"Oczekiwanie na to, czy przeżyje, było torturą"
Urodziła się w 24. tygodniu ciąży, dwa dni po terminie, w którym aborcja jest prawnie dozwolona w Wielkiej Brytanii, jeśli lekarz uzna, że ciąża zagraża życiu matki.
Lekarze sądzili, że nie przetrwa, a jej rodzice przygotowywali się na najgorsze.
Mała Francesca ważyła zaledwie 624 gramy, była tak mała, że lekarze bali się jej dotykać. Potrzebowała transfuzji i operacji oczu. Miała zapalenie opon mózgowych, sepsę, problemy z płucami i nerkami.
Kiedy się urodziła, wzięcie pierwszego oddechu zajęło jej 11 minut, dlatego wszyscy myśleli, że to już koniec.
- Oczekiwanie na to, czy przeżyje, było torturą - przyznała mama dziewczynki.
Kiedy miała już osiem tygodni, nie potrzebowała już inkubatora, po 17 tygodniach była już na tyle silna i odporna, że rodzice zabrali ją do domu.
Lekarze podkreślają, że to cud i ogromne szczęście, że dziewczynka żyje i nie potrzebuje żadnych dodatkowych leków.
Skomentuj artykuł