Jak napełnić dzban wodą, którą wylałam?
Na krótko przed swoim egzaminem Yin Meng poślubiła studenta Lin Yu, gdyż wyobrażała sobie w swych marzeniach beztroską przyszłość jako żona przyszłego młodego naukowca, mającego przed sobą wspaniałą karierę. Lin Yu zdał swój egzamin z wyróżnieniem, jednak nikt nie chciał dać młodemu człowiekowi posady, ponieważ nie miał żadnych koneksji.
Garstka pieniędzy, która im została, wystarczyła jedynie przez pewien czas na najważniejsze potrzeby. Wkrótce nie stać ich było nawet na ryż. Nie załamując się tym, Lin Yu dalej szukał jakiejś posady, ale nikt nie chciał go zatrudnić. Tak więc wiedli bardzo skromny żywot, zarabiając grosze dorywczym przepisywaniem prac.
Lin Yu ogromnie kochał swoją żonę i bolało go, gdy musiał patrzeć, jak cierpiała z powodu ubogich warunków życia. Jego miłość stanowiła dla niego duży bodziec, aby nie porzucić nadziei na bardziej szczęśliwą przyszłość.
Jednak Yin Meng odczuwała znużenie czekaniem oraz rozczarowanie i uważała się za oszukaną przez los. Było dla niej jasne, że mijały najpiękniejsze lata jej życia bez okazji do korzystania z niego pełnymi haustami. I w żadnym wypadku nie chciała żyć dłużej tak jak w ostatnich dwu latach.
Pewnego dnia postanowiła poprosić męża, by zwrócił jej wolność, żeby mogła złączyć się z mężczyzną, który miałby jej do zaoferowania lepsze życie. Z bolejącym sercem Lin Yu patrzył w milczeniu na swoją żonę, gdy ta wyliczyła mu wszystkie zalety rozstania: Mówiła, że on też będzie wolny i nie będzie się już musiał o nią troszczyć, że ze swoimi małymi zarobkami o wiele lepiej da sobie radę w pojedynkę.
Lin Yu nie mógł się zdecydować na rozstanie z Yin Meng. Ale ona dalej nalegała, a jej argumenty były coraz dobitniejsze. Gdy mu oświadczyła, że małżeństwo z nieudacznikiem i ofermą odczuwa niczym więzienie, dał jej wolność. Rozstali się i Yin Meng powróciła do swojej matki.
Lin Yu szukał zaś dalej pracy. Pewnego dnia otrzymał małą posadę w biurze, dla którego już niejeden raz wykonywał małe zlecenia. Tam bardzo szybko poznano się na jego nadzwyczajnych umiejętnościach i w ciągu niewielu lat doszedł do kierowniczej pozycji. Teraz wreszcie mógł wieść życie odpowiednio do swego statusu, stosownie do tego, co sobą reprezentował, i zgodnie ze swoimi zainteresowaniami. Był szczęśliwy, że osiągnął to własnymi siłami i że pomimo kryzysów nie utracił wiary w siebie. Kiedy jego dobrobyt pomnożył się jeszcze o wcale niemały spadek, mógł się mienić zamożnym człowiekiem, któremu w przyszłości nie mogły już doskwierać żadne finansowe troski.
Yin Meng natomiast nie powiodło się najlepiej. Jej matka zmarła. Żaden z mężczyzn, o których zabiegała, nie chciał jej poślubić. Żyła samotnie jak wdowa w rodzinnym domu. W swoich wspomnieniach zaczęła idealizować czas przeżyty z byłym łagodnym małżonkiem i tęskniła za jego miłością. Fakt, że Lin Yu doszedł do bogactwa i poważania, tylko jeszcze bardziej podsycał jej tęskne pragnienie.
Któregoś dnia pokonała swoją dumę i odwiedziła Lin Yu w jego przydomowym ogrodzie. Poprosiła go, by zechciał przyjąć ją znów jako swoją żonę. Tak jak kiedyś, przed kilkoma laty, Lin Yu długo się jej przyglądał w milczeniu.
- Wciąż jeszcze jestem biedna i samotna - powiedziała Yin Meng. - Nie wyszłam ponownie za mąż. Tak bardzo za tobą tęsknię. A ponieważ kiedyś mnie kochałeś, proszę cię, pozwól mi wrócić do ciebie.
- Weź ten dzbanek z wodą - odparł wreszcie - i wylej wodę na ziemię.
Yin Meng zrobiła, jak sobie życzył. Wylała wodę, która szybko wsiąkła w ziemię, i zadawała sobie pytanie, jaki jest tego cel.
- A teraz napełnił dzban wodą, którą wylałaś - polecił jej Lin Yu.
- Jak miałabym napełnić dzban wodą, którą wylałam? - dziwiła się Yin Meng. - To niemożliwe.
- Ty to powiedziałaś - przytaknął Lin Yu.
Więcej w książce: Słońce dla duszy - Norbert Lechleitner
Skomentuj artykuł