Idź na całość! Czy warto ryzykować?

Idź na całość! Czy warto ryzykować?
Mechanizm przekładający dziedzictwo genetyczne na strategię życiową jednostki tkwi w mózgu (fot. graphistolage / flickr.com)
Logo źródła: Nowy Dziennik Marian Polak / slo

Stosunkowo niewielkim kosztem siedmiu i pół tysiąca dolarów zyskaliśmy niedawno wiedzę, która w niedalekiej przyszłości może się okazać bezcenna.

Zwłaszcza dla ubezpieczycieli, bankowców i w ogóle – sektora usług finansowych, z giełdą włącznie. Ale także dla właścicieli kasyn, sprzedawców sprzętu do BASE jumping, dilerów środków psychotropowych oraz psychoterapeutów zajmujących się prewencją uzależnień.

Naukowcy dokonali otóż (w czerwcu tego roku) analizy genotypu Ozziego Osbourne’a.

DEON.PL POLECA

Pomijając wyłaniający się z tych danych psychologiczny profil legendy rocka, DNA Ozziego utwierdziło genetyków w już funkcjonującym w naukowym obiegu przekonaniu, że niektóre nasze cechy uchodzące dotąd za zależne wyłącznie od woli to sprawa nie psychologii, tylko biologii.

Już wcześniej znany był podział na geny określane w uproszczeniu jako ofensywne (warriors, czyli wojownicy) i defensywne (worriers, czyli zamartwiacze). Pomijając wszystkie komplikacje wynikające z naukowego opisu tychże można uznać, że właściciele tych pierwszych okazują się w swoich życiowych wyborach odważniejsi, niż osoby (wyposażone w konkurencyjny zestaw DNA) przyjmujące wobec rzeczywistości postawę obronną.

Mechanizm przekładający dziedzictwo genetyczne na strategię życiową jednostki tkwi w mózgu.

Konkretnie, w jego chemii, czyli neuroprzekaźnikach sterujących temperamentem i nastrojem. Ich uwalnianiem do organizmu zarządza tak zwane ciało migdałowate, gdzie rodzi się (lub umiera) także i skłonność do zachowań określanych jako ryzykowne, co zdaniem naukowców wiąże się z wrodzoną, niższą od przeciętnej zdolnością do odczuwania strachu. Ale za skłonnością do uprawiania sportów ekstremalnych i hazardu, nadużywania środków psychoaktywnych oraz inwestowania w niepewne papiery wartościowe stoi też obniżony poziom monoaminooksydazy (MAO), enzymu, który wyzwala produkcję "chemii przyjemności" – dopaminy i endorfin (działających – przypomnijmy – jak heroina).

Tak więc ludzie z wrodzonym, niskim poziomem MAO są generalnie w gorszym ogólnym nastroju niż przeciętny Kowalski. Potrzebują dodatkowej stymulacji już tylko po to, żeby poczuć się "normalnie". No a żeby odczuć jeszcze w życiu tę odrobinę przyjemności, to już muszą "iść na całość".

Geny typu warriors pchają więc swoich nosicieli do ciągłego podejmowania ryzykownych wyzwań, z jednej strony motywując ich obietnicą poprawy nastroju, a z drugiej osłabiając samokontrolę przez wrodzone upośledzenie zdolności do odczuwania strachu.

Te informacje to zresztą żadna nowość. Przypomniano je tylko z okazji analizy genotypu muzyka Osbourne’a. Bo po badaniu wyszło na jaw, że Ozzie (w prostej linii potomek neandertalczyków) posiada obydwa typy genów zarządzających ryzykiem – zarówno warriors, jak i worriers, co zdarza się podobno wyjątkowo rzadko. Zdaniem fachowców właśnie dlatego słynny konsument świeżej krwi nietoperzy i – w swoim czasie – ikona rockandrollowego trybu życia ciągle miewa się jeszcze całkiem dobrze. Specyficzne dziedzictwo genetyczne zawsze "kazało" bowiem Ozziemu zatrzymywać się na bezpiecznym progu wszelkiego ryzyka.

Do tego jednak niekoniecznie potrzeba DNA neandertalczyka. Zdaniem niektórych fachowców wystarczy kora przedczołowa. Obszar skutecznego hamowania i powściągania pierwotnych, rodzących się w starszych ewolucyjnie obszarach mózgu instynktów. Miejsce, gdzie koncentruje się ludzka świadomość, i zarazem najważniejszy z trzech istotnych ośrodków "zarządzania ryzykiem". To dlatego ludzie wyposażeni przez naturę w geny ofensywne czasem, owszem, stają się laureatami Nagrody Darwina, ale czasami odkrywają Amerykę albo zbijają fortunę na inwestycjach w nowe technologie. Z tych samych powodów genetyczni asekuranci zdolni są do przekraczania bariery ryzyka w imię celów ważniejszych niż osobiste bezpieczeństwo.

I w ten sposób sprawdza się najważniejsza zasada teorii gier; żeby wygrać, trzeba grać. Ale przedtem należy jednak ocenić, czy warto ryzykować.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Idź na całość! Czy warto ryzykować?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.