Kiedy perfekcjonizm staje się zły [WYWIAD]

Kiedy perfekcjonizm staje się zły [WYWIAD]
(fot. shutterstock.com)
dr Grzegorz Iniewicz / Karol Wilczyński

Często dążymy do perfekcji. Chcemy być doskonali. Zobacz, kiedy to pragnienie cię oszukuje.

Karol Wilczyński, DEON.pl: Czym jest perfekcjonizm?

DEON.PL POLECA




Dr Grzegorz Iniewicz, Zakład Psychologii Klinicznej UJ: Perfekcjonizm możemy opisać jako tendencję do skrupulatnego wypełniania pewnych czynności. Perfekcjonizm sam w sobie nie jest oczywiście czymś nieprawidłowym, problem zaczyna się, gdy przechodzi on w tzw. perfekcjonizm patologiczny.

Mówimy o nim wtedy, gdy ta tendencja doprowadza nas do sytuacji, kiedy nie możemy czegoś skończyć, bo mamy poczucie, że to jest wciąż niedoskonałe. Mamy na przykład jakąś pracę do wykonania i nie możemy jej sfinalizować, bo cały czas coś wydaje nam się wymagać poprawy.

Perfekcjonizm patologiczny to swego rodzaju przymus, można chyba wręcz powiedzieć, że jeden z emocjonalnych problemów naszych czasów.

Z czego on wynika?

Myślę, że przede wszystkim może on być prowokowany rywalizacją tak charakterystyczną dla naszych czasów, chęcią, aby moje było najlepsze, najdoskonalsze, a z pewnością lepsze od tego, co zrobią inni.

Jeszcze inaczej, perfekcjonizm może być wynikiem braku poczucia własnej wartości. Dowartościowuje się przez to, że bardzo skrupulatnie, bardzo dokładnie coś robię.

Perfekcjoniści odczuwają to jako silną potrzebę, muszą sobie coś udowodnić, ale jednocześnie jest to dla nich destrukcyjne, bo nie mogą niczego skończyć. Takie niefunkcjonalne dążenie do doskonałości, której i tak nie osiągają.

Czy perfekcjonizm jest bardziej typowy dla mężczyzn?

Trudno powiedzieć, choć w mojej praktyce klinicznej częściej spotykam się z patologicznie perfekcyjnymi mężczyznami. Nie oznacza to jednak, że kobiety są wolne od tego problemu. Kobieta może chcieć być perfekcyjną matką, zmuszając swoje dziecko, aby było doskonałe i w ten sposób potwierdzało jej wartość.

Być może, że ta perfekcyjność dotyczy u mężczyzn i kobiet innych obszarów. U kobiet chorobliwy perfekcjonizm może być związany, jak powyżej, z rolą matki, ale też z odżywianiem i kształtowaniem przez to idealnej sylwetki, prowadząc na przykład do anoreksji. U mężczyzn perfekcjonizm przejawia się raczej w obszarze pracy - zawodowej lub w pracach domowych.

Jak to jest z perfekcjonistami w związku? Jako mężowie lubimy mieć kontrolę nad wszystkim, co dzieje się w rodzinie, robić coś za żonę, bo "przecież wyjdzie nam lepiej".

Życie z perfekcjonistą nie jest proste, no chyba że my też tacy jesteśmy. Pana przykład jest dość typowy. Perfekcjonistycznym mężom z trudem przychodzi pogodzenie się nawet z tym, jak żona robi zakupy, więc robią to za nią. I tak jest z wieloma sferami wspólnego życia domowego.

Oczywiście, to też wynika nie tylko z perfekcjonistycznej chęci kontroli, ale przede wszystkim z dowartościowania siebie. Taki mąż, pokazując czy udowadniając sobie, że robi coś lepiej niż żona, znajduje w ten sposób drogę do dowartościowania siebie. On tak naprawdę chce pokazać coś sobie, ochronić siebie - nie chodzi w tym o partnerkę, ale o poczucie własnej wartości.

Jak pokazać perfekcjonistom, że się mylą, że krzywdzą siebie i innych? Jak pokazać ojcu czy mężowi, szefowi czy znajomemu z pracy, że próbują sprawować nad nami niezdrową kontrolę, że boją się oddać nam odpowiedzialność za wspólną pracę? Wydaje mi się, że to bardzo trudne.

Myślę, że na pewno nie należy koncentrować się na samych zachowaniach perfekcjonistycznych. W rozmowie z nimi należy podkreślać, że jakiś błąd, pomyłka, słabość są ok. Że nawet jeśli coś nam się nie uda, to nie powoduje to jakiegoś problemu. W ten sposób pokazujemy im, że doskonałość, nasza perfekcyjność, nie jest kluczem do dobrego życia. Można przeżyć z tym, że nie robimy czegoś do końca perfekcyjnie. Pokazanie im tego jest początkiem.

Skupienie się na samych zachowaniach perfekcyjnych będzie miało skutek odwrotny. Będzie tylko powodowało wzrost napięcia między nami.

Problem perfekcjonizmu u moich pacjentów zaczyna się rozwiązywać wtedy, gdy czują się na tyle wartościowi, że nie muszą już udowadniać sobie swojej wartości i zaczynają doświadczać radości życia. Obsesyjne sprawdzanie, poprawianie rzeczy, które robię, bardzo psuje radość życia. To naprawdę bardzo męczące.

Gdy pacjent odkrywa, że nie musi tego robić, to zaczyna odczuwać "luz". Zaczyna być szczęśliwy. Rzadko zdawał sobie sprawę z tego, jak jego dążenie do absolutnej perfekcji, posiadania zawsze racji, opinii na każdy temat, niszczyło jego życie i innych ludzi. Perfekcjonizm pochłania strasznie dużo energii, nie daje nam przestrzeni, by cieszyć się życiem. Tak po prostu.

"Radość życia"?

Tak, choć pamiętajmy, że radość to nie tylko emocje. To pewna umiejętność cieszenia się małymi rzeczami. Niektórzy z moich pacjentów zaczęli rozumieć, że nie potrzebują wielkich osiągnięć do szczęścia. W tym sensie "radość" to coś więcej niż samo cieszenie się, emocja.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kiedy perfekcjonizm staje się zły [WYWIAD]
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.