny
Sieć – może być elektroniczna, bądź rybacka.
Za tydzień kolejny odcinek!
Skomentuj artykuł