Oto cała tajemnica szczęścia
Zawsze się dziwię, gdy słyszę, że ktoś mówi o szczęściu. Bo szczęście, samo w sobie nie istnieje. Słowo "szczęście" działa magicznie. Przyciąga uwagę. Jest złudzeniem.
W cywilizacji takiej jak nasza, gdzie dominującą wartością jest handel, wymiana, bycie szczęśliwym staje się stanem obiektywnym, do którego się dąży, etapem, czymś, co można kupić, czy w jakiś inny sposób posiąść, mieć, czy też - zważywszy, że rywalizacja przenika wszystkie dziedziny życia - jest celem, który trzeba osiągnąć. Tak czy inaczej, jest czymś wobec nas zewnętrznym. Lecz poza nami istnieje nicość.
Współczesny człowiek może mówić o szczęściu, bo oddalił się od swego naturalnego cyklu, a zbliżył się do tego, co ja nazywam "delirium wszechmocy". Dzięki postępowi techniki, który nigdy nie był tak ogromny jak dzisiaj, człowiekowi wydaje się, że może wszystkim rozporządzać i wszystko osiągnąć. W ten sposób stworzył on produkty, marzenia, które wszyscy, a przynajmniej większość ludzi, chciałaby mieć, tak jakby raz zdobyte pozostawały one w nas. Szczęście polega dzisiaj na zabawie. Bawić się, to - kupować, konsumować, posiadać jedzenie, ubrania, domy, przedmioty, ciała, filmy, książki i tak dalej.
Bycie szczęśliwym, to dzisiaj nakaz, rozkaz ze strony mody i obowiązującego sposobu myślenia. Ode mnie, na przykład, wiele osób oczekuje wskazówek, jak nauczyć się być szczęśliwym. Ja zaś sądzę, że ci, którzy nie czekają na rady czy wskazówki, rozpoczęli już swą podróż ku szczęściu. Bo wszystko zostało już w nas wpisane. Szczęście również.
Bycie szczęśliwym to doświadczenie osobiste, wewnętrzne. To sposób bycia, nie zaś posiadania. To tło naszej egzystencji.
Jako człowiek wierzący, nigdy nie szukałem szczęścia na tej ziemi. W moim własnym słowniczku już dawno w miejsce słowa "szczęście" wpisałem "spokój duchowy", "radość płynącą z życia, z tego, że można być narzędziem służącym do realizacji projektów".
Moje szczęście polega na porozumiewaniu się z samym sobą i z drugim człowiekiem, na rozumieniu siebie i na zrozumieniu, na poznawaniu.
Wejście w głąb ludzkiej istoty, stworzenia, to wejście w głąb szczęścia. Chciałbym zatem omówić kilka warunków, które mogą okazać się pomocne, jeżeli zechcecie wejść na drogę, którą ja idę od dłuższego już czasu.
Po pierwsze: posiadanie celu.
Nie ujmujcie życia w kategoriach łatwe - trudne. Nic nie jest łatwe, nic nie jest trudne. To też są słowa, o których należy zapomnieć. Na zawsze. Włączcie natomiast do swojego słownika terminy: cel, zamiar, intencja. I będzie istnieć tylko droga do zrealizowania danego celu, danego zamiaru, danej intencji. Droga ta będzie się składać z chwil trudnych, z chwil odpoczynku, z chwil zmęczenia, z chwil zadowolenia, z chwil strachu, z chwil lęku, z chwil radości, z chwil spokoju ducha, lecz nigdy nie staniecie w miejscu, bo zawsze będziecie mieć przed oczyma cel. Nie wybieraj nigdy rzeczy łatwych, ani w duchu masochizmu, najtrudniejszych, ale rób plany. Trudności należą do istoty drogi.
Wszystko to sprowadza się do wiary. Wiary w nas, w nasze możliwości Bożego stworzenia, w to, że możemy uczestniczyć w planach, że wierzymy w naszą zdolność kształtowania siebie samych w oparciu o swoje osobiste doświadczenia i o zdobycze poprzednich pokoleń.
Po drugie: wolność.
Chodzi o wolność nie wchodzenia w struktury władzy. W naszej zepsutej cywilizacji władza przenika każdą dziedzinę życia. My, Włosi możemy coś o tym powiedzieć. Walczy się o wszystko. Nawet kultura całkowicie podporządkowała się władzy. Młodzi ludzie o wybitnej inteligencji szukają władzy.
Wszystko dzisiaj jest władzą. A przecież władza nigdy nie prowadzi do szczęścia. Nie wierzcie we władzę!
Władza wydaje się rzeczą najbardziej realną, najbardziej dostępną dla człowieka, ale historia ludzkości pokazała, że jest ona jedną z najbardziej kruchych i nietrwałych zdobyczy. Władza nie daje człowiekowi wolności: albo się władzy poddajesz, albo ją sprawujesz, a w tym drugim przypadku jest ona absolutnym panem.
Po trzecie: odwaga.
Odwaga pozostania żywym w swoim wnętrzu. Bo człowiek to istota, która jest wciąż w drodze. Bez względu na to, czy chce, czy nie chce. Niestety dzisiaj wiele osób nie jest aktywnych, nie pracuje nad swym wnętrzem. Telewizja, na przykład, przyzwyczaja nas do tego, żeby nie myśleć, żeby wszystko biernie wchłaniać. Musimy ponownie nauczyć się milczenia. Nauczyć się nie bać się samych siebie i zaakceptować stan samotności. Wyłącznie w ciszy i w samotności dochodzą do głosu najgłębsze intuicje.
Odwaga to także dokonywanie wyborów. W życiu zawsze się wybiera. Starajcie się zatem dokonywać wyboru w obrębie danego projektu, mając na uwadze dany cel.
Po czwarte: pokora.
Aby móc owocnie wykorzystywać własne wnętrze, trzeba nauczyć się pokory. Pokora pozwala na ciągłą, krytyczną samoocenę. Jeśli człowiek zamknie się w swoim narcyzmie i zatrzyma się w miejscu, być może poczuje się silniejszy, rozsądniejszy, a tymczasem będzie zamknięty w więzieniu o lustrzanych ścianach, gdzie zawsze i wszędzie będzie widział własne odbicie.
Po piąte: szczerość.
Żyjemy w społeczeństwie, które nie uczy nas prawdy. Niestety, uczymy się przestrzegania pewnych reguł, nie przywiązując wagi do tego, że działają one na niekorzyść życia wewnętrznego ludzkiej jednostki.
W wielu wypadkach powinniśmy mieć odwagę zdobyć się na nieposłuszeństwo.
Powinniśmy zawsze starać się być szczerzy. Czy stracimy przez to przyjaciół? Jeśli ich stracimy ze względu na szczerość, to dlatego, że nie byli naszymi przyjaciółmi.
Po szóste: wytrwałość.
Teraz wszyscy chcą mieć wszystko i natychmiast. Szczególnie ludzie żyjący u schyłku dwudziestego wieku wyrażają swą istotę poprzez pragnienie. Odnosi się wrażenie, że utraciliśmy swoją dojrzałość i cofnęliśmy się do stadium dziecięcego, gdzie istnieje tylko pragnienie i gdzie trudno jest zrozumieć dyscyplinę, trening, pracę, wytrwałość.
Aby móc ograniczyć nerwicę, jaka towarzyszy nam od pierwszych lat życia, trzeba się nauczyć, że nic nie dzieje się natychmiast. Wszystko, a szczególnie sukces w sferze psychicznej, jest wynikiem długotrwałego osobistego wysiłku, najczęściej cichego i na pierwszy rzut oka niezauważalnego.
Społeczeństwo chce zapomnieć tak rzadko już dzisiaj używane terminy, jak wytrwałość, niezmienność. Ich miejsce mają zająć: pragnienie, potrzeba, to, co znajduje się na zewnątrz nas, wygląd zewnętrzny. Ale bez wytrwałości, woli i dyscypliny, pragnienie pozostałoby samo, zgasłoby natychmiast. Wielu z nas, obecnie jest tylko rezultatem zespołu emocji, wrażeń, pragnień, które zapalają się i natychmiast gasną. Musimy odświeżyć w swoim prywatnym słowniku słowa "wola", "wytrwałość", tak, abyśmy mogli wziąć udział w twórczej wizji, a co za tym idzie, pójść drogą prowadzącą do ograniczenia nerwicy, do szczęścia.
Po siódme: pomyśleć czasem o śmierci.
Może wyda się to wam paradoksalne, moje słowa odpychające, oschłe, ale posłuchajcie mnie jeszcze przez moment! Nie twierdzę, że macie myśleć o końcu w sposób obsesyjny, maniakalny czy depresyjny, ale po prostu liczyć się z tym, o czym wiemy już od urodzenia. Uwolnijcie się od niewiedzy, od powierzchowności, od strachu.
Dam wam jeszcze jedną radę, która jest równocześnie życzeniem: obserwujcie uważnie otaczające was sprawy i zajmijcie się najdrobniejszymi z nich. Nie gońcie za wielkimi rzeczami, za mitami, za wielkimi słowami, za wielkimi uczuciami. One są tylko złudzeniami, bo nigdy nie umierają. Bądźcie blisko rzeczy, które umierają, nawet gdyby ich żywot trwał zaledwie jeden dzień, a będziecie mieć w ręku tajemnicę szczęścia.
Więcej przeczytacie w książce: Zazdrość - cecha wrodzona czy nabyta? Jak przezwyciężyć uczucie stare a wciąż nowe?, Valerio Albisetti
Skomentuj artykuł