Cała wioska? Już nie. Atomizacja społeczeństwa zabija naszą kulturę wychowania

Cała wioska? Już nie. Atomizacja społeczeństwa zabija naszą kulturę wychowania
Fot. Ross Sneddon / Unsplash

"Do wychowania dziecka potrzebna jest cała wioska" - zwykło się powtarzać świeżo upieczonym mamom. To afrykańskie przysłowie ma im  przypominać, że mogą, a nawet powinny korzystać ze wsparcia innych w opiece nad potomstwem. I choć w odniesieniu do maluchów raczej wszyscy się z tym powiedzeniem zgadzają (przynajmniej w teorii), to w przypadku starszych dzieci rzecz zaczyna być bardziej dyskusyjna.

Czy współczesny polski rodzic rzeczywiście zabiega o wychowanie swojego potomstwa, ufając w moc wspólnoty? I czy "wspólnota" rzeczywiście chce brać odpowiedzialność za wychowanie młodszych pokoleń, czy raczej woli przysiąść w wygodnym fotelu a la "Voice of Parenting" i oceniać rodziców z pozycji "ja wiem lepiej" (ewentualnie w wydaniu: "za moich czasów")? A może - parafrazując znany szlagier - powinniśmy zanucić: "Dziś prawdziwych wiosek już nie ma"?

Cała wioska, czyli właściwie kto? 

Może od tego właśnie warto zacząć. O co chodzi z "całą wioską"? Bo przecież nie tylko o to, by znalazły się dodatkowe ręce babci czy dziadka, które fizycznie "odciążą" rodziców w opiece nad dziećmi - nakarmią, opatrzą rany, odprowadzą do i z przedszkola. Chodzi także, a może nawet przede wszystkim o zauważenie i akceptację faktu, że wychowanie odbywa się przez szeroko rozumianą socjalizację, w której przykładem staje się nie tylko członek rodziny, lecz także sąsiadka, kierowca autobusu czy pracownik osiedlowego sklepiku.

Wioska oznacza zatem sieć, w której mały człowiek wzrasta, obserwując ludzi w różnym wieku, różnej płci i różnych zainteresowań, a wszyscy członkowie tej społeczności, mniej lub bardziej świadomie biorą odpowiedzialność za młodsze pokolenia, wiedząc, że są dla nich przykładem. Dzieci są uważnymi obserwatorami. Potrafią wiele dostrzec i usłyszeć, niejako naturalnie, mimochodem: to, jakimi wartościami ktoś się kieruje, jak buduje relacje z innymi, jaki ma stosunek do świata i co jest dla niego naprawdę ważne.

Czy dorośli mają jeszcze odwagę, by reagować na złe zachowania cudzych dzieci? 

Wioska z założenia jest przy tym mała, bliska i realna. Te palce, które pokiwają: nie dotykaj, te uśmiechy, które rozjaśniają twarz po usłyszeniu kulturalnego "dzień dobry", te czujne oczy, spoglądające na wracającą ze szkoły gromadę młodzieży należą do konkretnych ludzi z krwi i kości. Takich, które dziecko ma szansę znać choćby z widzenia. Ale czy przypadkiem dziś nie jest tak, że sieć, która realnie wpływa na zachowanie dzieci i młodzieży, to raczej ta wirtualna niż ta rzeczywista? I czy w dorosłych ludziach jest wciąż odwaga i osobista odpowiedzialność, by reagować tu i teraz na złe zachowania, a nie wypisywać kapitalikami w mediach społecznościowych coraz bardziej oburzone filipiki na "tę współczesną młodzież"?

DEON.PL POLECA

Internet nie pozostawia dziś obojętnym nikogo. Bo gdzie współczesny rodzic w pierwszej kolejności szuka odpowiedzi na dręczące go problemy? Dzwoni do rodziny, przyjaciela czy może wpisuje interesującą go frazę w wyszukiwarkę Googla? Wiadomo - nie każdy, nie wszyscy i nie zawsze. Ale jednak to wirtualna przestrzeń wydaje się dziś najłatwiej dostępną, niewyczerpaną kopalnią rad, zaleceń i podejść wychowawczych, które kształtują współczesnego rodzica.

Można wysłuchać tysiąca podcastów o rodzicielstwie i dalej być zagubionym

W efekcie można godzinami siedzieć w sieci i słuchać podcastów o rodzicielstwie bliskości, pozytywnej dyscyplinie, wychowaniu w szacunku, porozumieniu bez przemocy itd itp., a  jednocześnie wciąż czuć się zagubionym i sfrustrowanym. Dialog z bliskimi - z dziadkami, nauczycielami, przyjaciółmi, o Panu Bogu nawet nie wspominając - przestaje być pierwszym wyborem, gdy rodzic staje przed tym czy innym wyzwaniem wychowawczym. Łatwiej szukać pomocy u obcych, nawet jeśli nic pewnego nie wiemy o tym, jakimi są ludźmi w realu, jaka historia ich ukształtowała i jakie wartości mają dla nich znaczenie.

Przyczyn takiego stanu jest zapewne wiele, ale na pierwszy plan wysuwają się zmiany społeczne - atomizacja społeczeństwa, kryzys odpowiedzialności i zaufania oraz postępująca indywidualizacja. Ludzie coraz częściej żyją obok siebie, a nie ze sobą, więzi systematycznie ulegają rozluźnieniu, a w życiowej kuźni charakterów impet młota nadają raczej siły "ja" i "moje" niż "my" i "nasze".

Ile rodzin, tyle podejść wychowawczych 

Dobrze widać to na przykładzie wychowania, gdzie coraz częściej uznaje się, że odpowiedzialność za wzrost intelektualny, społeczny i duchowy jest wyłączną domeną rodziców. W konsekwencji ile rodzin, tyle podejść wychowawczych, a osławiona "wioska" z afrykańskiego przysłowia nie ma prawa się wtrącać ani narzucać swoich zasad, co najwyżej może stać się witryną sklepu z wartościami, z której rodzic wybierze to, co uzna dla swojego dziecka za najlepsze.

Historia zbawienia uczy, że człowiek pozostawiony na pastwę egoizmu zawsze zbłądzi. Dlatego wierzący lokują wzrok w Tym, który jest źródłem mądrości i najpełniejszej Miłości. To On przy pomocy Kościoła i sakramentów ciągle uczy, jak budować relacje i wychowywać ku Dobru. Tydzień Wychowania to okazja, by poświęcić czas i zastanowić się, czego uczę nie tylko własne dzieci, lecz także swoich małych sąsiadów, młodzież na przystanku czy współpracowników. Czy jestem i czy chcę być w ich życiu obecny? Czy szukając wzorów i inspiracji do własnych zachowań, kieruję wzrok na Pana Boga i Jezusa? Czy wzywam pomocy Ducha Świętego, by moja codzienność była efektywną szkołą Miłości? Te pytania warto sobie stawiać nie tylko w Tygodniu Wychowania. Bo "globalna" czy nie - ale nasza przestrzeń tu na ziemi wciąż oparta jest o logikę wioski. 

 

Żona, mama, córka, z zawodu animatorka społeczności lokalnych, z zamiłowania doktorka nauk społecznych, w wolnych chwilach pisze bloga "Dobra Wnuczka" i prowadzi konto na Instagramie. Razem z mężem od lat zaangażowana w Ruch Spotkań Małżeńskich i wrocławską Wspólnotę Jednego Ducha. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Monika Szubrycht

To, że jesteśmy mniejsi, nie oznacza, że nasze problemy również takie są.

Dzieci. Doświadczają odrzucenia, chorują na depresję, zaburzenia lękowe, samookaleczają się, targają się na własne życie. One równie mocno, co dorośli, doświadczają kryzysów psychicznych....

Skomentuj artykuł

Cała wioska? Już nie. Atomizacja społeczeństwa zabija naszą kulturę wychowania
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.