Po niektórych ludziach zostaje tylko skaza
Niedawno odwiedziłem przyjaciela. Mówię panu, jak ja mu zazdrościłem, gdy byłem świadkiem na jego ślubie... Może właśnie dlatego, że byłem tym świadkiem, zaprosił mnie także w smutnej dla niego chwili, kiedy rozwiódł się ze swoją żoną.
Nie to, żeby się nie cieszył, że odeszła. Nie chcę w tej opowieści oceniać jego małżonki... powiem tylko, że nie życzyłbym takiej nawet swemu największemu wrogowi... nawet swemu doradcy podatkowemu, który mnie oszukał na znaczną sumę i jeszcze mi przysłał najbardziej niesprawiedliwy, najgłupszy list, jaki w życiu dostałem.
Tylko że kiedy przed laty stałem przy ołtarzu... I kiedy patrzyłem na ten najwspanialszy profil, jaki kiedykolwiek widziałem... Byłem zazdrosny.
Był to mój największy przyjaciel, a ja mu zazdrościłem.
I teraz zrozumiałem, że mu zazdrościłem... Czego mu właściwie zazdrościłem? Zazdrościłem mu... ciosu siekierą w duszę, jaki mu ta panna zadała...
Siedzieliśmy w kuchni.
Popijaliśmy. Milczeliśmy.
- Wiesz, co mi po niej zostało? - spytał przyjaciel.
- Nie.
Wskazał na podłogę.
Na podłodze z pięknego, drogiego korka była czarna wysepka, regularna... jakby zakreślona cyrklem. Patrzyłem na niego i nie rozumiałem. Jego małżonka nie była przecież artystką...
- Położyła kiedyś w tym miejscu rozpalony rondelek - westchnął przyjaciel - wiesz, nie miała zbyt wiele wyobraźni.
Patrzyliśmy na brązowoczarną, wypaloną wyspę. To było tutaj.
Po niektórych ludziach zostaje tylko... Skaza.
Kiedy wychodziłem od przyjaciela i myślałem o jego życiu, o dwojgu dzieciach, które płaczące i wołające za tatą zabrała jego małżonka...
Mówiłem sobie, że ten krąg, ta czarna wyspa, jest właściwie symbolem.
Co pozostaje po człowieku?
Po niektórych jedynie smutek, rozczarowanie, ból.
Zniszczony kawałek wszechświata...
Czarny krąg.
Jak krąg po smutnej planecie wspomnień, droga jakiejś tragicznej komety...
Co pozostanie po przyjacielu?
Po jego dzieciach? Po mnie?
Próbuję szukać czarnych wysp, jakie wypaliłem, lub jakie mógłbym odcisnąć na cudzym życiu przez swój brak wyobraźni...
I próbuję się zastanowić, czy mógłbym w czyimś mroku, w czyjejś ciemności pozostawić wysepkę, choćby tylko małą wysepkę światła...
Skomentuj artykuł