Ojcowie są lepsi niż opinia, jaką mają!

Ojcowie są lepsi niż opinia, jaką mają!
Zawsze jest i będzie potrzebny ojciec, który ma bliski kontakt fizyczny i emocjonalny ze swoim dzieckiem (fot.shutterstock.com)
Andreas Malessa, Ulrich Giesekus / slo

Odejście mężczyzn od roli, jaką pełnili w rodzinie patriarchalnej, dokonało się bardziej w ich wyobraźni, niż w rzeczywistych sytuacjach dnia codziennego. Dlaczego ciągle jeszcze w naszym społeczeństwie pod niebiosa wychwala się mężczyzn, którzy robią to, co w wykonaniu matek traktuje się jako największą oczywistość?

Przede wszystkim jednak krytyka feministyczna nie milknie, ponieważ wciąż istnieje rozziew pomiędzy deklaracjami a praktyką, pomiędzy chęciami a czynami.

Przed urodzeniem się pierwszego dziecka, mężczyzna i kobieta tworzący parę w zbliżonym wieku, pracują mniej więcej tak samo intensywnie. Gdy dziecko się urodzi, zawodowo pracuje 88 procent mężczyzn i niecałe 50 procent kobiet. Z pojawieniem się każdego następnego dziecka ojcowie poświęcają pracy zawodowej coraz więcej czasu. Jedna trzecia z nich oddaje się pracy ponad 45 godzin tygodniowo. Gdy na świat przychodzi dziecko, mężczyźni w pracy zawodowej dociskają pedał gazu. Kobiety hamują.

Nowe realia rynku pracy i sytuacji gospodarczej umacniają dawny podział ról. Ojcowie z chęcią wychowywaliby wprawdzie swoje dzieci (tak też pojmują swoją rolę), de facto jednak są tylko żywicielami rodziny. Obowiązki codzienne z każdym kolejnym dzieckiem przywiązują kobietę coraz bardziej do domu (niektórzy nazywają to "mieszczanieniem" kobiet).  Codzienność mężczyzn natomiast z każdym kolejnym dzieckiem staje się bardziej stresująca (niektórzy mówią - rozdarta między trudnymi do pogodzenia obowiązkami).

DEON.PL POLECA

Szefowie kadr w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych uważali żonatych mężczyzn za najbardziej stabilną grupę pracowników. To znaczy taką, gdzie jest najmniej zwolnień lekarskich, najmniej konfliktów z innymi i gdzie można się spodziewać zawsze mniej więcej stałego poziomu efektywności. Teraz jest inaczej: to przede wszystkim młodzi ojcowie zaliczani są do pracowników, którzy najczęściej korzystają ze zwolnień lekarskich, częściej zamieszani są w konflikty i są nierówni pod względem efektywności pracy. Dlaczego? Ponieważ rodzina dostarcza im nie tylko "czystego szczęścia", lecz również stresu i dodatkowych obciążeń, tak że do pracy przychodzą często niewyspani i zdenerwowani.

Czy nie jest prawdą, że za złe bierze się mężczyznom, kiedy chcą pójść na urlop macierzyński (w Polsce od roku 2008 używa się niezbyt udanego neologizmu "tacierzyński" - red.) albo zmniejszyć swój wymiar pracy ze względu na opiekę nad małym dzieckiem, czy w ogóle pozostać w domu? Więcej! Okoliczności uniemożliwiają wręcz mężczyznom realizację takich zamiarów! Nacisk konkurencji na rynku pracy, wymóg uzyskiwania określonych efektów pracy w instytucjach i koszty utrzymania rodziny na poziomie średnim zupełnie nie służą realizowaniu wspaniałomyślnych zamierzeń rodzinnych i pedagogicznych. Na podstawie relacji dochodzących z niektórych kręgów, w tym także chrześcijańskich, można wywnioskować, że "pogodzenie ze sobą obowiązków zawodowych i rodzinnych" jest obecnie fundamentalnym wyzwaniem dla kobiety, w którym powinien pomagać jej mężczyzna. Można odwrócić sytuację i powiedzieć: jest to czas próby dla mężczyzny.

Patrząc na sprawę w dziennym świetle - i pod tym względem trzeba przyznać rację feministkom - nie ma tu co "łączyć" ani "ze sobą godzić", lecz wystarczy dodać: dziesięć godzin pracy za pieniądze plus cztery godziny pracy dla dziecka. Albo, wszak kiedyś trzeba się też wyspać, tradycyjny podział obowiązków z lat pięćdziesiątych na obowiązki domowe i ciężką pracę przy maszynie. Tej rzeczywistości nie zmienią sporadyczne wyjątki, którym w środkach masowego przekazu nadaje się wiele rozgłosu. Gorzki dowcip kursujący wśród młodych matek: "Czy wiesz, że z obawy przed utratą twarzy i zwichnięciem kariery tylko pięć procent pracujących ojców korzysta z przysługującego im prawnie urlopu wychowawczego?". "Wiem. A spośród tych, którzy się na to zdecydowali, 98 procent pisze w tym czasie książkę o swoich doświadczeniach!"

Ojciec był zawsze w rodzinie tym, który wyznaczał normy, był gwarantem prawa i porządku, wzorem, z którym synowie mogli się identyfikować. Nikt nie tęskni dziś wprawdzie za wychowującym z oddali, "zstępującym z wysokości" patriarchą ("Poczekaj, niech no tylko tata wróci!"), ale zawsze jest i będzie potrzebny ojciec, który ma bliski kontakt fizyczny i emocjonalny ze swoim dzieckiem, ojciec, który razem z dzieckiem śmieje się i płacze. Ojciec nie "na chwilę", lecz ojciec, który ma czas. Nawet dużo czasu. Jest to najtańszy sposób partnerskiego wychowywania dziecka, tańszy niż opłacanie opiekunek i pomocy domowych, jeśli ktoś może sobie na to pozwolić. Ponieważ, jak słusznie przestrzegała Irisch Radisch w wywiadzie dla "Die Zeit": "Dzieci potrzebują, by za to, że udało im się stanąć na głowie albo zrobić młynka w powietrzu, pochwalili ich tata i mama, a nie opiekunka".

Więcej w książce: Mężczyźni nie są skomplikowani - Andreas Malessa, Ulrich Giesekus

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ojcowie są lepsi niż opinia, jaką mają!
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.