Największe zło
Nie podlega dyskusji, że systematyczne tortury stosowane przez ludzi, mężczyzn i kobiety, wobec ich bliźnich, innych mężczyzn i kobiet, reprezentują jedną z najciemniejszych stron ludzkiej natury.
Wraz z kolegami uważaliśmy, że tutaj właśnie z całą pewnością uwidoczni się zło płynące z ludzkich dyspozycji: np. pośród oprawców w Brazylii, wykonujących całymi latami codziennie swoją brudną pracę w charakterze policjantów, którym rząd zezwolił na wymuszanie zeznań poprzez torturowanie tak zwanych wrogów państwa. Zaczęliśmy od skoncentrowania się wyłącznie na oprawcach, starając się zrozumieć zarówno ich psychikę, jak i to, jak zostali ukształtowani przez okoliczności, ale musieliśmy poszerzyć naszą analizę uwzględniając ich kolegów w wojsku, którzy albo z własnego wyboru, albo na zlecenie podejmowali pracę w innej gałęzi zatrudnienia opartego na przemocy - jako kaci wchodzący w skład szwadronów śmierci. Mieli oni "wspólnego wroga" - w postaci mężczyzn, kobiet i dzieci, które, chociaż były obywatelami ich państwa, a nawet sąsiadami, zostali uznani przez "władze" za zagrożenie bezpieczeństwa narodowego. Niektórzy z nich musieli zostać skutecznie wyeliminowani, natomiast tych, którzy mogli być w posiadaniu jakichś tajemnic, należało zmusić, by je wyjawili i przyznali się do zdrady.
Wykonując tę misję, oprawcy mogli częściowo polegać na "złu kreatywnym" w postaci narzędzi i metod tortur, które doskonalono przez stulecia od czasów kościelnej Inkwizycji a później państwa narodowego. Nasze współczesne metody tortur wprowadziły pewne innowacje, uwzględniając opór i odporność wroga stojącego naprzeciwko, który mówi, że jest niewinny, odmawia uznania kary i nie daje się zastraszyć.
Nabranie wprawy w rzemiośle oprawców wymagało czasu i nowego wglądu w dające się wykorzystać ludzkie słabości, w przeciwieństwie do zadania katów w szwadronach śmierci, którzy, nosząc maski dla anonimowości, paradując z dobrym pistoletem i ciesząc się poparciem grupy, mogli wykonać swój obowiązek wobec kraju szybko i bezosobowo. Robota oprawcy nigdy nie mogła być dla niego "sprawiedliwą robotą". W torturach zawsze wchodzi w grę relacja osobowa, która ma zasadnicze znaczenie dla zrozumienia, jakiego rodzaju i o jakiej intensywności tortury należy użyć w przypadku danej osoby w danym czasie: jeżeli użyje się niewłaściwej lub zbyt słabej, nie dojdzie do zeznania; jeżeli zbyt mocnej, to ofiara umrze przed udzieleniem zeznań. W obu przypadkach oprawca nie spełnia oczekiwań. Wiedza o tym, jak wybrać właściwy rodzaj i stopień tortury, która wydobędzie pożądaną informację, sprowadza obfite nagrody i pochwałę z ust przełożonych.
Jakiego pokroju ludzie mogli dopuszczać się takich czynów? Czy potrzebowali sadystycznych pobudek i socjopatycznych doświadczeń życiowych w przeszłości, by dzień w dzień całymi latami rozrywać ciała swoich bliźnich?
Czy ci pracownicy branży przemocy należeli do jakiegoś innego gatunku niż reszta ludzkości - w którym złe były i nasiona, i pnie i kwiaty? Albo czy możliwe jest, że zostali zaprogramowani do wykonania swych godnych ubolewania czynów przy pomocy dających się zidentyfikować i powtarzalnych procesów uczenia? Czy da się zidentyfikować układ czynników zewnętrznych - zmiennych sytuacyjnych - które przyczyniły się do stworzenia tych oprawców i zabójców? Jeżeli ich złe czyny nie wywodziłyby się z ich wewnętrznych defektów, ale można by je przypisać oddziałującym na nich czynnikom zewnętrznym - politycznym, społecznym, historycznym i opartym na doświadczeniu elementom ich szkolenia policyjnego - wówczas moglibyśmy dokonać generalizacji zasad odpowiedzialnych za tę kolosalną przemianę na wszystkie kultury i miejsca. Martha Huggins, Mika Haritos-Fatouros i ja przeprowadziliśmy kilkadziesiąt dogłębnych wywiadów z osobami, których praca oparta jest na stosowaniu przemocy, i opublikowaliśmy ostatnio streszczenie naszych metod i wyników (Huggins, Haritos-Fatouros i Zimbardo, 2002). Mika przeprowadziła wcześniej podobne badania nad oprawcami szkolonymi przez grecką juntę wojskową, i nasze wyniki w dużej mierze zgadzały się z jej wynikami (Haritos-Fatouros, 2003).
Dowiedzieliśmy się, że sadyści są wykluczani ze szkolenia drogą selekcji, ponieważ nie jest możliwa w ich przypadku kontrola ani samokontrola, dają się porwać przyjemności zadawania bólu, a tym samym nie koncentruj ą się na celu, jakim jest wyciągnięcie zeznań. Jak wynika ze wszystkich materiałów, jakie mieliśmy do wglądu, pracownicy ci nie byli kimś niezwykłym czy nie odbiegali od normy w jakikolwiek sposób w okresie poprzedzającym wykonywanie tej nowej roli, ani też nie utrzymywały się w żadnym z nich żadne tendencje dewiacyjne czy patologie w latach następujących po okresie pracy w charakterze oprawców i katów.
Ich przeobrażenie było całkowicie możliwe do zrozumienia jako konsekwencja: (1) szkolenia, jakie przygotowało ich do pełnienia tej nowej roli, (2) poczucia koleżeństwa, (3) akceptacji ideologii narodowego bezpieczeństwa, (4) wiary w to, że socjaliści i komuniści są wrogami ich państwa. Wpływ wywarła na nich także próba przekonania ich, że są kimś szczególnym - kimś lepszym i stojącym wyżej aniżeli ich koledzy w służbie publicznej - z powodu sekretnego charakteru ich obowiązków i nieustannej presji, by przynosili pożądane wyniki niezależnie od zmęczenia czy problemów osobistych. W naszym raporcie zamieszczamy wiele szczegółowych studiów przypadku, które dokumentują zwyczajność tych mężczyzn, którzy podjęli się najohydniejszych czynów, sankcjonowanych przez ich rząd w tamtym momencie historii, ale możliwych do powtórzenia w czasie obecnym w którymkolwiek kraju, gdzie obsesja na punkcie bezpieczeństwa narodowego i strach przed terroryzmem zezwalają na zawieszenie podstawowych wolności.
Wiecej w książce: Dobro i zło. Z perspektywy psychologii społecznej - Arthur G. Miller
Skomentuj artykuł