Czym tak naprawdę jest lęk?
Wydawałoby się, że nie trzeba opisywać uczucia tak dobrze nam znanego już od najwcześniejszego dzieciństwa. Dowiadujemy się o jego istnieniu już z oczu matki. Wiemy, że jest to coś, co, zależnie od okoliczności, mrozi człowieka lub poraża nagłym wstrząsem, gdy na przykład uderzy gdzieś piorun, zadrży ziemia lub gdy przyjdzie nam zrobić parę kroków w zupełnej ciemności.
Być może te najbardziej pierwotne lęki wywołuje wroga nam przyroda, kiedy wymyka się kontroli człowieka i człowiek czuje się zagrożony przez nią.
Człowiek, podobnie jak i zwierzę, przeżywa strach jako gwałtowny wstrząs, który zmusza go do bezładnej ucieczki lub paraliżuje.
Lęk czy strach może mieć różne i zmienne natężenie, od lekkiego zaniepokojenia, poprzez niepewność, zdenerwowanie, stan napięcia, aż do dręczącej obawy i panicznego przerażenia. Strach jest zawsze wywołany jakąś przyczyną rzeczywistą lub urojoną, czymś, co postrzegamy jako bądź to fizyczne zagrożenie dla naszej osoby, bądź zagrożenie dla naszej sfery uczuciowej, psychicznej lub też dla naszych wartości kulturowych i moralnych. Boimy się zarówno uderzenia, jak i choroby, boimy się utracić dobre imię czy miłość, obawiamy się straty materialnej, degradacji społecznej, utraty honoru, cnoty i tego wszystkiego, co może popsuć nasze stosunki z kochającymi nas osobami i z Bogiem.
Strach ostrzega nas przed niebezpieczeństwem, a organizm w stanie tego pogotowia wydziela pobudzające hormony, od których mocniej bije serce; do tego dołączają się jeszcze inne fizjologiczne objawy, jak ucisk w żołądku, ściskanie w gardle, drżenie rąk, rozszerzenie się źrenic, bladość twarzy.
Niepokój jest szczególną odmianą strachu, będącą zawsze zalążkiem nerwicy (K. Horney). Człowiek ogarnięty niepokojem czuje jakby ucisk w piersiach, co utrudnia mu swobodne oddychanie; doświadcza bezsilności wobec nieznanego, jakby stanowiło ono niebezpieczeństwo dla samych podstaw jego bytu. Niepokój ten staje się niekiedy czymś w rodzaju obawy przed pustką istnienia, jakby zawrotem głowy wobec nicości, w której, zda się, czai się śmierć, by nas pochłonąć. To właśnie jest niepokój egzystencjalny.
Każdy strach jest niepokojem o życie. Niepokój różni się jednak od pospolitego strachu. Strach jest reakcją proporcjonalną do niebezpieczeństwa, jakiemu się trzeba przeciwstawić; niepokój jest reakcją niewspółmierną i wywołaną również przez zagrożenie urojone. W przypadku strachu zagrożenie jest rzeczywiste i oczywiste. W przypadku zaś niepokoju jest tajemnicze i subiektywne. Gdy jest strach, wiadomo, czego się bać, natomiast człowiek dręczony niepokojem nie umie uściślić przyczyny tego stanu, przechodzącego w dolegliwość natarczywą i przewlekłą.
Normalny człowiek doświadcza niepokoju w określonych i ograniczonych w czasie okolicznościach, jak na przykład gdy zmuszony jest wystąpić publicznie, złożyć jakiś egzamin, stawić czoło nieuchronnemu niebezpieczeństwu, gdy coś go nagle zaskoczy i speszy, a także gdy śnią mu się koszmary. W pewnym stopniu niepokój pobudza i mobilizuje energię twórczą: skomponowanie piosenki, występ przed publicznością, start w zawodach sportowych - to wszystko wymaga sprężenia się w sobie, by przełamać bezwład, pokonać przeszkody, jak wodny strumień, który musi najpierw przecisnąć się przez zwężenie zaworu, aby wytrysnąć fontanną.
Człowiek cierpiący na pewien rodzaj nerwicy lękowej doświadcza w niektórych sytuacjach, na przykład w jakimś miejscu zamkniętym i pustym lub na rozległej, otwartej przestrzeni, uczucia dziwnej niepewności i przygnębienia (klaustrofobia, agorafobia); można też obsesyjnie obawiać się choroby psychicznej, raka, wszelkich możliwych infekcji, a przy tym wszystkim nie mieć pojęcia, iż cierpi się na nerwicę lękową. Rozsądnie jest w podobnych przypadkach udać się do lekarza specjalisty, który pomoże nam wykryć tego rodzaju zaburzenia i pozbyć się ich.
Oblicza naszego niepokoju i lęku
- Lęk przed byciem sobą. Dowodzi braku akceptacji siebie; wyraża się w nim przeświadczenie, iż jest się kimś mało ważnym, nie posiadającym zalet, jakie mają inni. Zapomina się wtedy, że każdy, jako osoba, jest istotą jedyną i niepowtarzalną, że ma wprawdzie własne wady, ale i zalety, których nikt inny nie jest w stanie odtworzyć.
- Lęk przed brakiem akceptacji u innych. Jego powodem jest niska ocena siebie. Taka osoba ma wrażenie, że bezużytecznie zabiera innym czas. Boi się też, że źle wypadnie w oczach ludzi, których poznaje.
- Lęk przed samotnością. Prowadzi do gorączkowego poszukiwania związków przyjacielskich lub miłosnych, które często okazują się bardzo powierzchowne. Wiele małżeństw doszło do skutku wyłącznie z powodu takiego lęku przed samotnością. Lęk przed byciem innym niż wszyscy, przed samodzielnym myśleniem, przed życiem po swojemu.
- Lęk przed wyrażaniem własnych opinii, kiedy różnią się one od tego, co powszechnie się mówi i myśli; przed niezaakceptowaniem przez środowisko społeczne. Z takimi zahamowaniami trudno jest bronić własnego punktu widzenia i własnych praw - pozostaje cierpieć w milczeniu, gromadząc w sobie żale i urazy.
- Lęk przed niepowodzeniem, przed jakimś nieszczęśliwym zrządzeniem losu, które mogłoby nam zrujnować przyszłość. Odbiera rozmach przedsiębiorczości, gasi zapał i zniechęca do wytrwania w wysiłku, co prowadzi do klęski każdego projektu, zanim jeszcze przystąpiło się do jego realizacji. Już sam lęk przed fiaskiem nieuchronnie je przywołuje.
- Lęk przed podejmowaniem decyzji, przed zaangażowaniem się wraz z innymi w jakieś zadanie. Lęk przed wyborem studiów, pracy, postawy życiowej. Boimy się popełnić omyłkę, zaprzepaścić być może lepsze widoki na przyszłość, utracić wolność. Odkładamy więc decyzję w nieskończoność, zdajemy się na wybór innych albo czekamy, aż bieg zdarzeń samoczynnie o wszystkim rozstrzygnie. Jest to zatem w gruncie rzeczy strach przed wolnością: boimy się ryzyka samodzielnego wyboru i szukamy zabezpieczenia w decyzjach innych osób, autorytetów świeckich, religijnych lub po prostu rodzinnych.
- Lęk przed obdarzeniem innych zaufaniem i miłością, przed tym, że możemy się spotkać z brakiem wzajemności, doznać rozczarowania, stać się ofiarą zdrady; także obawa przed wszelkimi zmianami w życiu osobistym, samotnym wprawdzie, lecz już oswojonym,
- Lęk przed uczuciami, przed okazywaniem ich. To w dużej mierze spuścizna po wychowaniu, które wpajało dziecku, iż nie po męsku i w złym stylu jest uzewnętrzniać swe stany duszy, zwłaszcza cierpienie i ból, który wyciska łzy z oczu.
- Lęk przed płcią. Wychowanie wielu z nas było nacechowane lękiem lub lekceważeniem wobec tego wszystkiego, co wiąże się z płcią. Ten lęk, połączony z poczuciem winy, wielekroć utrzymuje się nawet we współżyciu małżonków, jeśli nie zdołali oni zespolić seksualności z miłością, która pozwoliłaby im przeżywać ją jako radosny wyraz wzajemnego całkowitego oddania. Lęk przed płcią przeradza się często w obsesję seksualną, a jedno i drugie objawiać się może zarówno oziębłością, jak i niemocą płciową.
Skutki lęku
Lęk paraliżuje i oślepia. Pod wpływem przerażenia człowiek zachowuje się nieraz jak leśne zwierzę porażone światłami samochodu na szosie, niezdolne uniknąć ciosu, który je unicestwia.
Nie można działać rozsądnie będąc w stanie porażenia spowodowanego lękiem. Trzeba wydostać się najpierw z jego oślepiającego kręgu, aby móc podjąć jakiś krok rozważny, zamiast szalonego, rozpaczliwego biegu ku zatraceniu.
Uporczywy, stały niepokój, nieraz bardzo silny, na przykład wobec groźby utraty pracy, znaczenia czy zdrowia, prowadzi do ruiny uczuciowej i znacznego spadku duchowej energii. Uczucia ulegają zablokowaniu, a nawiązanie łączności z innymi osobami staje się bardzo trudne. Człowiek ogarnięty lękiem czuje się bardzo niepewnie, a w jego spojrzeniu odbija się agresja wobec innych, którzy starają się go omijać. Ktoś kto przez długi czas musi znosić stan zagrożenia, kto boi się jakiegoś niebezpieczeństwa, ten równocześnie zbiera w sobie złość, która w pewnej chwili może wybuchnąć z niekontrolowaną gwałtownością. Toteż każdy układ, rodzinny czy polityczny, usiłujący przez zastraszenie podporządkować sobie ludzi, rodzi wściekłość i gwałt, które pewnego dnia mogą wyładować się na ciemięzcy.
Jak sobie radzić z lękiem
Pierwsze, to uznać kruchość i ograniczenia naszego ludzkiego losu, wystawionego na niebezpieczeństwa fizyczne, psychiczne i moralne. Jest to postawa pełna pokory, ale bez tchórzostwa, która pomaga człowiekowi żyć w prawdzie swojej własnej istoty. Nie bać się samego lęku. Lęk przed czymś nie jest tchórzostwem. Tchórzostwo zaczyna się wtedy, kiedy pozwalamy się opanować lękowi i tracimy zdolność sensownego reagowania na rzeczywiste niebezpieczeństwo, które winno być dla nas bodźcem do stosownej obrony.
Aby mieć możność sterowania naszymi obawami i lękami, trzeba zacząć od całkowitej zgody na to, czym rzeczywiście jesteśmy i co jesteśmy w stanie zrobić. Musimy oswoić i pogodzić się z właściwymi nam ograniczeniami, odmiennymi od ograniczeń innych osób. Nie zawsze możemy osiągnąć to, co dostępne jest dla innych osób, podobnie jak i one mogą nie być zdolne do tego, co my. Nie toczmy niepotrzebnych bitew, w których tracimy niewspółmiernie dużo energii, ale także nie zawężajmy dobrowolnie pola naszego wysiłku i naszego panowania. Przeszkoda, jak wysoko ustawiona przed skoczkiem poprzeczka, winna być dla nas wyzwaniem, próbą zmuszającą nas do wykrzesania z siebie tego męstwa i siły, których istnienia nawet się w sobie nie domyślamy.
Lęk trzeba zdemaskować. Jasno i wyraźnie odpowiedzieć sobie na pytanie, czego właściwie on dotyczy. Czy boimy się utracić zdrowie? prestiż? przyjaźń? pieniądze? pracę? Czy jest to strach przed czymś konkretnym czy też chodzi o jakiś niejasny niepokój, bezprzedmiotowy, przybierający postać nerwicy? Pewien stopień niepokoju, podniecenia jest nawet pożądany, podnosi w nas bowiem bojowego ducha i chęć, by stawić czoło wyzwaniu, ładuje energią konieczną do pokonania przeszkody i osiągnięcia celu.
Więcej w książce: Radość bycia człowiekiem - Alfonso Vergara SJ
Skomentuj artykuł