Dzieci i prawo jazdy?

Dzieci i prawo jazdy?
(fot. That One Chick Mary / flickr.com)
Logo źródła: Sygnały troski Jarosław Wydra / Radio Warszawa / Sygnały Troski

Uczmy nasze dzieci, żeby jeździły jak najlepiej, zgodnie z przepisami. Wpajajmy im, że styl jazdy na rowerze, motocyklu, samochodem tak naprawdę jest odzwierciedleniem tego, co wynieśliśmy z domu, naszej kultury osobistej i tego, jak jesteśmy nastawieni do drugiego człowieka, użytkownika drogi - mówi komisarz Jarosław Gnatowski z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policj.

Komisarz Jarosław Gnatowski: To jest problem nie tylko dorastających dzieci. Powiedziałbym, że większy problem rodziców i opiekunów. Pamiętajmy o tym, że kształtując młodego człowieka, nasze dziecko czy naszego podopiecznego, to my mu przekazujemy wszelkie zasady etyczne i moralne, również te związane z poruszaniem się po ulicy, z kulturą jazdy za kierownicą. Bierzemy na barki bardzo dużą odpowiedzialność i nie możemy wyłącznie bazować na tym, że nasze dziecko zdało egzamin na prawo jazdy. Pożyczamy mu samochód i na tym się temat zamyka. Nie. Wręcz przeciwnie. Zbyt dużo jest tragedii na drodze, zbyt dużo wypadków spowodowanych brawurą, brakiem doświadczenia, lekkomyślnością za kierownicą, żebyśmy koło tego tematu przechodzili obojętnie.

Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdzie przychodzi mój syn, pokazuje mi właśnie odebrane prawo jazdy i ja pożyczam mu samochód. Nie. Ja mogę mieć do niego pełne zaufanie, mogę mu powierzyć wszelkie rzeczy, ale muszę się sam przekonać o tym, czy faktycznie da sobie radę. Zresztą kształtowanie młodej osoby zaczyna się już od momentu, kiedy dziecko zaczyna jeździć na rowerze. Pewne przyzwyczajenia, poszanowanie dla przepisów ruchu drogowego i kultury jazdy zaczynamy właśnie od jazdy na rowerze w ruchu miejskim czy pozamiejskim. Nie będzie wstydem, jeśli będziemy uczyć nasze dziecko, jak powinno się zachować, jadąc na rowerze.

DEON.PL POLECA

Pamiętajmy o tym, że poziom wiedzy i umiejętności naszego dziecka jest dla nas komfortem i naszym spokojem. Wielokrotnie spotykałem się w swojej karierze z egzaminowaniem dzieci na kartę rowerową. Wielokrotnie, z przykrością stwierdzam, dziecko nie zdawało tego egzaminu. Dziecko dostawało wtedy nagrodę pocieszenia, żeby nie odchodziło zdruzgotane swoim niepowodzeniem. Przerażająca natomiast była reakcja rodziców, którzy przychodzili i mieli do nas pretensje: "Dlaczego moje dziecko nie zdało?". Kiedy był to festyn, rodzice wychodzili z założenia, że każde dziecko musi zaliczyć egzamin na kartę rowerową. Argument, którego używałem zawsze szczególnie do mam, jest taki: "Dobrze, niech jeszcze raz dziecko przystąpi do egzaminu, ja ten egzamin zaliczę, ale to pani bierze na siebie odpowiedzialność, i jeśliby później stało się coś złego, to pani będzie miała straszne wyrzuty sumienia, że do tego doszło". To od nas tak naprawdę to zależy.

Musimy dopingować do tego, ażeby nasze dzieci jeździły jak najlepiej, zgodnie z przepisami. Musimy wpajać im, że styl jazdy na rowerze, motocyklu, samochodem tak naprawdę jest odzwierciedleniem tego, co wynieśliśmy z domu, naszej kultury osobistej i tego, jak jesteśmy nastawieni do drugiego człowieka, użytkownika drogi. Kiedy nie będziemy o tym rozmawiali w domu, to proszę mi wierzyć, nie wystarczy tylko policjant na spotkaniach w szkołach, nie wystarczy tylko szereg audycji motoryzacyjnych. To właśnie w rodzinnym domu podczas rozmów na temat motoryzacji możemy przemycić wiele cennych uwag do umysłu młodego człowieka.

Ale oczywiście, nie będziemy nikogo straszyli. Trzeba zwrócić uwagę, że oprócz tego, że może być popełnione wykroczenie, że spotka na swojej drodze młody, niedoświadczony człowiek policjanta, który wypisze mu mandat karny, to absolutnie nie można do tego podchodzić do tego tak, że: "Ty byłeś w porządku, znowu ten zły policjant wypisał ci mandat", bo być może, ten mandat uratuje życie naszemu dziecku. Kiedy my dostaniemy po kieszeni jako rodzice, bo nasze dziecko jeszcze nie pracuje zawodowo, jeszcze się uczy, może to nam da jakiś sygnał, że może faktycznie kara jest dotkliwa, ale o czymś to świadczy. Może powinniśmy więcej czasu poświęcić na taką domową edukację.

Wiem, że to się wszystko łatwo mówi, zdaję sobie z tego sprawę, że dzisiejsze czasy to jest wśród wielu młodych ludzi szpanerstwo, popisywanie się przed swoimi rówieśnikami i dotrzeć dzisiaj do młodej osoby, wpajać jej te zasadę odpowiedzialności nie tylko na drodze, jest to zadanie bardzo ciężkie do zrealizowania. Ale musimy się starać i pamiętać o tym, że nie będzie szpanerstwem złe zachowanie, brak poszanowania dla przepisów. Wręcz odwrotnie, będzie to etykieta osoby, która się wyróżnia bardzo negatywnie ze środowiska, w którym się obraca.

Dążmy do przyswajania tych ideałów, które możemy podać jako przykład. Wszystkich kierowców rajdowych, motocyklowych, samochodowych w trakcie jazdy po mieście cechuje wysoka kultura osobista. I to są wzory, do których powinniśmy dorównywać. Wiem, że przykład wujka, taty czy dziadka, który jeździ dobrze, może być przez młodego człowieka odebrany tak, jak wszyscy doskonale wiemy: "A znowu mi ględzą". Starajmy się innych wzorców używać, mistrzowie kierownicy są naprawdę mistrzami kultury jazdy i odpowiedzialności na drodze. Można ich godnie naśladować.

Bardzo ważny element, czyli techniczne aspekty pojazdu. To jest bardzo ważny temat, jeżeli chodzi o motocykle. Nie wyobrażam sobie jako rodzic skazać młodego człowieka na niepowodzenie, sadzając go od razu na motocykl bardzo dużej pojemności. Tak samo jest z pojemnością samochodu, z mocą silnika, który jest i w samochodzie, i w motocyklu. Zaczynajmy od małych pojemności. Jeśli ktoś chce być koniecznie motocyklistą, to bardzo dobrze, niech będzie, ale stopniujmy tę poprzeczkę, którą stawia ruch uliczny przed młodym człowiekiem. Z doświadczenia policyjnego, gdzie niejednokrotnie jeździłem w czasie pracy na motocyklu, wiem, że motocykl o dużej pojemności bardzo łatwo się rozpędzi i nie wybacza żadnych błędów.

To na pewno mistrzowie kierownicy też by potwierdzili. Wtedy już jest za późno na jakiekolwiek korekty. Kiedy wsiadamy do samochodu, to poza swoimi umiejętnościami, poza tym, jak będziemy się odnajdowali w bardzo stresujących sytuacjach, musimy poznać pojazd, którym się poruszamy, i na co ten pojazd stać. Nie możemy przewidzieć wielu sytuacji, ale możemy niektórym sytuacjom zapobiegać. Możemy mieć wpływ na to, co być może, mogłoby się wydarzyć. Jeżeli zabraknie zdrowego rozsądku u naszego dziecka, to my pamiętajmy o tym, żeby absolutnie nie ganić, nie starać się negować zapału do motoryzacji. Wręcz przeciwnie, starajmy się ten zapał ukierunkować na takie tory, żebyśmy jako rodzice, opiekunowie mogli spać spokojnie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dzieci i prawo jazdy?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.