Tajemnica spokojnego snu dziecka
Każdy człowiek pragnie obudzić się tam, gdzie zasnął. Dotyczy to wszystkich ludzi: zarówno dorosłych, jak i dzieci. Nie trudno to zrozumieć. Żaden człowiek nie będzie dobrze spał bez pewności czy poczucia bezpieczeństwa. Aby móc zapaść w sen, dziecko i dorosły potrzebują więc stałych warunków.
Żaden człowiek nie będzie dobrze spał bez pewności czy poczucia bezpieczeństwa. Na początku wyjaśnijmy jednak, czym jest owa pewność i poczucie bezpieczeństwa oraz czym różnią się te dwa pojęcia.
Poczucie pewności - zewnętrzne
Poczucie pewności człowiek zyskuje wtedy, gdy może całkowicie polegać na tym, że jego oczekiwania zostaną spełnione. Pewność, realne bezpieczeństwo jest więc pojęciem całkowicie obiektywnym, niemal nawet technicznym. Nie ma czegoś takiego, jak trochę pewności lub pewności niepełnej. Po prostu - albo jest, albo jej nie ma.
Poczucie bezpieczeństwa - wewnętrzne
W podobny sposób należy spojrzeć również na poczucie bezpieczeństwa uczuciowego. Powstaje jako efekt tej samej pewności, gdy możemy polegać na tym, że nasze oczekiwania zostaną spełnione. Tutaj w grę wchodzą już jednak relacje międzyludzkie. Również w tym wypadku wymagamy totalności, a nie połowiczności. Dobrze oddaje to przykład wierności. Kiedy mężczyzna bywa wierny tylko od czasu do czasu to właściwie w ogolę nie możemy mówić o wierności i na niej polegać.
Również, dziecko czuje się dopiero wówczas bezpieczne, kiedy w pełni może polegać na tym, że najbliższy mu człowiek zareaguje tak, jak ono tego oczekuje. Dziecko chce jasno wiedzieć, że przy jego łóżeczku nie pojawi się nikt inny niż osoba, którą poznaje już po głosie, wyglądzie, zapachu i sposobie brania go na ręce. Może zawierzyć tylko tej osobie, która jest przewidywalna, którą wyczuwa i poznaje. Tylko wtedy może zaufać, jeśli oczekiwana przez nie sytuacja wydarzy się w dokładnie taki sam i jednoznaczny sposób, jaki już zna. Im mniejsze i wrażliwsze dziecko, tym bardziej jest uzależnione od niezmienności otoczenia. Najważniejsze jednak, by miało wyraźne poczucie, że jest w pełni akceptowane.
Taka potrzeba posiadania w pełni znanego gniazda zaczyna się w okresie prenatalnym. Już u mamy pod sercem dziecko odczuło to pierwotne zaufanie. Tu po raz pierwszy doświadczało uspokajającego działania znanych mu, słyszalnych i wyczuwalnych sygnałów. Mogło być pewne, że serce mamy będzie biło cały czas. Jedyną jego przestrzenią życiową była macica, która nie podlegała zmianom, jedynie bardzo powoli poszerzała się wraz z rozwojem dziecka. Dzięki temu, dziecko czuło się bezpieczne, ze wszystkich stron chronione i ukryte.
Macica matki stanowiła swoistą kryjówkę, na którą dziecko mogło się całkowicie zdać: była niezmiennie okrągła, miękka, wilgotna i ciemna. Otoczony ściankami swojej kryjówki maluszek czuł, jak jego własne, jeszcze bezładne i niespokojne ruchy, były delikatnie wyhamowane, organizowane i harmonizowane przez rytmiczne poruszenia matki, które - powiązane z oddychaniem matki - kołysały malucha około 16 razy na minutę.
(W latach 70. XX wieku A. Korner przeprowadził w klinice uniwersyteckiej w Stanford badanie na grupie wcześniaków, polegające na tym, że niemowlęta umieszczano na kołyszących się właśnie w rytmie 16 kołysań na minutę łóżkach wodnych. W porównaniu z dziećmi, które nie były w ten sposób kołysane, kołysane wcześniaki były mniej lękliwe, oddychały spokojniej, a przede wszystkim lepiej spały).
Kiedy matka się poruszała, przy chodzeniu tempo dochodziło do około 70-80 kołysań na minutę. (Słynny naukowiec zajmujący się badaniami zachowań - D. Morris - na podstawie swoich eksperymentów stwierdził, że większość dzieci zasypia kołysanych w kołysce właśnie w tym tempie.). Kiedy matka pracowała fizycznie w rytmicznym tempie, na przykład ugniatała ciasto, odgarniała śnieg, płukała pranie lub tańczyła czy gimnastykowała się, dziecko poruszało się wówczas w jej łonie w rytmie 100 kołysań na minutę. (To intensywne tempo przywodzi na myśl to, jak zazwyczaj postępuje się z płaczącymi dziećmi - nie zastanawiając się nad tym zbytnio, automatycznie kołyszemy dziecko tym szybciej, im głośniej płacze.). W tym nieustannie poruszającym się gnieździe dziecko mogło mieć pewność, że będzie nieprzerwanie poruszane z lewej strony na prawą, z prawej na lewą, z dołu do góry i z góry na dół, z przodu do tyłu i odwrotnie.
Taka ciągła, rytmiczna stymulacja równowagi ma fundamentalne znaczenie. Ośrodek równowagi jest mianowicie jedną z najwcześniej rozwijających się części mózgu. Umożliwia embrionowi, pływającemu jeszcze w wodach płodowych, pierwsze doznania. Stanowi zaczątek najważniejszych funkcji wegetatywnych (oddychanie, rytm faz spania i czuwania itd.) oraz fundament współpracy między zmysłami a motoryką. Dziecko nie jest jednak jeszcze w stanie samo uporządkować swojego rytmu. Do tego potrzebuje organizującej siły swojej mamy, która, pobudzając jego równowagę sprawia, że nienarodzone dziecko buduje podstawy swojej wewnętrznej równowagi. Zaczyna odczuwać wewnętrzny spokój. Po urodzeniu długo jeszcze musi mieć ono pewność, że to poczucie bezpieczeństwa gniazda - innymi słowy stałe, niezmienne doznania - zachowa ciągłość. Naukowcy wskazują na dużą niedojrzałość noworodka, którą porównują z "przedwczesnym porodem fizjologicznym". By móc wykazać podobną zaradność jak inne ssaki, musiałby on pozostawać w brzuchu matki kolejne 12 miesięcy.
Przeznaczeniem człowieka jest jednak to, by ta ścisła więź między matką a dzieckiem trwała dalej, ale już nie w ciele matki, tylko przy matce. Przede wszystkim chodzi tu o wrażenie ciepłej, rytmicznie kołyszącej się osłony. Niemowlę nie jest jeszcze zainteresowane wielkimi zmianami. Dopiero znacznie później otworzy się na nie, podążając za swoją rosnącą ciekawością. Jednak i to będzie możliwe wyłącznie w ciągu dnia i dotyczyło tylko nowych doświadczeń podczas zabawy, mówienia czy tulenia się. Otwartość na nowe rozpoczyna się około pierwszego roku życia i stopniowo się rozszerza.
Kiedy jednak dziecko czuje się niepewnie lub jest zmęczone i chciałoby odpocząć (głównie dotyczy to zasypiania i przesypiania), to wycofuje się do swoich sprawdzonych, bo stale tych samych ludzi, rzeczy i czynności. Szuka dobrze mu znanych kolan matki czy ojca, z determinacją przyjmuje pozycję ciała, do której jest przyzwyczajony, wymaga określonych pieszczot, wkłada kciuk do buzi. Ten w dzień pełen energii, wszystkiego ciekawy brzdąc uspokaja się najszybciej, mając w buzi swój ulubiony czerwono-różowy smoczek, przy sobie zawsze tego samego milutkiego pluszaka i przy jednej i tej samej melodii: "Ach śpij kochanie...". Zmienianie tych przyzwyczajeń nie przyniesie dziecku nic dobrego. Kuszenie go na rozmaite sposoby, czy to nowym smoczkiem w ładniejsze wzorki, czy nową przytulanką, którą właśnie dostał od babci, a która jest niewątpliwie ładniejsza niż wysłużony już miś, śpiewanie raz tej, a raz innej kołysanki - to odpowiada gustom dorosłych i wynika z ich zamiłowania do zaskakiwania i aktywności.
Małe dziecko to jednak człowiek, którym rządzą przyzwyczajenia. Nieprzewidywalne zmiany pozbawiają je szansy na to, aby mogło mieć pewność co do niezmienności warunków, które zna i do których jest przyzwyczajone. Nie może poczuć się bezpiecznie i nie może się też odprężyć. Będzie zdenerwowane, że zamiast potrzebnego spokoju rodzice odstawiają mu wielkie rozrywkowe przedstawienie, albo - jak mu się to przedstawienie spodoba - będzie się domagało kontynuacji. Spokojne zaśnięcie w żadnym razie nie wchodzi, w takich warunkach, w grę.
Różnica między poczuciem pewności a poczuciem bezpieczeństwa
Poczucie bezpieczeństwa wewnętrznego powstaje natomiast dzięki pewności relacji łączących bliskich sobie ludzi. Wiąże się z miłością. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że poczucie bezpieczeństwa jest czymś dużo poważniejszym niż pewność. Błąd! Nie ma poczucia bezpieczeństwa bez poczucia pewności. Jest ona fundamentem, na którym może dopiero powstać poczucie bezpieczeństwa, warunkiem tego, by w ogóle móc się poczuć bezpiecznym. Matka dziecka może być niewiadomo jak czuła i oddana, zawsze blisko dziecka, jeśli jednak maluch nie będzie miał pewności co do przewidywalności jej zachowania - nie będzie mógł poczuć się bezpiecznie. To, czego dziecko pragnie całą swoją duszą, jest dopłynięcie do pewnego portu, gdzie będzie mogło poczuć się bezpiecznie. Pewność może z kolei zaistnieć bez poczucia bezpieczeństwa! I tej pewności potrzebuje każdy człowiek do dobrego snu. To również część odpowiedzi na pytanie, dlaczego we wcześniejszych czasach zaburzenia snu nie występowały tak często jak dzisiaj.
Tajemnica dobrego snu
Każdy człowiek pragnie obudzić się tam, gdzie zasnął. Dotyczy to wszystkich ludzi: zarówno dorosłych, jak i dzieci. Nie trudno to zrozumieć. Proszę sobie wyobrazić, że jako już doświadczenie, zwykle odważni ludzie zasypiają państwo w Państwo w swoim łóżku, a budzą się w samolocie. Okoliczności, których się Państwo nie spodziewali i na które w związku z tym nie mogli się przygotować, wyrywają Państwa ze snu. Koszmar! Przerażenie! Co się dzieje? Gdzie jestem? Do spokojnego snu potrzebują Państwo swojej poduszki, nastawionego budzika na nocnej szafce, odpowiednio opuszczonych żaluzji. Jak sami Państwo widzą, tylko w niewielkim stopniu chodzi tu o poczucie bezpieczeństwa, o zaufanie i miłość w stosunkach międzyludzkich czy o bliskość fizyczną. Przede wszystkim ważna jest obiektywna pewność.
Proszę mi nie zarzucać w tym miejscu, że bliskość fizyczna nie odgrywa według mnie większej roli. Wprost przeciwnie. Jestem zagorzałą zwolenniczką porodów naturalnych, całodobowego przebywania dziecka z matką - rooming-in - noszenia dziecka w nosidełku blisko ciała i metody holding time - trzymania dziecka, które polega na tym, że dzięki bliskiemu kontaktowi fizycznemu dochodzi do zetknięcia się i konfrontacji sprzecznych emocji i uczuć, a także przemienienia ich w miłość.
W życiu człowieka zdarzają się sytuacje, w których zaufanie do przedmiotu jest ważniejsze niż zaufanie do człowieka. Podobna hierarchia potrzeb rządzi również zachowaniem zwierząt. Zanim zwierzę założy gniazdo i zacznie się rozmnażać, musi czuć się na swoim terenie bezpiecznie. Na początku sprawdza więc bezpieczeństwo swojego rewiru i odchodami zaznacza jego granice, aby dzięki znanemu sobie zapachowi móc ten teren rozpoznać i wyznaczyć granice dla innych. Ta odczuwalna pewność miejsca ma w sobie coś pierwotnego i bezwarunkowego. Stanowi głębszą wartość fundamentalną, na której to podstawie mogą wzrastać wartości wyższe - poczucie bezpieczeństwa i miłość.
Podobne potrzeby ma również dorosły człowiek, nawet jeśli osiągnął już wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa. Również ja pragnę obudzić się w takim otoczeniu, w którym zasypiam. W tej samej jasnoniebieskiej piżamie, obok tykającego budzika. Gdybym przebudziła się w różowo-czerwonej koszuli nocnej, byłabym zaniepokojona i zdezorientowana. Aby móc zapaść w sen, człowiek potrzebuje więc stałych warunków. Tak zwane czyste sumienie i brak zmartwień są równie ważne. Właściwie znów chodzi tu o stan pewności, że po przebudzeniu wszystko będzie po staremu.
Dziecko potrafi wspaniale spać i odpoczywać w nocy, jeśli wieczorem będzie chodziło regularnie o tej samej porze spać, będzie zasypiało w tym samym miejscu i będzie mogło zdać się na to, że wczesnym rankiem pochyli się nad nim czule uśmiechnięta mama, ciesząca się, że się już obudziło. Brzmi jak utopia? Ale nią nie jest - sen dziecka nigdy nie stanowił dużego problemu. Oczywiście pod warunkiem, że maluch jest zdrowy. Gorączkujące i cierpiące z bólu dziecko zawsze wywraca noc do góry nogami.
*HOLDING TIME - program autorstwa Marthy Welch mający na celu przywracanie kontaktu, więzi i rozwijanie komunikacji między dzieckiem a rodzicami dzięki przytulaniu, uściskom, mocnemu trzymaniu dziecka (przyp. tłum).
Więcej w książce: Gdy dziecko nie chce spać - Jirina Prekop
Skomentuj artykuł