Nie czekaj na dobrą wróżkę. Działaj!
"Bylibyśmy niejako martwi, gdybyśmy już nie mieli o czym marzyć" - to słowa Lucy Maud Montgomery'ego z książki "Ania na uniwersytecie", które wiele wyjaśniają. Bo tak to już jest, że dopóki czegoś pragniemy i mamy nadzieję na zrealizowanie tego pragnienia - chce nam się żyć. Z Ewą Kosińską, psychologiem i terapeutą rozmawia Majka Lisińska-Kozioł.
Majka Lisińska-Kozioł: Co to są marzenia?
Ewa Kosińska: Najprościej określić je można jako rozmyślania o rzeczach przyjemnych i wyobrażenia naszych pragnień, oczekiwań, potrzeb. Jednak definicji jest wiele. Marzenia na jawie, tzw. daydreaming, to także - jak mówią niektórzy - łagodna zmiana świadomości, odwrócenie uwagi od aktualnej sytuacji. To zarówno odległe fantazje, jak i myśli o sprawach aktualnych. Pojawiają się głównie wtedy, gdy ludzie są odprężeni, zajęci nudnym lub mechanicznym zadaniem. Z badań amerykańskiego psychologa Jerome'a Singera, który opublikował raport o marzeniach w "Journal of Psychology" wynika, że często marzymy również na chwilę przed zaśnięciem. Spośród ludzi w wieku 18-50 lat, aż 95 procent przyznało, iż marzą każdego dnia. Najczęściej robią to osoby przed trzydziestką. Okazało się także, iż najbardziej marzycielscy są Włosi, a najmniej Niemcy i Anglosasi. W Polsce do bujania w obłokach przyznaje się 94 procent badanych.
Jak powstaje marzenie?
Działa to mniej więcej tak: chciałabym zobaczyć jakieś egzotyczne miejsce na świecie. Rozmyślam o nim, tworzę sobie w głowie wyobrażenie tego miejsca. I chcę swoje marzenie spełnić. Pragnienie wyjazdu połączone z wyobrażeniem - a więc moje marzenie - jest motywatorem do podjęcia działań. A jeśli czegoś bardzo chcemy, nawet najbardziej szalone marzenie, może się ziścić.
Jedni mówią, że marzenia utrzymują nas przy życiu. Inni, że są dla życia pożywieniem.
"Bylibyśmy niejako martwi, gdybyśmy już nie mieli o czym marzyć" - to słowa Lucy Maud Montgomery'ego z książki "Ania na uniwersytecie", które wiele wyjaśniają. Bo tak to już jest, że dopóki czegoś pragniemy i mamy nadzieję na zrealizowanie tego pragnienia - chce nam się żyć. Niektórzy lekarze uważają wręcz, że człowiek żyje tak długo, jak długo potrafi marzyć o zrealizowaniu pragnień, niekoniecznie związanych ze zdrowiem.
Mariusz Wirga, polski psychiatra prowadzący Klinikę w Kalifornii oraz Carl Simonton niedawno zmarły psychiatra amerykański, skutecznie pomagali ludziom terminalnie chorym na raka poprzez m.in. uczenie ich zdrowego myślenia, opartego na wierze, że póki żyją mogą coś dobrego zrobić. Podtrzymując nadzieję na realizację niektórych pragnień oraz pozwalając sobie na marzenia, także ludzie chorzy przedłużają swoje życie. Bo jak ktoś kiedyś mądrze powiedział: - trzeba czegoś pragnąć, żeby żyć. Człowiek - jak stwierdzono - marzy właściwie do późnej starości. Tyle tylko, że z wiekiem treść marzeń ulega zmianie.
Czego pragną dzieci?
Wielu rzeczy; marzą o wspaniałych wyczynach lub zabawkach. To daje im nadzieję, że każde jutro będzie lepsze. Marzą o zawodach czasem zupełnie odrealnionych. Ale dzięki tym marzeniom mogą się rozwijać, sięgać wyżej niż codzienna rzeczywistość. To nic, że sięgają tam tylko w marzeniach. Kiedyś te marzenia mogą stać się realnymi poczynaniami.
Gdyby wielcy wynalazcy nie marzyli to nie mielibyśmy żarówki, samolotów, telewizji, komputerów i wielu innych zdobyczy cywilizacji.
A jaką rolę odgrywają marzenia w życiu seniorów?
Ludziom starszym zwykle dokuczają choroby, doskwiera im samotność. Pragnąc zdrowia, marząc o prawdziwym przyjacielu potrafią się mobilizować do działań pomagających te pragnienia zrealizować, nawet jeśli udaje się to w niewielkim stopniu. Poszukają więc tańszej apteki, zdecydują się na konsultacje z lekarzem, będą bardziej życzliwi dla innych. I tu znów wspomnę o nadziei. Jeśli marzeniom nie towarzyszy nadzieja, że mogą się one zrealizować, to może pojawić się zgorzknienie i zniechęcenie.
Po co marzymy?
Aby oderwać się od problemów, aby uwierzyć, że mogą zaistnieć - znów lub wreszcie - piękne chwile w naszym życiu. Marzymy, aby dać sobie prawo do szczęścia, radości. Jeśli chcemy coś osiągnąć musimy marzyć, bo to od marzeń zaczyna się wytyczanie celów. Osoby, które nie pozwalają sobie na marzenia ograniczają swoje życie do codziennej rutyny. Narzekają, że jest nudno, że nic dobrego ich nie spotyka. Nie wiedzą czego chcieliby jeszcze dokonać, nie widzą możliwości poprawy swojego losu. Nie chcą dostrzec, że marzenia ubarwiają codzienność i czynią każdy dzień fascynującym.
Czy bywają złe marzenia?
Mówiąc o marzeniach, zwykle mamy na myśli coś dobrego, bardzo dla nas pożytecznego, inspirującego do działania. Marzenia mają więc wydźwięk pozytywny. Marzenia są pragnieniami, ale tymi przyjemnymi, wywołującymi chęć życia.
Jeśli niosą negatywne emocje, mówimy raczej o złych pragnieniach wywołujących na przykład uczucia złości, zawiści itp. Jeśli ktoś pragnie czyjegoś nieszczęścia, to trudno powiedzieć, że marzy o zgubie danej osoby, raczej tej zguby pragnie.
Można nauczyć kogoś marzyć po to, by mu pomóc lepiej żyć?
Marzenie jest procesem umysłowym i można nauczyć się marzyć. Jeśli nauczy się marzyć człowiek w depresji, człowiek który nie umie sprecyzować swoich pragnień i nie wierzy, że może spotkać go jeszcze coś dobrego - jego życie ulega zmianie.
Marzyciel znajduje w końcu w sobie nadzieję i odwagę, aby próbować te marzenia spełniać. Snuje plany, a to jest sygnał zdrowienia. Marzenia wywołują pozytywne uczucia. Dzięki nim zmniejsza się napięcie spowodowane stresem, organizm staje się silniejszy i gotowy stawienia czoła problemom. "Nigdy nie jest się za starym, by marzyć. A marzenia też się nie starzeją" - powiedziała Lucy Maud Montgomery w swojej książce "Ania z Szumiących Topoli." Jeśli ktoś chce nauczyć się marzyć niech przeczyta "Anię z Zielonego Wzgórza" i dalsze dzieje bohaterki.
Czy marzenia mogą demobilizować?
Jeśli wystarczy nam oddawanie się marzeniom, ale nie będą one na tyle ważne, aby motywować nas do działania, mogą stać się ucieczką od życia. Ale tak się dzieje tylko w przypadku ludzi niedojrzałych do wytyczania sobie celów i realizowania zadań życiowych. Dla nich wygodniejsze jest siedzenie w fotelu i wyobrażanie sobie, że autentycznie działają, choć nie robią nic. Ta niedojrzałość jest uciążliwa dla otoczenia, a taki marzyciel bez motywacji do działania nazywany bywa dużym dzieckiem.
Kiedy psychologowie zainteresowali się badaniem marzeń?
Już w XIX w. Mimo, to niemal do połowy XX w. królował pogląd, że u dzieci, którym pozwoli się zbytnio bujać w obłokach, może się rozwinąć nerwica, a nawet schizofrenia. Marzenia uważano za objaw lenistwa i nieumiejętności oddzielania fantazji od rzeczywistości. Współcześnie marzeniami dzieci i młodzieży oraz ludzi dorosłych zajmują się w Polsce między innymi Bronisława Dymara i Barbara Szmigielska.
A na przykład John C.Maxwell i Daniel Goleman, autorzy literatury psychologicznej, zajmujący się rozwojem i zdrowym funkcjonowaniem człowieka. Wszyscy ci naukowcy wskazują na inspirującą rolę marzeń w planowaniu i realizowaniu się w życiu.
Dziś psychologia wręcz zaleca bujanie w obłokach. Wiele marzeń dotyczy relacji międzyludzkich, przyszłych celów, dlatego pomagają one planować przyszłość, rozwiązywać problemy, dają twórcze chwile wytchnienia od rutyny i stresu dnia codziennego. Eric Klinger, amerykański psycholog i badacz marzeń, odkrył, iż prawie 80 procent kierowców ciężarówek, by zażegnać nudę jazdy samochodem, oddaje się marzeniom. Zdaniem psycholog dr Ludwiki Wojciechowskiej marzenia sprzyjają naprawianiu świata. Bo choćby krótka ucieczka od rzeczywistości pozwala przemyśleć problemy, złagodzić stresy. Marząc poszerzamy swoje horyzonty oraz właściwie oceniamy to, co już mamy. Mobilizują nas też one do przesuwania granicy naszych dążeń. I, oczywiście, rozpalają wyobraźnię.
Sławomir Rybka przyjął kilka lat temu tytuł naczelnego marzyciela kraju i założył portal www.złotarybka.pl, którego jednym z założeń jest spełnianie marzeń. Także portal marzymy.pl zachęca swoich użytkowników do tego, aby się rozmarzali. Czytamy tam, że czasami dobrze jest wspólnie z innymi pobujać w obłokach, i że warto mówić o swoich marzeniach. Wtedy łatwiej znaleźć pomocników do ich realizacji.
Spełnienie marzenia daje radość, ale też informację, że mamy wpływ na swoje życie, że dzięki marzeniom możemy podjąć działania zbliżające nas do wytyczonego celu. Bywa, że ludzie życzliwi mogą pomóc marzycielowi w realizacji marzenia. Załóżmy, że dziecko marzy o rowerze. Jeśli powie o tym czego pragnie, dorośli zwykle kupują rower. Chory człowiek marzy o wycieczce. Jeśli wiemy o tym marzeniu, możemy go uszczęśliwić.
Jacy ludzie marzą?
Marzą dorośli, którzy chcą coś w życiu osiągnąć, coś zmienić, ulepszyć. Marzą dzieci i dzięki tym marzeniom poszerzają świat swoich myśli, wyobrażeń, uczuć. Oddając się marzeniom należy jednak pamiętać, że one nie mogą izolować nas od życia lecz pomóc nam żyć jego pełnią.
Czy zna pani przykłady głupich, albo dziwnych marzeń, które się spełniły.
Nie ma marzeń mądrych i głupich. Są osiągalne i nieosiągalne. Jeśli marzymy o czymś z założenia nieosiągalnym, nie będziemy rozczarowani, że się nie udało, ale możemy mieć przyjemność z bujania w obłokach. Natomiast wygórowane marzenia, które się nie spełnią mogą frustrować.
Byłabym natomiast ostrożna w nazywaniu niektórych marzeń dziwnymi. Każde z nich odnosi się przecież do bardzo osobistych, indywidualnych pragnień człowieka. Nietuzinkowe było na przykład marzenie Jasia Meli, który zdobył oba bieguny ziemi mimo, że w wyniku porażenia prądem stracił rękę i nogę. Marzenie spełniło się, gdyż było tak silnie inspirujące, że trudności związane z jego realizacją okazały się możliwe do pokonania. Nie należy zatem zapominać, że marzenie to wyobrażenie, że może być ciekawiej, lepiej, fascynująco. Czy tak będzie, zależy od naszego zaangażowania.
Jak zatem postępować, by marzenia stały się inspiracją dla naszego życia?
Przede wszystkim warto uświadomić sobie, co już w życiu osiągnęliśmy, a co chcielibyśmy jeszcze osiągnąć. Pozwolić sobie na relaks, usiąść w przyjemnym miejscu: na balkonie, w ogrodzie, w fotelu; zamknąć oczy i pomyśleć, czy będzie przyjemnie, gdy pragnienie uda się zrealizować.
Jeśli uznamy, że marzenie jest warte spełnienia, bo będziemy bardziej zadowoleni, może nawet dumni z siebie - przyjdzie moment żeby się zastanowić, co zrobić, aby się do realizacji tego marzenia zbliżyć. Takie szukanie sposobów pozwalających zrealizować marzenia to nic innego, jak planowanie, które również daje energię do życia. Nie należy przy tym zapominać, że niechęć, maruderstwo, lenistwo, niewiara w powodzenie są zabójcze dla marzeń. Namawiam, żeby przyjrzeć się aktywności osób w zaawansowanym często wieku, bywających w różnych klubach dla seniorów. Ludzie ci spełniają tam marzenia, na które nie mieli czasu prowadząc aktywne życie zawodowe. Śpiewają, tańczą, wędrują po górach - nareszcie żyją pełnią swoich pragnień, realizują swoje młodzieńcze ideały i cieszą się obecnością innych marzycieli.
Są dowodem na to, że w żadnym wieku nie powinniśmy rezygnować z marzeń. Nawet z tych marzeń, które nigdy się nie spełnią. Psychoterapeuci twierdzą, że dobroczynny wpływ na człowieka ma już samo bujanie w obłokach. Choć ostatecznie nie przesądzają, czy marzenia wpływają na to, byśmy pozostali młodzi duchem, czy raczej właśnie ci młodzi duchem marzą nawet w późnym wieku.
A o czym marzą Polacy?
Aż 6 procent Polaków niczego nie pragnie i nie ma żadnych marzeń, 2 procent nie potrafi opowiedzieć o czym marzy, zaś 4 procent z nas życzy sobie jedynie, żeby nie było gorzej. Marzeniem aż 22 procent jest praca, a 11 procent z nas chciałoby czegoś dokonać, coś po sobie zostawić. Na ogół jednak marzenia Polaków są dosyć przyziemne. Gdy w 2008 roku Instytut ARC Rynek i Opinia prześledził pragnienia Polaków okazało się, że w rankingu naszych marzeń oprócz chęci posiadania samochodów i biżuterii, góruje kształcenie dzieci w dobrych, drogich, prywatnych szkołach, posiadanie firmy, możliwość przeprowadzki z mieszkania do własnego domu, zatrudniania sprzątaczek i opiekunek do dziecka. Połowa z nas marzy o zdrowiu, co trzeci o pieniądzach. Tylko 3 procent o wielkiej miłości. Podobno dlatego nie musimy marzyć o miłości, że Polacy w przeważającej części są zadowoleni ze swojego życia osobistego.
Z badań CBOS-u wynika, że dla 56 procent Polaków najważniejsza jest rodzina. Natomiast nasi rodacy prawie w ogóle nie marzą o seksie. Na pocieszenie wypada dodać, że nie tylko my tak mamy. Według badań, marzenia seksualne stanowią tylko około 5 procent wszystkich marzeń całego świata.
Niemal przy każdej okazji życzymy sobie spełnienia marzeń. Co zatem robić, by marzenia się spełniały?
Nie czekać na dobrą wróżkę. Działać. Warto też pamiętać, że na miejscu marzenia, które się spełniło, powinno pojawić się następne, które wypełni pustkę. Zanim jednak zaczniemy pracować nad precyzowaniem swoich pragnień, warto mieć w pamięci pewne chińskie przysłowie, które brzmi mniej więcej tak: "Bywa, że Bóg karze nas, pozwalając osiągnąć to, o czym marzymy".
Źródło: Warto marzyć
www.dziennikpolski24.pl
Skomentuj artykuł