5 najgorszych męskich wyrażeń
Jakie są najgorsze słowa, które facet może wypowiedzieć? Wbrew pozorom nie chodzi wcale o wulgaryzmy. Tamte, choć niekulturalne, często bywają szczere lub nawet uwalniające. Ale są też takie wyrażenia, które symbolizują największe zagrożenia dla męskiego serca. W rezultacie, zamiast rozwijać się jako mężczyźni, mężowie lub ojcowie stajemy się miernymi cieniami męskich ideałów.
Nie biję na alarm obwieszczając kolejny kryzys męskości i nawołując mężczyzn do powrotu na piedestał "prawdziwych facetów". Kryzysy męskości zdarzają się za każdym razem, gdy sprzeniewierzamy się męskiej naturze i zaczynamy myśleć lub działać wbrew temu, co mamy głęboko w sercu. Nie przeczę, że w popkulturze lansuje się karykaturę mężczyzny, przez co wielu facetów gubi swoją tożsamość - ale prawdziwy kryzys rozpoczyna się w moim i twoim sercu, a nie w narzucanych z zewnątrz wzorcach.
Oto pięć najbardziej szkodliwych wyrażeń, które dokładnie przedstawiają postawy zabójcze dla męskiej tożsamości. Zapewne jest ich więcej - ale te wydają mi się najbardziej znaczące:
1. "Jakoś to będzie"
Widzisz, że Twoje małżeństwo się sypie, ale zostawiasz to, no bo "jakoś to będzie". Wiesz, że trzeba dbać o formę (fizyczną lub duchową), ale odpuszczasz, bo "jakoś to będzie". Czujesz, że kolega z pracy przeżywa trudne chwile, ale kiedy już masz z nim pogadać, rezygnujesz i przykrywasz to kolejnym "jakoś to będzie".
Czego tu brakuje? Decyzji. Niby wiesz, że powinieneś coś zrobić lub czemuś zapobiec, ale zostawiasz to. Przecież "jakoś to będzie". A może jeszcze podlewasz to religijnym sosem mówiąc, że "Pan Bóg to za mnie załatwi"? Nie jestem specjalistą od teologii, ale wiem o tym, że gdy na kimś mi zależy, to nie wyręczam go za każdym razem, gdy mu się nie chce - to jakaś wykrzywiona wizja miłości, więc Bóg pewnie też nie działa w ten sposób. "Jakoś to będzie" oznacza dokładnie tyle, że masz to w nosie i ryzykujesz swoje małżeństwo, zdrowie albo czyjeś dobro. Nie ma w tym żadnej większej ideologii, po prostu ci się nie chce. I to jest bitwa, którą ty musisz stoczyć, bo nikt inny się tym nie zajmie.
2. "Trzeba by coś zrobić"
Córka nie chce z tobą rozmawiać? "Trzeba by" z nią gdzieś pojechać na wycieczkę albo zabrać do kina. Masz kiepską pensję i ledwo ci wystarcza na spłatę kredytu? "Trzeba by" się rozejrzeć za czymś bardziej dochodowym lub zacząć oszczędzać. A może twój samochód od dwóch miesięcy stoi nieużywany na parkingu? No tak, "trzeba by" podrzucić go do mechanika.
"Trzeba by" - ta bezosobowa forma genialnie pokazuje w czym rzecz. Widzisz, że jest problem, ba, nawet masz konkretny pomysł jak by go można rozwiązać, ale nie robisz tego. Znowu brakuje decyzji - osobistego zaangażowania i dostrzeżenia, że to twoje życie wymaga działania i to ty (!) musisz coś z tym zrobić.
3. "Gdybym miał inne..."
No pewnie, że fajnie byłoby pojechać rowerem nad morze, ale to niemożliwe - "gdybyś tylko" miał inną kondycję, to bez problemu. A "gdybyś miał" inną żonę, to budowałbyś z nią niesamowicie szczerą i inspirującą relację, ale z tą twoją to nie za bardzo się da cokolwiek. No i oczywiście, że już dawno zacząłbyś skrupulatnie oszczędzać, "gdybyś tylko" mógł zarabiać trochę więcej.
Brzmi niepokojąco znajomo, prawda? Oto kolejny z naszych "grzechów głównych" - tryb przypuszczający. Z pewnością bylibyśmy świetnymi szefami, mężami, ojcami "gdyby tylko"... no właśnie, co?
Czego nam potrzeba? Realizmu i radzenia sobie jakoś z tym co mamy a nie z tym, co moglibyśmy mieć. Jeśli wydaje ci się, że z tym, jaki jesteś, nie masz szans na osiągnięcie czegokolwiek, to uświadom sobie, że i tak nie masz większego wyboru. Musisz sobie radzić z tym, co masz tj. z taką, a nie inną żoną, córką, kondycją, samochodem będziesz musiał iść przez życie i tylko od ciebie zależy, czy będziesz próbował czegoś więcej, czy raczej stał w miejscu z głową w chmurach możliwych światów.
4. "Kiedyś to ogarnę"
Wiesz, że palenie cię wykończy, a twoje dzieci być może wychowają się bez ojca. Przecież nawet postanowiłeś już, że rzucasz - ale jeszcze nie teraz. Kiedyś. A od nowego roku postanowiłeś biegać i nawet udało ci się raz wstać przed pracą. Kiedyś jeszcze do tego wrócisz. Kiedyś też naprawisz swoją relację z matką, zabierzesz syna w góry, pogodzisz się z ojcem, zaczniesz się regularnie modlić. To wszystko kiedyś zrobisz, masz już plan, masz też podjętą decyzję, ale wciąż brakuje ci działania.
Jesteś mistrzem planowania. O cokolwiek cię zapytam, to powiesz, że masz już to przemyślane i kiedyś się za to zabierzesz. Tak jak za naprawę kranu lub powieszenie półek. Ale jeszcze nie teraz, bo teraz masz inne rzeczy. To nie tak, że nie możesz - możesz w każdej chwili, ale zrobisz to kiedy indziej. Myślę, że właśnie dlatego "kiedyś" to najbardziej znienawidzone słowo przez każdą żonę, której zdarzyło się nękać męża, by coś załatwił.
5. "To nie moja wina"
Wreszcie ci się udało. Wpadłeś na pomysł, podjąłeś decyzję i powziąłeś działanie. Ale coś poszło nie tak. Co teraz powiesz? Tak wiem, "to nie twoja wina", przecież to ktoś inny nawalił. A w ogóle to nie był twój pomysł, więc to nie może być twoja wina, prawda?
Ostatnia, kluczowa sprawa dla mężczyzny to odpowiedzialność. Postawiłbym nawet tezę, że to ona czyni chłopca mężczyzną, ale może o tym kiedy indziej. Jedynym właściwym zwieńczeniem każdego naszego działania (lub jego braku) jest to, że bierzemy jego konsekwencje na siebie. Każdy projekt potrzebuje managera, który poprowadzi go od początku do końca (end-to-end) i powie "to moja odpowiedzialność". Nawet jeśli nie wszystko robisz sam, to ty jesteś odpowiedzialny za tego ogólny efekt. A tym projektem może być wszystko - zarówno naprawa drzwi od szafki, jak i naprawa komunikacji w małżeństwie.
Podobnych wypowiedzi, które rujnują mężczyzn znajdzie się jeszcze wiele - te pięć wydały mi się najbardziej warte omówienia. Każde z nich reprezentuje jakąś postawę, która sprawia, że zamiast realizować nasze męskie powołanie w świecie, powoli karłowaciejemy. Jednocześnie wskazują one na kilka postaw, które stanowią naszą drogę realizowania męskości - wzięcie odpowiedzialności za siebie i rodzinę, aktywne podejmowanie decyzji i konsewentne realizowanie ich. Oto kluczowe cechy, które sprawiają, że możemy stawać się herosami dla swoich żon, dzieci, współpracowników lub sąsiadów, a przede wszystkim, dla samych siebie.
Jakub Pruś - mąż i ojciec, filozof i logik, bloger i publicysta
Skomentuj artykuł