Otrzymywana nauka jest słyszana na różnych poziomach wg dojrzałości wewnętrznej
Jeden z ważniejszych przełomów w zrozumieniu, dlaczego jedni potrafią „załapać, o co chodzi” (cokolwiek owo „co” oznacza), podczas gdy wielu innych tego nie umie, a nawet sprzeciwia się temu i utrudnia, opisali tak odmienni myśliciele, jak Jean Piaget, Lawrence Kohlberg, Abraham Maslow, James Fowler, Clare Grave i Ken Wilber. Ich zrozumienie przypomina obserwację Tomasza z Akwinu, że „cokolwiek jest przyjmowane, przyjmowane jest zgodnie z dyspozycją przyjmującego”.
Mówiąc prościej, każda przekazywana i otrzymywana nauka będzie słyszana przynajmniej na 8-10 różnych poziomach, zgodnie z wewnętrzną, psychologiczną i duchową dojrzałością słuchacza.
Ludzie pierwszego poziomu będą nadużywać Biblii, sakramentów, kapłaństwa, kierownictwa duchowego, enneagramu* i wszyst- kiego, co jest im przekazywane. Ludzie poziomu siódmego do dziewiątego zrobią lemoniadę nawet z gorzkich i niedojrzałych cytryn (chociaż nie bez kosztów).
Zazwyczaj niewiele dobrego wynika z samego potwierdzania doktryn i cytatów Pisma oraz zakładania, że skoro ludzie się z nimi zgadzają, to mają jakąś egzystencjalną wiedzę na temat tego, o czym mówią. Można całkowicie zgadzać się z katolicką wiarą na przykład w Prawdziwą Obecność i być samemu całkowicie niezdolnym do obecności - wtedy nie będzie wewnętrznego doświadczenia i żadnej przemiany osobistej. Ktoś może wykorzystywać tę doktrynę do poszerzania swego Ja i do uzyskania kontroli.
Jest prawdopodobne, że do tego odnosi się Jezus, gdy w Kazaniu na górze cytuje Izajasza: „Ponieważ ten lud zbliża się do Mnie tylko w słowach, i sławi Mnie tylko wargami, podczas gdy serce jego jest z dala ode Mnie, ponieważ cześć jego jest dla Mnie tylko wyuczonym przez ludzi zwyczajem” (Iz 29,13).
Moja własna próba zestawienia różnych schematów rozwoju, które studiowałem, mogłaby wyglądać tak, jak poniżej. Moje doświadczenie pokazuje, że poruszamy się od poziomu 1 do 9 (pamiętaj, że to tylko narzędzie pomocne w nauczaniu, prawdziwe życie jest o wiele bardziej wyrafinowane).
Ciało i obraz samego siebie stanowią o tym, kim jestem
Prowadzi to do dominacji potrzeby bezpieczeństwa, zabezpieczenia i obrony. Myślenie dualistyczne/spolaryzowane.
Moje zewnętrzne zachowanie stanowi o tym, kim jestem
Potrzeba, aby dobrze wyglądać na zewnątrz i ukrywać przed innymi dowody, że jest inaczej; staję się tak dobry w tej grze, że te dowody ukrywam też sam przed sobą. To pojawienie się cienia* bardzo często zdarza się wśród konserwatystów.
Moje myśli/uczucia stanowią o tym, kim jestem
Rozwój intelektu i pragnienie, aby mieć lepsze myśli i uczucia oraz również kontrolować je tak, aby inni ich nie poznali. W ostateczności sam już nie widzę ich wyrachowanego i „cienistego” charakteru. Edukacja jako substytut transformacji jest bardzo popularną postawą wśród liberałów i osób wykształconych. Zazwyczaj trzeba doświadczyć wielkiej przegranej, szoku, upokorzenia, aby móc pokonać poziom trzeci.
Moje głębsze intuicje i wiedza, płynące z mojego ciała, stanowią o tym, kim jestem
To tak wielki przełom, tak bardzo pouczający i pomocny, że wielu nie może pokonać tego poziomu. Pozostawanie na nim prowadzi do indywidualizmu, zaabsorbowania sobą, pracą wewnętrzną, która staje się substytutem wszelkich prawdziwych spotkań z innymi.
Mój cień stanowi o tym, kim jestem
Noc ciemna. Słabość mnie przytłacza, kiedy stawiam czoło mojemu pierwotnemu, nieucywilizowanemu Ja. Bez kierownictwa, łaski, modlitwy większość z nas wraca prędko do poprzednich tożsamości. Najistotniejszy jest tutaj czas.
Jestem pusty i bezsilny. „Boża poczekalnia”
Prawie każda próba, aby ocalić siebie poprzez lepsze zachowanie, technikę, moralność, pozytywne role lub akty pobożności, prowadzi do regresu. Wszystko, co można zrobić, to czekać, prosić i ufać. To na tym etapie uczysz się wiary i odkrywasz, że ciemność jest o wiele lepszym nauczycielem. Bóg zaczyna stawać się realny.
Jestem kimś więcej, niż myślałem
Śmierć fałszywego Ja, narodzenie Prawdziwego Ja. Ponieważ na tym poziomie jeszcze
nie wszystko rozumiesz i akceptujesz, będziesz odczuwał pustkę, nawet jeśli to wspaniała pustka. „Świetlista ciemność”, jak zwykł ją nazywać Jan od Krzyża.
„Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10,30)
Od tej pory istnieje tylko Bóg. Jak mawiała św. Teresa z Ávili: „Poznajesz Boga w sobie i poznajesz siebie w Bogu”. Wszystko inne widziane jest jako chwilowe przejawy ego i nie mam potrzeby, by je chronić, promować czy komuś udowadniać.
Jestem tym, kim jestem - „po prostu ja”
Realizm bez ozdobników wystarczy, aby być człowiekiem. To najbardziej radykalna krytyka religii, ponieważ teraz już wiesz, że religia jest jedynie palcem wskazującym na księżyc, a nie samym księżycem. Nie ma potrzeby, bym wyglądał na kogokolwiek innego niż na tego, kim rzeczywiście jestem. Całkowicie wolny od mojego własnego wyobrażenia o sobie, żyjący tym obrazem mnie samego, który ma Bóg - On włącza w niego i kocha to, co dobre, i to, co złe.
Pogoda ducha i wolność świętych. Całkowita niedualność. Pokonywanie poziomów ma prowadzić ludzi ku coraz głębszej wierze. Na poziomach, na których się znajdują, otrzymają wszystkie informacje i doświadczenie.
* * *
Fragment pochodzi z książki „Nagie teraz. Widzieć tak, jak widzą mistycy” wydanej nakładem wyd. WAM.
Skomentuj artykuł