Spokój, spokój, spokój
Nauczono nas, że powinniśmy dążyć do doskonałości. Mamy się kształcić, dbać o wszechstronny rozwój, przynosić chlubę rodzinie i pożytek ludzkości. Maksymalnie wykorzystywać czas, który mamy do dyspozycji. Pracować, uczyć się, uczyć się i pracować. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że ktoś chyba zapomniał o jednym drobnym elemencie - nie nauczono nas odpoczynku.
Nie od dziś wiadomo, że długotrwały stres i przepracowanie mają negatywny wpływ na zdrowie fizyczne i psychiczne. Mogą być przyczyną kłopotów ze snem, nerwicy, depresji, nadciśnienia, miażdżycy, chorób serca... Ale to nie wszystko. Okazuje się, że odpoczynek ma duży wpływ także na duchowy wymiar człowieka.
Spokój, spokój, spokój
Kiedy człowiek idzie przez gęsty las, łatwo może się zgubić. Czasem musi wspiąć się na drzewo albo wejść na jakieś wzniesienie, żeby popatrzeć na otoczenie z innej perspektywy. W ten sposób może sprawdzić, czy idzie w dobrym kierunku. W codzienności podobną funkcję pełni czas wolny od pracy, który stwarza przestrzeń dla modlitwy, refleksji, szczerych rozmów z przyjaciółmi i członkami rodziny. Dzięki temu człowiek może lepiej siebie poznać, określić cele, które chce osiągnąć i przemyśleć sposób działania. W ten sposób będzie mógł realizować swoje powołanie, mając poczucie, że żyje własnym życiem, a nie funkcjonuje jak niewolnik, którego ktoś wykorzystuje do realizacji swoich celów.
Człowieka wypoczętego o wiele trudniej wyprowadzić z równowagi. Kiedy ktoś jest przemęczony, wystarczy jedno słowo lub drobny gest, żeby rozpętać burzę. Wraca taki wyczerpany mężczyzna do domu i jedyne, o czym marzy, to chwila spokoju. Miał ciężki dzień w pracy, w domu czeka go jeszcze kilka projektów do skończenia. Chciałby zrobić to jak najszybciej i pójść spać. W mieszkaniu zastaje żonę, która koniecznie musi z nim porozmawiać i dzieci, które jak zwykle hałasują i nie chcą położyć się do łóżek, zanim tata nie przeczyta im bajki... To wszystko sprawia, że człowiek zaczyna traktować swoich najbliższych jak ciężar. Nietrudno wtedy o raniące słowa. Żeby tego uniknąć, wystarczyłby systematyczny odpoczynek.
Diabeł boi się małych przyjemności
C. S. Lewis, w książce "Listy starego diabła do młodego" pisze, że szatan próbuje skłonić człowieka do popełnienia grzechu, pokazując mu przyjemność, jaką to przyniesie. Przyjemność ta jest jednak tylko pozorna. Dlatego doświadczenie prawdziwej przyjemności sprawia, że pokusy przestają być atrakcyjne. Stąd stary diabeł ostro gani młodego, który pozwolił swojemu "pacjentowi" na miły spacer i lekturę ulubionej książki. W swoim liście tak o tym pisze: "(…) próbowałeś doprowadzić swojego pacjenta do potępienia wiecznego za pośrednictwem Świata, to jest przez nabieranie go na próżność, rozgardiasz, ironię i kosztowną nudę, potraktowane jako przyjemności. Jak mogłeś tego nie dostrzegać, że prawdziwa przyjemność była ostatnią rzeczą, na jaką mogłeś mu pozwolić. Czy nie przewidziałeś, że przez sam kontrast zniweczy ona te wszystkie bzdury, które tak mozolnie uczyłeś go cenić?"
Można sobie wyobrazić człowieka, który nieustannie się kontroluje. Przez cały dzień żyje w napięciu. Nawet, gdy przebywa w domu, wkłada wizytowe ubranie. W jego mieszkaniu panuje nienaganny porządek. Je tylko o ustalonych godzinach i wyłącznie to, co zdrowe i pożywne. Nigdy nie pozwala sobie na przerwę w pracy. Wyznacza sobie cele i nigdy z nich nie rezygnuje. Zawsze przestrzega etykiety, nawet, gdy spotyka się z przyjaciółmi. Cały dzień planuje w ten sposób, by nie zmarnować ani chwili. Robi tylko to, co przynosi mu korzyść finansową lub rozwija jego intelekt i duchowość, dlatego czyta tylko takie książki i ogląda tylko takie filmy, które można nazwać wartościowymi. Gdy ktoś zastanie go przy wykonywaniu jakiejkolwiek czynności i zapyta: "Lubisz to, co robisz?", on zawsze odpowie: "Nie zastanawiam się nad tym, czy to lubię. Robię to, co należy robić". Łatwo przewidzieć, że taki człowiek może przeżywać frustrację, zwłaszcza gdy coś mu się nie uda i cel, do którego tak uparcie dążył, nie zostanie osiągnięty. Jeśli wtedy przyjdzie pokusa, człowiek ten może zobaczyć w niej obietnicę przyjemności i pomyśleć: "Tyle pracuję, zawsze robię wszystko tak jak trzeba - raz na jakiś czas należy mi się coś od życia". Wtedy nietrudno o grzech. Gdyby człowiek ten systematyczne odpoczywał i raz na jakiś czas pozwolił sobie na małą przyjemność obojętną moralnie, byłoby mu dużo łatwiej zwalczyć pokusę.
Stary diabeł z książki Levisa radzi więc młodemu uczniowi: "Przyjąłbym zasadę wykorzenienia u mego pacjenta wszelkich wyraźnych upodobań osobistych, które aktualnie nie są grzechem, nawet gdyby to były upodobania zupełnie błahe, takie jak zamiłowanie do krykieta, zbieranie znaczków lub też picie kakao. Takie rzeczy, zgadzam się z Tobą, nie mają w sobie nic z cnoty, jest w nich jednak pewien rodzaj niewinności, pokory i bezinteresowności, do których nie mam zaufania. Człowiek cieszący się prawdziwie i bezinteresownie jakąkolwiek rzeczą na świecie jedynie ze względu na nią samą i nie dbający wcale o to, co inni o tym mówią, jest z góry przez sam ten fakt uzbrojony przeciwko niektórym naszym najsubtelniejszym sposobom atakowania. Powinieneś zawsze skłaniać pacjenta do wyrzucenia ludzi, pokarmu lub książek, które rzeczywiście lubi, na rzecz "najlepszych" ludzi, "właściwego" pokarmu, "doniosłych" książek. Znałem człowieka, którego przed wielkimi pokusami ambicji społecznych ochroniło jeszcze większe zamiłowanie do flaczków i cebuli".
Odpoczynek - pierwszy krok do pokory
Ten, kto umie odpoczywać, jest człowiekiem pokornym. Ma świadomość własnej słabości, kruchości swojego ciała. Wie, że nie jest w stanie pracować bez przerwy i godzi się na to. Akceptuje swoje ograniczenia. Nie jest łatwo uznać: "Więcej nie dam rady" i położyć się spać, kiedy w kuchni czeka stos brudnych naczyń, a na biurku sterta papierów, którymi wypadałoby się zająć. Często prościej jest uwierzyć w to, że można dać sobie radę ze wszystkim i zamęczać się, dążąc do perfekcji w każdej sferze życia. Takie podejście pozwala bowiem widzieć w sobie herosa, a to o wiele przyjemniejsze. Jednak bardzo uwalniająca jest świadomość tego, że świat się nie zawali, jeśli przez chwilę nie będziemy go kontrolować.
Ten, kto świadomie odpoczywa, uświadamia sobie, że bez względu na wykształcenie, wykonywany zawód, wysokość zarobków i prestiż społeczny, każdy z nas ostatecznie jest tylko człowiekiem. Zwykłym, słabym, ograniczonym człowiekiem, który musi czasem zostawić wielkie plany i ambicje po to tylko, żeby prosto i zwyczajnie odpocząć, jak tysiące innych ludzi na całym świecie. Kto nie umie się z tym pogodzić, będzie unikał odpoczynku jak ognia. Można się więc zastanowić, czy magiczne "nie mam czasu", które tak często wypowiadamy, jest spowodowane faktycznym brakiem czasu. Bo może czasami mówimy tak tylko po to, żeby lepiej się poczuć, sprawiając wrażenie, że należymy do wielkich, wiecznie zapracowanych ludzi, którzy poświęcają się dla dobra ludzkości, zamiast marnować czas na rzecz tak prozaiczną jak odpoczynek.
Trening czyni mistrza
Na koniec proponuję ćwiczenie. Zanim zaczniesz myśleć o wszystkich rzeczach, które masz do zrobienia w ciągu najbliższego tygodnia, zaplanuj sobie czas na odpoczynek. Być może będzie to wymagało trochę wysiłku, ale zawalcz o to. Jeśli nie możesz sobie pozwolić na więcej, niech to będzie chociaż jedna godzina. Ważne, by był to czas tylko dla Ciebie. Możesz wtedy robić to, co lubisz. Obejrzyj film, poczytaj książkę, idź na spacer albo nie rób nic. Spokojnie możesz ten czas zmarnować. Powodzenia!
Skomentuj artykuł