Pedofilia? Nie mylmy pojęć

Pedofilia? Nie mylmy pojęć
(fot. RachelEllen / flickr.com)
Monika Małocha

Czytając ostatnie doniesienia prasowe, polemiki i wyjaśnienia odnośnie zjawiska pedofilii, zaczęłam mieć wrażenie, że brakuje nam w tej dyskusji wyjaśnienia podstawowych pojęć. Powoduje to pojawienie się wielu przekłamań. Ale też ustawia błędną perspektywę spostrzegania tego zjawiska.

Pierwszym problemem jaki zauważam, jest nazywanie pedofilią wszystkiego co wiąże się z przemocą seksualną wobec dzieci. Kolejnym jest niezrozumienie samego zjawiska przemocy seksualnej wobec małoletnich - stosowanie do niej takich zasad jak dla przemocy seksualnej pomiędzy dorosłymi. Ostatnim jest brak spojrzenia na to zjawisko rzeczywiście z perspektywy dziecka oraz jego rozwoju.

Uważam, że określenie przemoc seksualna wobec dzieci jest może dłuższe i nie do wypowiedzenia w "Wiadomościach" na jednym oddechu, ale jest bardziej celne niż używanie nazwy "pedofilia".

Pedofilia to zaburzenie ukierunkowania popędu płciowego na dziecko. Pedofil nie musi krzywdzić dzieci, nie musi iść za swoim popędem. Często pedofilia łączy się z innymi zaburzeniami psychicznymi lub osobowości. Może być też skutkiem wykorzystania seksualnego w dzieciństwie. Sama jednak grupa osób ze zdiagnozowaną pedofilią, nie jest sprawcami wszystkich aktów przemocy seksualnej wobec dzieci. Dlatego używane jest też szersze pojęcie czynów pedofilskich. Ale ono również sugeruje że chodzi o pedofilów.

DEON.PL POLECA

Natomiast obraz zjawiska przemocy seksualnej wobec dzieci pokazuje, że wiele z takich czynów jest dokonywanych przez osoby nie będące pedofilami. Aktywny pedofil dokonuje zazwyczaj wielu aktów przemocy seksualnej. Są to często dzieci z różnych środowisk i nie znające się nawzajem (ilość ofiar może liczyć setki i tysiące dzieci).

Prawdziwy pedofil ma też zazwyczaj profil ofiary, np.: wybiera dzieci określonej płci, w konkretnym przedziale wieku, o pewnych cechach wyglądu. Ma też tendencję do powtarzania rytualnych zachowań (powtarza ten sam schemat wykorzystania). Natomiast typowy sprawca przemocy seksualnej (który nie jest pedofilem) wobec dzieci, może zrobić coś takiego tylko raz, lub tylko wobec jednego dziecka. Od preferencji seksualnych sprawcy, ważniejsza jest wówczas dostępność ofiary (jest niejako "pod ręką"). Takie zachowania związane mogą być m.in. z niskim poziomem moralnym, rozwojowym czy kulturowym. Częściej zdarzają się w środowiskach patologicznych, towarzyszą im też inne zaburzenia, takie jak np.: uzależnienia, przemoc fizyczna, zaburzenia więzi, nieprawidłowa osobowość itp.

Teraz pora na zmierzenie się z samym określeniem czym jest przemoc seksualna wobec dzieci, i czym różni się od przemocy seksualnej w świecie dorosłych. Tutaj panuje najwięcej zamieszania. Przemocą seksualną wśród dorosłych nazywamy potocznie zachowania seksualne pomiędzy ludźmi bez zgody jednej ze stron. Najczęściej kojarzy się nam to z gwałtem czy molestowaniem seksualnym. Przemoc seksualna między dorosłymi wiąże się z wykorzystaniem przewagi fizycznej, psychicznej czy zależności. Otóż wobec dzieci przemocą seksualną jest każde zachowanie, kiedy osoba dorosła naraża dziecko na jakąkolwiek aktywność natury seksualnej, w celu własnego zaspokojenia. Nie musi pojawić się przemoc w takim rozumieniu jak pomiędzy dorosłymi, choć tego typu przypadki również istnieją i są najdrastyczniejsze. Natomiast jeśli dziecko nie odczuwa silnego bólu, może być zadowolone, uśmiechnięte i nie mieć poczucia krzywdy! Nie mając wiedzy i zdolności oceny moralnej, jest bezbronne wobec manipulacji i złej woli dorosłego. Może nawet cieszyć się, że w końcu ktoś okazał mu zainteresowanie, bliskość. Dlatego część środowisk pedofilskich uważa, że nie ma problemu ponieważ dziecko nie musi cierpieć (np.: rozpowszechniane wypowiedzi Daniela Cohn-Benedicta).

Mówimy jednak o przemocy, ponieważ dziecko nie ma możliwości obrony, ucieczki. Często ufa sprawcy, lub jest on jego opiekunem. Każde zachowanie seksualne wobec dziecka wyczerpuje kryteria przemocy - czyli wykorzystania przewagi fizycznej, psychicznej dorosłego i zależności dziecka wobec niego (np.: ujawnione przypadki przemocy seksualnej wobec dzieci dokonane przez księży). Dlatego przemocą seksualną wobec dzieci jest również np.: chodzenie nago przy dziecku, zachęcanie dziecka do masturbacji, oglądanie z nim filmów pornograficznych lub ze scenami erotycznymi, współżycie w obecności dziecka itd.

Ostatni aspekt, który chciałam poruszyć związany z perspektywą dziecka i z jego rozwojem, jest najbardziej obszerny. Ujmę go więc z konieczności w formie skrótowej. Dzięki ostatnim zdarzeniom, znamy ogólnie rozwój psychoseksualny dziecka według WHO. Jest on oparty na opracowaniach naukowych. Jednak mamy do czynienia z manipulacją, która polega na nadaniu błędnego znaczenia zachowaniom dzieci, interpretowanym przez dorosłych jako seksualne. Dzieci rzeczywiście od najmłodszych lat poznają swoje ciało, bawią się nim, odkrywają nowe doznania (np.: gdzie mają łaskotki). Jednak bez nadania temu znaczenia przez dorosłego, nie uznają tego za zachowania seksualne! Naturalny wzwód prącia u niemowlęcia z powodu ciepła, żadna rozsądna matka nie uzna za dowód pożądania. Podobnie pytania o to, czym się różnią dziewczynki od chłopców u 4-latków, również są naturalnym odkryciem poznawczym, a nie realizacją popędu płciowego. Podobnie z wczesnymi zachowaniami autostymulacyjnymi u dzieci. Jeżeli zdarzają się rzadko i dziecko raczej je ukrywa niż okazuje - nie oznaczają niczego złego. Natomiast jeżeli dziecko mówi o nich, pokazuje je innym, używa do tego przedmiotów, lub staje się to zwyczajem - najczęściej wynika to z przemocy seksualnej, której doświadczyło dziecko.

Dziecko postrzega siebie jako istotę seksualną jedynie w ten sposób, że jest dziewczynką lub chłopcem. Że różni się budową od drugiej płci. Natomiast głębsza świadomość własnej seksualności budzi się dopiero w okresie pokwitania. Jest to najczęściej czas szukania własnej tożsamości i miejsca w świecie w ogóle. Również w sferze płciowości. Taki młody człowiek, mimo iż może być wyższy od niejednego dorosłego, jest bardzo wrażliwy na zranienia.

Istnieje też zjawisko "seksualnego impritingu", które oznacza, że pierwsze kontakty seksualne są najważniejsze dla dalszego rozwoju popędu. Wykorzystanie seksualne przez dorosłego, może zaprogramować taką osobę na całe życie. Staje się przyczyną niepowodzeń w tej sferze. Może spowodować zmianę orientacji seksualnej lub zablokować zupełnie rozwój seksualny młodego człowieka. Drugą ważną sprawą jest rozwój moralny dziecka. Początkowo nie ocenia ono w ogóle swoich zachowań. Potem na etapie heteronomii moralnej przyjmuje, jako dobre lub złe to co nazywa mu tak otoczenie (najczęściej rodzice, nauczyciele itp.). Okres ten trwa dość długo (u niektórych ludzi niestety całe życie). Dlatego dorosły może łatwo nazwać dziecku dobrym, coś co może być dla dziecka szkodliwe. Potem dorastając, wraz z rozwojem wiedzy, młody człowiek nadaje nowe znaczenie temu, co go spotkało w dzieciństwie. Dlatego przy skutkach przemocy seksualnej, możemy też mówić o reakcji odroczonej. Cierpienie i zrozumienie tego, że ktoś został skrzywdzony przychodzi dopiero po wielu latach od samego zdarzenia.

Następny etap - autonomii moralnej - to zdolność do oceny własnego zachowania i przyjęcia odpowiedzialności za własne wybory. Pojawia się na różnym etapie, ale ostatnio najczęściej blisko pełnoletności. W tym ujęciu młoda osoba, która nie jest na etapie autonomii moralnej - nie powinna podejmować zachowań seksualnych. Bo nie jest w stanie poradzić sobie sama z ich konsekwencjami, ani w pełni świadomie podjąć decyzji o współżyciu (jak np.: 14-latek wykorzystany przez nauczycielkę).

Zdaję sobie sprawę, że dążąc do wyjaśnienia pojęć związanych ze zjawiskiem przemocy seksualnej wobec dzieci, nie zdołałam wyjaśnić wszystkich wątpliwości. Wiem, że poruszyłam kontrowersyjne kwestie i część tego co napisałam, nie zgadza się z obecnie lansowanymi poglądami niektórych środowisk. Jednak uznałam, że przyszła pora na rzetelną debatę na ten temat. Ujmującą więcej aspektów, niż tylko "kto, z kim, i dlaczego o tym jeszcze nie napisano" no i "co kto o tym myśli".     

Monika Małocha - psycholog i mama, po studiach na KUL, aktualnie pracuje w Koszalinie.                                                       
                    

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pedofilia? Nie mylmy pojęć
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.