Nasz sprawdzony sposób na małżeńskie kłótnie i "ciche dni"
Każdy mąż zna to NIC. I każdy mąż wie, że NIC oznacza wiele rzeczy, ale na pewno nie to, że żona jest zadowolona. Ona zapewnia, że wszystko ok, ale jej wymowa i postawa ciała krzyczą: "oczywiście, że coś jest nie tak, a ty powinieneś się chociaż domyślić!".
Taka sytuacja. Szykujemy się wieczorem na urodziny znajomego. Mąż w łazience. Ja postanowiłam postarać się trochę bardziej niż zwykle. Wystrojona już, czekam aż pan mąż wyjdzie z łazienki. I taka myśl nagle:
- Założę się, że jak zwykle nie powie mi, że ładnie wyglądam (kłamstwo).
Mąż wychodzi, patrzy na mnie, po czym spokojnie kontynuuje swoje przygotowania.
Ja się już w środku gotuję. Myślę:
- No tak. Można się było tego spodziewać. Ja się dla niego staram, a on co? On nigdy tego nie dostrzega (kłamstwo).
Każdy mąż dobrze zna dźwięk słowa "nic"
Mąż, istota inteligenta emocjonalnie i znająca mnie już dość dobrze, dostrzega, że coś jest na rzeczy.
- Co jest kochanie? - pyta jak zwykle spokojnie
- NIC
Każdy mąż zna to NIC. I każdy mąż wie, że NIC oznacza wiele rzeczy, ale na pewno nie to, że żona jest zadowolona.
Mój zdecydowanie zna to moje NIC, więc drąży.
- No przecież widzę, że coś jest nie tak. Powiedz mi.
- Wszystko jest w porządku! (z wymową i postawą ciała krzyczącą: "oczywiście, że coś jest nie tak, a ty nawet nie wiesz co - powinieneś się przecież domyślić!").
Później jeszcze doszła kwestia jego ubioru. No bo jak to tak, że ja się wystroiłam, a on ubiera zwykły T-Shirt? Kolejna myśl:
- Jego w ogóle nic nie obchodzi (kłamstwo).
Coś mnie popycha do kolejnych niemiłych wypowiedzi
Wspomniałam jeszcze, że zanim zaczęliśmy się szykować, podczas jedzenia obiadu, nagle wywiązała się między nami mocna dyskusja na temat faktu, że ja nie jem mięsa? Co się wcześniej nigdy nie zdarzyło, a mięsa nie jem już ponad rok (no chyba, że jadę do Polski i babcia podaje na stół frankfuterki).
Mówię coś na ten temat do T., i wcale nie chcę, żeby to brzmiało tak ostro, ale jakoś to tak wychodzi z moich ust… Chcę przestać, mam już dosyć tej sprzeczki, ale coś mnie w środku podburza i popycha do kolejnej niemiłej wypowiedzi.
Wiecie co jest najlepsze?
Że tego samego dnia spędziłam kilka godzin na konferencji dla liderów kursów małżeńskich (Pan mąż musiał niestety być w pracy).
Było cudownie - spotkałam ciekawych ludzi o podobnej wizji do naszej, zainspirowałam się i wróciłam do domu mega pozytywnie naładowana. A pierwsza sprzeczka nastąpiła w trakcie kiedy zdawałam T. relację z tego świetnego dnia, mówiąc mu, że nie mogę się doczekać aż ruszymy z naszym kursem.
I tu bach. Taka sytuacja. Myślicie, że to przypadek? Nie sądzę.
"Większy jest Ten, który jest we mnie"
Wyszliśmy z domu - jeszcze niepogodzeni. Całe szczęście, że my już wiemy. Komuś bardzo zależy nam tym, żeby nas rozdzielić. W drodze na imprezę, mądry mąż więc mówi:
- To jak - stajemy razem przeciwko niemu, czy pozwalamy jemu, żeby nas nastawiał przeciwko sobie?
Pomodliliśmy się (w autobusie). Stanęliśmy razem przeciwko niemu. Bo:
"Większy jest Ten, który jest we mnie, niż ten, który jest na świecie" (1 J 4,4).
Co za ulga! W końcu działaliśmy jako jedność - byliśmy razem.
Całe szczęście, że przypomnieliśmy sobie, że on "jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć".
On chce, żebyśmy o tym zapomnieli. W jego interesie jest, żebyśmy wierzyli, że te negatywne myśli, które nas nachodzą są prawdziwe, że są uzasadnione.
Ktoś chciał namieszać w naszym małżeństwie
Ja, gdzieś w głębi mnie czułam, że ta cała sytuacja z ubiorem T. i tym, że on się nie stara i nigdy nie mówi mi, że ładnie wyglądam - śmierdzi na odległość.
Ale poddałam się tym myślom. Pozwoliłam mu na chwilę zasiać wątpliwość w moim sercu. Pozwoliłam mu, żeby na chwilę przejął kontrolę nad naszym małżeństwem.
Panie, wybacz mi proszę te negatywne myśli na temat mojego męża. Wiem, że one nie pochodzą od Ciebie, bo Ty jesteś miłością. Pomóż mi następnym razem być bardziej czujną żoną. Naucz mnie jak być radarem w naszej rodzinie, wyłapującym na odległość podstępy naszego wroga.
Daj mi proszę łaskę, żeby szybko wybaczać mojemu mężowi i pokorę, żebym miała świadomość, że sprawy nie zawsze muszą się układać tak jak JA bym sobie tego życzyła. Dziękuję Ci, że Ty ochraniasz nasze małżeństwo przed atakami wroga. Dziękuję Ci za to, że budujesz wokół nas mocny mur, którego nic nie będzie w stanie zniszczyć. Amen.
Jak to jest u Was? Czy macie też takie chwilę, kiedy czujecie, że ktoś próbuje namieszać w waszym małżeństwie?
A może nigdy w ten sposób o tym nie myśleliści?
Jestem bardzo ciekawa waszych spostrzeżeń!
Wpis pierwotnie ukazał się na blogu Żona&Mąż
Skomentuj artykuł