Sprawdź: jaką mamą jesteś?
Gdy jeden z tych elementów wypada z idealnej układanki, wszystko zaczyna się sypać. Reakcja łańcuchowa i wielkie BUM na końcu. Niektóre dni mam zaplanowane co do kwadransa. A ty?
Mama "prawie-mistrzyni planowania"
Jej dzień toczy się jak w przeboju "Rock around the clock" i niekiedy bardzo gładko przechodzi w okrzyki, które zapamiętałam z oglądanej w dzieciństwie "Alicji w Krainie Czarów" w wersji disneyowskiej: "Zu spaet, zu spaet!" czyli "za późno"… :) Funkcjonuję w bardzo podobny sposób, więc łatwo mi to zrozumieć.
To nie mój wybór, po prostu nie da się inaczej: niektóre dni mam zaplanowane co do kwadransa. Wiem, ze muszę skończyć jakąś czynność w określonym czasie, żeby zdążyć dojechać na zajęcia w szkole muzycznej, żeby potem zrobić jeszcze zakupy, ugotować obiad na jutrzejszy dzień i tak dalej, i tak bez końca. Gdy jeden z tych elementów wypada z idealnej układanki, wszystko zaczyna się sypać. Reakcja łańcuchowa i wielkie BUM na końcu.
Cecha charakterystyczna? "Mama mistrzyni planowania" często biega. Niekiedy nuci też pod nosem "za późno, za późno" lub wystukuje te słowa w rytm obcasów, gdy próbuje dogonić uciekający tramwaj…
Mama "jakoś to będzie"
Przeciwieństwo mistrzyni planowania, na co dzień dużo bardziej wyluzowana, a jednak również doświadczająca stresu - bo jak to? Te rachunki trzeba było opłacić do wczoraj? A przedstawienie na Dzień Matki będzie jednak za tydzień? To jednak mama, która jak kot spada zawsze na cztery łapy. Albo prawie zawsze.
Dokumenty załatwiane na ostatnią chwilę nie różnią się przecież niczym od tych, które ktoś inny załatwił miesiąc wcześniej, a przypalony obiad zastąpi się pizzą przy ogromnej radości młodszej części rodziny. Poza tym ten typ mamy ma często tak rozbrajający uśmiech i tyle prostoty oraz wewnętrznego luzu, że inni jakoś tak odruchowo pomagają, by "jakoś to było". Nawet kierowca autobusu wie, że na tą panią trzeba czasem dwie minuty poczekać. I udaje że nie widzi tych skarpetek nie do pary: jednej czerwonej w kropki, drugiej w czarno-białe paski…
Mama "chętnie ci pomogę"
Niekiedy widywana w obecności mamy "jakoś to będzie": tłumacząc zasady rekrutacji do przedszkola, pożyczając pieluchę, podpowiadając najlepszego pediatrę albo oferującą podwiezienie do domu. Działa w trójce klasowej, radzie rodziców i Caritasie, choć często nie na pierwszym planie, ale skutecznie. Zawsze na 100%.
Chociaż ma doskonałą pamięć do dat urodzin, imienin i rocznic wszystkich osób w rodzinie, zapomina niekiedy o tym, że sama też ma prawo do tego, by poprosić o pomoc. I że dobrze czasem odpocząć…
Jeśli pod jakimś domem gromadzi się właśnie dziesiątka dzieci z sąsiedztwa, a ktoś wnosi górę naleśników z sosem czekoladowym to tak, dobrze trafiłaś. To właśnie ona.
Mama "jak ty to robisz?!"
Ona nigdy się nie spóźnia i wszystko ma pod kontrolą. W przedziwny sposób potrafi wstać przed resztą rodziny, przygotować wszystko, co potrzebne, a potem pogodzić obowiązki rodzicielskie z pracą i zaangażowaniem w życie szkoły czy parafii. Wieczorem znajduje czas na wyjście z przyjaciółką albo aerobik, a gdy kładzie się spać po północy, nie ziewa ze zmęczenia i nie marudzi. Tak przynajmniej wydaje się postronnym obserwatorom.
Dzięki książce "Rosa, jak Ty to robisz?" miałam ostatnio podpatrzeć życie jednej takich mam. Rosa Pitch, autorka książki to mama osiemnaściorga dzieci, wdowa, osoba pracująca zawodowo i znajdująca czas dla przyjaciół. Jak ona to robi?!
Czytając zwierzenia Rosy miałam mieszane uczucia. Z jednej strony to, co robi, budzi mój ogromny podziw. Sprawne zorganizowanie życia tak wielkiej rodziny to jak zarządzanie małą firmą! A Rosa robi to naprawdę dobrze i na kartach swojej książki dzieli się swoimi patentami na to, jak zaangażować dzieci w wykonywanie obowiązków domowych, w jaki sposób zorganizować sobie czas, jak radzić sobie z gospodarowaniem pieniędzmi itd. Zainspirowana jej radami postanowiłam nieco rozszerzyć zakres obowiązków, jakie mają moje dzieci, skorzystałam też z podpowiedzi Rosy, jak robić zakupy tak, by nie pójść z torbami...
Rosa i ja mamy jednak zupełnie inne podejście do okazywania uczuć, słabości i wrażliwości - widać, że autorka książki jest twardą, konkretną Katalonką. Z pewnymi metodami wychowawczymi, które stosuje oraz z podejściem do własnych słabości (w stylu "nie można się mazać, trzeba być silnym") nie umiem się zgodzić, a z drugiej strony - przecież nie muszę. Staram się w życiu nie oceniać tego, w jaki sposób rodzice podchodzą do spraw dotyczących ich własnej rodziny i stylu życia. Każdy z nas ma swoje zmagania, swoje intuicje i pomysły na działanie. Rosa na pewno imponuje mi zorganizowaniem, jak również tym, że każdego dnia znajduje czas na Mszę świętą i adorację. Jak ona to robi? No jak?
Mama taka jak Ty
Tak naprawdę pewnie każda z nas bywa czasem mistrzynią planowania. Każda czasem coś zawala, nie ogarnia i ponosi porażki, każda bywa też wsparciem dla innych. Jest w nas potencjał, który trudno zamknąć w kilku zdaniach pobieżnego opisu. I mam wrażenie, że to nasze dzieci ten potencjał wyzwalają - że rozwija nas bogactwo ich zachowań, pomysłów i reakcji, na które my musimy reagować.
Tak naprawdę to nieważne, czy jesteś mamą, którą inni oceniliby na szóstkę z plusem. Nieważne, czy sama tak siebie oceniasz. Dużo ważniejsza jest miłość: ta wyrażana przez planowanie i ogarnianie domowych obowiązków, ale i przez wrzucanie na luz. Miłość, która smakuje niepowtarzalnie, jak pieczony po nocach tort urodzinowy.
Miłość, która trudzi się wstając w nocy do chorego dziecka i miłość cierpliwa, która tłumaczy tabliczkę mnożenia i pilnuje mycia zębów wieczorem. Ona sprawia, że wiele inny spraw traci na znaczeniu i że słowo, którym opisują nas dzieci, zaskakuje. Bo przecież one, zapytane o swoją mamę, odpowiadają często: "Jaka jest moja mama? Najlepsza! Najukochańsza! I moja!".
Skomentuj artykuł