Jak mówić prawdę o swoich emocjach i nie ranić? 6 kroków

(fot. shutterstock.com)
Maria Krzemień

"Nie powiem, co czuję, bo będzie mu przykro", "nie powiem jej prawdy, bo boję się, że ją skrzywdzę". Niewola niemówienia. Jak szczerze rozmawiać z bliskimi o tym, co trudne?

W pierwszym artykule z serii #kawazpsychologiem poznaliście 4 sposoby na uwolnienie się z toksycznych relacji. Wśród nich znalazły się takie wskazówki jak określanie swoich praw i potrzeb, zakreślanie własnych granic i egzekwowanie od innych tego, by ich nie przekraczali. I choć to najważniejszy krok do uwolnienia się od toksyn w relacjach, nie uda nam się do końca z nimi poradzić, jeśli nie nauczymy się nazywania własnych emocji oraz ich prawidłowej ekspresji - w sposób pełen szacunku do siebie i do innych. Dziś zajmę się właśnie tym.

Niewola niemówienia

Ostatnio na tablicy korkowej w mieszkaniu mojej przyjaciółki zauważyłam wypisane tzw. uczynki miłosierdzia. Minęły lata od katechezy w szkole, więc zdążyłam już zapomnieć, że jednym z nich jest "grzeszących upominać". Razem ze znajomą wdałyśmy się w dyskusję, po której stwierdziłyśmy, że jest to chyba jeden z najmniej popularnych uczynków miłosierdzia. Wydaje się bowiem, że znacznie łatwiej jest odwiedzić chorego czy nakarmić głodnego niż napomnieć grzesznego, prawda? Sądzę, że nie chodzi tu tylko o sytuacje, gdy ktoś jawnie grzeszy ciężko - myślę, że również sytuacje, gdy ktoś nas krzywdzi, są jakiegoś rodzaju grzechem.

Próbowałam przypomnieć sobie, kiedy ostatnio zdarzyło mi się w sposób otwarty, szczery i jednoznaczny powiedzieć któremuś mojemu bliskiemu, że robi coś, co mnie krzywdzi lub boli. Nie mogłam sobie przypomnieć! Czy oznacza to, że tkwię w niewoli niemówienia?

Żeby komuś nie było przykro...

Żyjąc na co dzień w otoczeniu ludzi, nie jesteśmy w stanie uniknąć konfliktów i starć. Konfrontacja z czyjąś innością, słabością, ograniczeniami, wadami czy w końcu grzechami może nas drogo kosztować. Nawet kilka razy dziennie ktoś może próbować przekroczyć nasze granice, mówiąc coś nieprzyjemnego, zachowując się wobec nas nie fair, manipulując nami na wiele sposobów.

Wszystko to wpływa na nas, wywołując w nas konkretne emocje. Automatycznie rodzi się więc pytanie: co z tymi emocjami robić? Czy faktycznie dobrą postawą jest założenie "nie będę mu mówił, co czuję, bo jeszcze będzie mu przykro" lub "do jutra zapomnimy o sprawie"? Czy faktycznie po chrześcijańsku jest przebaczyć od razu, nie mówiąc danej osobie, co poczuliśmy? Czy raczej nie powinniśmy "grzeszącego upomnieć"?

Uwolnij emocje

Freud powiedział kiedyś: "Niewyrażone emocje nigdy nie umierają. Zostają zakopane żywcem, aby powrócić później w znacznie gorszej postaci". Myślę, że te słowa objawiają głęboką prawdę o tym, że niewyrażone emocje mogą robić nam krzywdę, nawet jeśli wydaje się nam, że nie są aż takie ważne. Nie tylko mogą się w nas gromadzić, by później objawić się w postaci depresji, stresu czy zmęczenia, ale mogą równie destrukcyjnie wpływać na nasze relacje, tworząc między nami a innymi ludźmi dystans, atmosferę nieszczerości, utrudniając realną i autentyczną bliskość.

Jako chrześcijanie myślimy czasem, że mówienie komuś prawdy może być zbyt bolesne i będąc nadmiernie delikatnymi i wyrozumiałymi, powstrzymujemy się przed tym z lęku przed skrzywdzeniem kogoś. Nierzadko zdarza się też, że chcemy przepraszać kogoś za to, że mówimy mu prawdę, tak jakby miał to być grzech lub błąd. Tymczasem sam Jezus nie wahał się nigdy konfrontować innych ludzi z prawdą oraz jasno komunikować, co ma na myśli. Jestem pewna, że Jezus klarownie i bez odwlekania w czasie wyrażał swoje emocje!

Zadawaj ból rozwojowy 

Monika i Marcin Gajdowie w książce "Rozwój. Jak współpracować z łaską?" dokonali podziału na ból neurotyczny i ból rozwojowy. Nas szczególnie interesuje ten drugi - autorzy piszą, że jest to ból, który może zrodzić się w człowieku, kiedy usłyszy on od kogoś niekoniecznie łatwą, ale prawdziwą informację na swój temat. Zostaje wytrącony ze swojej strefy komfortu, bo słyszy coś niewygodnego o sobie. Musi zmierzyć się z tym, że nie wszystko jest w nim doskonałe - to na pewno nie jest przyjemne!

Usłyszenie prawdy często może wiązać się z bólem, jednak z takim, który pomaga się rozwinąć. Czy wiesz, że mówiąc prawdę o swoich uczuciach osobie, która Ciebie krzywdzi, dajesz jej szansę na zmianę i poprawę? Jeśli nie powiesz jej, co Cię boli, ona może nigdy nie dowiedzieć się, że robi coś nie tak. Jest to więc sposób na ochronienie nie tylko siebie, ale również innych. Paradoksalnie - mówienie prawdy drugiej osobie jest naszym chrześcijańskim obowiązkiem! Jesteśmy odpowiedzialni za siebie nawzajem - potrzebujemy wskazywać sobie dobre drogi, nawet jeśli czasem nie jest to miłe.

Jak to zrobić?

Nawet jeśli jesteśmy już przekonani do tego, że trzeba sobie otwarcie i szczerze mówić prawdę o tym, jak wpływa na nas zachowanie innych, pozostaje jeden kluczowy aspekt - jak to zrobić? Nie jest przecież sztuką wybuchnąć ze złością i wyrzucić z siebie na oślep różne pretensje albo powiedzieć komuś o naszych uczuciach pół roku po fakcie, gdy wszystkie emocje już w nas opadną. Chodzi raczej o to, by umiejętnie wyregulować swoją reakcję i dawać naszemu rozmówcy na bieżąco informacje  o jego zachowaniu w taki sposób, by poczuł, że go to buduje, a nie dołuje. Jak więc budować konstruktywne odpowiedzi?

1. Po pierwsze: nazwij swoje uczucia. Postaraj się to zrobić jak najbardziej precyzyjnie i konkretnie. Unikaj długich i skomplikowanych opisów, raczej poszukaj tego, co nalepiej określa to, co czujesz - czy jest to złość? Smutek? Rozczarowanie?

2. Po drugie: dając drugiej osobie informację o twoich uczuciach, pamiętaj, by zawsze mówić OD SIEBIE i O SOBIE. Zacznij więc zdanie od słów "czuję złość", a nie "wkurzasz mnie", "jest mi smutno", a nie "zasmuciłeś mnie". Wskazujesz w ten sposób, że za to, co poczujesz, jest odpowiedzialnych wiele czynników, a druga osoba to tylko zapalnik tej emocji. Przykładowo, może ci się wydawać, że wkurzył cię twój szef, a tymczasem twoja złość rozpoczęła się już rano, kiedy spóźniłeś się na tramwaj, na ulicy ochlapał cię samochód, który wjechał w kałużę, a ty pomyślałeś, że nic ci w życiu nie wychodzi.

3. Po trzecie: określ, co konkretnie w zachowaniu drugiej osoby wywołało twoje emocje. Możesz powiedzieć: "czuję złość, bo nie wyniosłeś śmieci", "jest mi przykro, kiedy mnie nie słuchasz" czy "jestem rozczarowana, bo zapomniałeś o moich urodzinach".

4. Po czwarte: odwołuj się do konkretnego zachowania, a nie do uogólnionej cechy. Nie mów "jesteś leniwy", a "nie posprzątałeś po sobie". Unikaj generalizacji typu "ty nigdy nic nie rozumiesz", powiedz raczej: "wczoraj, gdy do ciebie mówiłam, nie zrozumiałeś tego, co miałam na myśli". Dzięki temu unikniesz zranienia kogoś niesprawiedliwą oceną.

5. Po piąte: nazwij swoje oczekiwania. Nie wystarczy powiedzieć: "złoszczę się, gdy na mnie krzyczysz". Koniecznie trzeba dodać, czego w związku z tym oczekujesz, aby dana osoba mogła zmienić swoje zachowanie. Dodaj więc: "chciałbym cię prosić, abyś następnym razem spokojnie wyrażał swoje emocje".

6. Pamiętaj, jak wygląda budowa dobrej informacji zwrotnej:

"Czuję… (miejsce na twoje uczucia), kiedy ty… (miejsce na zachowanie drugiej osoby, które wzbudziło emocje). Potrzebuję/oczekuję… (miejsce na twoje oczekiwania wobec drugiej osoby)".

Komunikując się w ten sposób, na pewno nikogo nie zranisz, a dodatkowo zwiększysz szanse na to, że druga osoba Cię usłyszy i zmieni swoje zachowanie!

Maria Krzemień - psycholog chrześcijański i trener. W praktyce i codzienności jest po prostu wierzącym psychologiem, bo jakiś czas temu postanowiła połączyć nie tylko swoje życie, ale też pracę na dobre z Panem Bogiem. Prowadzi warsztaty psychologiczne w oparciu o Słowo Boże. Jej teksty można przeczytać na blogu Żyj po Bożemu

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak mówić prawdę o swoich emocjach i nie ranić? 6 kroków
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.