5 filmów tylko dla prawdziwych mężczyzn

5 filmów tylko dla prawdziwych mężczyzn
Fot. Angel Origgi / Unsplash

O męskim kinie wielu myśli stereotypowo: szybka akcja, przemoc, seks. Ale można też podejść do tematu inaczej i znaleźć takie filmy, które są przeznaczone tylko dla prawdziwych mężczyzn – dla tych, którzy muszą uruchomić siłę i mądrość, by znaleźć odpowiedzi na trudne pytania.

1. Spacer po linie (2005), reż. James Mangold

„Love is a burnin’ thing” – głoszą słowa wielkiego hitu „Rings Of Fire” śpiewanego przez Johnny’ego Casha, czyli najpopularniejszego muzyka country w historii i posiadacza jednego z najwspanialszych męskich wokali. Czasy się zmieniły i trochę brakuje dziś takich archetypowych figur: z jednej strony mężczyzn jak Cash, wyraźnych, walecznych, o męskich rysach twarzy, a z drugiej kobiet jak June Carter, czyli żona muzyka, przedstawiona w filmie jako filigranowa, pełna dziewczęcości 100-procentowa kobieta w sukience (i nie chodzi rzecz jasna tylko o stroje czy prezencję). Doskonale odwzorowujący postać legendarnego muzyka Joaquin Phoenix i nagrodzona Oscarem dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej Reese Witherspoon pokazują w „Spacerze po linie”, że doprawdy „miłość to coś płomiennego”. Nie ma co ukrywać, obraz z 2005 r. jest filmem o pożądaniu. Ale pożądanie może posiadać destrukcyjne oblicze, i to jest drugi, moim zdaniem ważniejszy, wątek, za który warto dzieło Jamesa Mangolda zapamiętać. W pewnym momencie u Johnny’ego Casha wygrywa pożądanie do narkotyków, które zaczyna niszczyć go jako człowieka. Jeśli wśród widzów (i Czytelników) znajdują się ludzie walczący z jakimś zniewoleniem, to doskonale odnajdą się w pytaniu, które zadaje „Spacer po linie”: jak często można się podnosić z tych samych upadków? A odpowiedź, którą da Cash, będzie pokrzepiająca, gdyż brzmi ona: „za każdym razem, wciąż na nowo”.

2. Wojownik (2011), reż. Gavin O’Connor

DEON.PL POLECA

Co byś zrobił, gdyby bliska ci osoba, która kiedyś zadała ci sporo cierpienia, stanęła w progu twojego domu i poprosiła cię o przebaczenie? Gavin O’Connor w filmie „Wojownik” splata losy trzech mężczyzn: ojca, młodszego i starszego brata, którzy w komplecie narobili sobie zamieszania we wzajemnych relacjach. Ojciec (świetna rola Nicka Nolte) przez swój alkoholizm zniszczył życie rodzinne i dzieciństwo synów. Bracia odrzucają wyciągniętą do pojednania dłoń ojca, a na dodatek sami mają pewne nierozwiązane sprawy między sobą. Są zupełnie różni: młodszy to zawzięty wściekły byk, który nie chce słyszeć o pojednaniu, ale też bohater wojenny z Iraku, z kolei starszy to stateczny ojciec rodziny, nauczyciel, lecz dość ekscentryczny, bo z przeszłością w MMA. I właśnie turniej mieszanych sztuk walki sprawi, że cała trójka się spotka. Gdzieś w tle pojawiają się kobiety: przywoływana we wspomnieniach rodzinnych matka oraz żona starszego brata Brendana, która odmawia wsparcia decyzji męża o wystartowaniu w zawodach. Film rodzi kilka ważnych pytań, m.in. jaka jest cena braku przebaczenia? Co musi się stać, by człowiek odpuścił drugiemu człowiekowi? Czy można dokonać poważnego wyboru dotyczącego rodziny i małżeństwa bez wiedzy współmałżonka? Wreszcie – kto jest tytułowym wojownikiem: walczący o swoją rodzinę starszy brat, bitny młodszy brat, chcący odkupić swoje winy ojciec, a może... każdy z nich?

3. Jack Strong (2014), reż. Władysław Pasikowski

Pułkownik Ryszard Kukliński był zastępcą szefa Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, jednym z najwyżej postawionych wojskowych komunistycznego państwa, człowiekiem znającym plany Układu Warszawskiego. W latach 1971–1981 nawiązał on współpracę z CIA i przekazał na Zachód kilkadziesiąt tysięcy strony tajnych dokumentów, w tym plan wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Film Pasikowskiego koncentruje się na losach człowieka w PRL uznanego za zdrajcę, a w wolnej Polsce za bohatera, który podejmując patriotyczną, dramatyczną decyzję o współpracy z Amerykanami, płaci cenę w postaci potężnej samotności. Jego wybór powoduje, że odtąd podąża on drogą dwutorową: oficer Wojska Polskiego, a przecież szpieg, towarzysz broni i powiernik tajemnic, a przecież zdrajca, głowa rodziny pracująca w polskiej armii, a... No właśnie, droga Kuklińskiego jest drogą samotnika – rodzina o niczym nie wie i wiedzieć nie może. Z tego względu „Jack Strong” to dla mnie opowieść o tym, że są takie momenty w życiu mężczyzny, kiedy zmaga się on jednocześnie z samotnością i ogromną presją, gdy doświadcza przerażenia najbliższych, i od niego zależy, czy wytrzyma to napięcie, o tym, jaki wpływ może mieć na małżeństwo nasza misja/powołanie, i o wysokiej cenie, jaką można zapłacić za patriotyzm. Jednocześnie Władysław Pasikowski nakręcił film, który jest doskonałą rozrywką, z wyrazistymi kreacjami aktorskimi, trzymający w napięciu od samego początku aż do końcowych napisów.

4. Boyhood (2014), reż. Richard Linklater

Richard Linklater stworzył dzieło wyjątkowe: losy bohaterów filmu „Boyhood” kręcił przez 12 lat, pozwalając aktorom (m.in. nagrodzona Oscarem Patricia Arquette, Ethan Hawke) dojrzewać i starzeć się razem z granymi przez nich postaciami. Widz zatem, wraz z rozwojem fabuły, namacalnie odczuwa upływ czasu. W tym miejscu mała prywata i zarazem ciekawostka: w przeszłości przez kilka lat pisałem o muzyce alternatywnej – w „Boyhood” dobrze mi znane piosenki ilustrują wydarzenia z kolejnych lat tak, jak miało to miejsce w rzeczywistości, tzn. można prześledzić, co aktualnie było na topie, począwszy od pierwszej sceny, w której... Ach, to już sprawdźcie sami ;) Chyba nie muszę dodawać, że w moim przypadku to tylko wzmocniło poczucie upływającego czasu? Ale „Boyhood” nie jest dołującym filmem o przemijaniu. Fenomen dzieła Richarda Linklatera polega właśnie na tym, że opowiedział on o maksi sprawach za pomocą subtelnych środków. Bo „Boyhood” mógłby równie dobrze być zatytułowany „Życie”. Przede wszystkim głównego bohatera Masona, którego poznajemy w momencie, gdy ma on 5 lat. To „Życie” oddziałuje na nas w przedziwny sposób: niby nie ma w nim wielkich dramatów, a przynajmniej takich, których nie znalibyśmy z własnego domu. A jednak pod koniec seansu jesteśmy poruszeni, czujemy, że tu wydarzyło się coś wyjątkowego. „Boyhood” sprawdza się świetnie w roli zwierciadła, w którym możemy przyjrzeć się naszemu własnemu dorastaniu i wyborom. Pogodzić się z samym sobą z tego okresu. Możemy podać dłoń naszym rodzicom, ponieważ – jak tłumaczy Masonowi w jednej ze scen jego ojciec – nikt mu nie powie, jak żyć, bo każdy improwizował. Wreszcie dla części z nas „Boyhood” z tym całym rozbijaniem się z kolegami na rowerach, bujaniem się na huśtawce aż do samego nieba, chodzeniem z tatą na mecze, może stać się małym, ale jednak substytutem chłopięcego, beztroskiego dzieciństwa, które nas ominęło. Dla mnie to najlepszy film, jaki widziałem w obecnej dekadzie.

5. Milczenie (2016), reż. Martin Scorsese

Mistycy chrześcijańscy traktują milczenie jak błogosławieństwo, bo dopiero zachowując ciszę, możemy usłyszeć Boga. W Biblii Bóg parokrotnie przychodzi w nocy, czyli wtedy, kiedy milkną wszelkie dźwięki. Co byś jednak zrobił, gdyby milczenie było odpowiedzią na twoją modlitwę, gdy znajdujesz się w beznadziejnym położeniu? Film Martina Scorsese z 2016 r. opowiada historię dwóch jezuitów, którzy ruszają do XVII-wiecznej Japonii na poszukiwanie ojca Ferreiry – wg doniesień zakonnik miał publicznie wyprzeć się wiary w Chrystusa. Sytuacja na miejscu jest arcytrudna – chrześcijanie muszą się ukrywać, są prześladowani, a jeśli zostaną schwytani, to staną przed wyborem: życie za cenę zdeptania tabliczki z wizerunkiem Jezusa albo śmierć w torturach. W takich warunkach misję nawrócenia prowadzą wspomniani ojcowie – Rodrigues i Garrupe – którzy uosabiają dwie postawy wobec wiary: niezłomności i podejścia, powiedzmy, bardziej sprawiedliwego (Garrupe) oraz bardziej ludzkiego i miłosiernego (Rodrigues). Jak się zachowają, gdy uświadomią sobie, że ich aktywność pociąga za sobą ofiary w ludziach, a modlitwa przynosi milczenie ze strony Boga? Martin Scorsese nakręcił trudny film, tym trudniejszy w odbiorze, że bazuje on na powieści opartej na faktach, czyli te lub podobne wydarzenia miały miejsce w rzeczywistości. „Milczenie” prowokuje do niewygodnych pytań, np. jak ja bym się zachował na miejscu tych ojców? Czy wytrzymałbym próbę wiary? A może wszystkie późniejsze dramaty wzięły się tak naprawdę z pychy jezuitów, którzy postanowili swoimi siłami nawracać Japończyków w ekstremalnych warunkach? Na niektóre pytania do dziś, parę lat po obejrzeniu tego filmu, nie znalazłem odpowiedzi: czy np. można zrobić to, co o. Rodrigues, który przestraszonym, szukającym u niego rady japońskim chrześcijanom polecił podeptanie wizerunku Jezusa po to, by ocalić ich życie? Pierwsze przykazanie jest jasne, ale z drugiej strony, czy potrafiłbym na miejscu tego jezuity i czy byłoby to ludzkie odpowiedzieć im: „choć widzę, że jesteście zatrwożeni, musicie wytrwać, nawet za cenę cierpienia”? To film o lęku, podejmowaniu decyzji w beznadziejnych sytuacjach, o ciągłym upadaniu i powracaniu do Boga, wreszcie o... optymizmie płynącym z tego, że „człowieka można zniszczyć, ale nie przekonać” (do porzucenia wiary w Boga).

Coach chrześcijański. Zajmował się komunikacją: pracował jako dziennikarz, PR-owiec, marketingowiec, a także jako trener zdrowia w relacji z indywidualnym klientem. Te ostatnie obowiązki realizował za pomocą narzędzi coachingowych, pracując z ponad 20 klientami. Pasjonuje go odkrywanie własnej męskości, komunikowanie się "face-to-face" z drugą osobą i chrześcijaństwo. W wolnym czasie lubi czytać, oglądać filmy, słuchać muzyki, gotować, interesuje się sportem. Prowadzi bloga Lider Coaching

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Grzegorz Kramer SJ

Faceci nie mówią zbyt wiele o uczuciach i emocjach. Swoje serca otwierają przed bardzo małą liczbą osób. Czasami nie dopuszczają do siebie nikogo. To jest poważny błąd. Każdy z nas musi poznać swoje serce, zobaczyć,...

Skomentuj artykuł

5 filmów tylko dla prawdziwych mężczyzn
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.