Pamiętaj, że przemoc psychiczna to także zastraszanie, krytykanctwo, zawstydzanie, obwinianie, dyskryminacja i ignorowanie kogoś w jego obecności. (fot. shutterstock.com)
Joanna Tawrak / slo

Pamiętaj, że to ty wytyczasz reguły, wedle których ludzie cię traktują. Jeśli ich nie ma, to każdy narzuci ci takie, jakie jemu pasują. Przemoc emocjonalna nie zostawia siniaków i dlatego tak trudno ją udowodnić. Jeśli jednak człowiek w porę nauczy się wytyczać własne granice, mało kto odważy się je złamać.

Podczas kłótni, wiesz jak zareagować na krzyki czy wyzwiska. Spotykając się z przemocą psychiczną większość z nas drętwieje i nie robi nic. Ta forma molestowania jest o wiele popularniejsza niż napastowanie seksualne, a jednak wciąż zbyt mało się o niej mówi i pisze. Tylko nieliczni wiedzą jak rozpoznać mobbing. Wyzwisk, krzyków i agresji słownej ze strony partnera doświadcza jedna czwarta dorosłych Polaków w stałym związku. Przemoc psychiczna bardzo często poprzedza tę fizyczną. Właśnie dlatego tak ważne jest, by nauczyć się asertywności i wypowiadania w porę słów: "Nie masz prawa tak do mnie mówić!"

Dla własnego zdrowia

Im więcej się wie na temat przemocy słownej w miejscu pracy, w domu, na ulicy, tym więcej można zrobić, żeby położyć jej kres. Nie licz na to, że ktoś wstawi się za tobą. Psychologowie obliczyli, że np. o mobbingu zwykle wie aż 96 proc. współpracowników dręczonej osoby, ale tylko 11 proc. staje po jej stronie. Pozostali wyrażają ciche przyzwolenie na terror, tłumacząc sobie, że to ich nie dotyczy lub po prostu ze strachu. Im dłużej trwa taka sytuacja, tym mocniej odbije się ona na zdrowiu. Długotrwała presja psychiczna wywołuje przewrażliwienie, apatię, depresję, ataki nerwowości. W skrajnych przypadkach reakcje organizmu mogą być podobne do tych po przeżyciu katastrofy, wypadku czy gwałtu. Kiedy jest się poniżanym, wyśmiewanym, dyskryminowanym lub notorycznie ignorowanym przez kogoś, to doświadcza się złagodzonej wersji stresu pourazowego. Człowiek żyje w ciągłym lęku, który może powodować kłopoty z zasypianiem czy trudności z koncentracją. Taka osoba przestaje wierzyć w siebie i we własne możliwości. Przemoc emocjonalna i psychiczna niszczy osobowość. A kimś, kto stracił własne "ja" łatwo można manipulować, jak to się często dzieje np. w toksycznych związkach. Niedoceniana i dyskredytowana kobieta jest tak sparaliżowana strachem, że nawet nie szuka dla siebie pomocy.

DEON.PL POLECA

Czy to już mobbing?

Ignorowanie i izolowanie, pogróżki, plotki i wyśmiewanie, zlecanie nadmiernej liczby zadań lub niezlecanie żadnych - to metody, które mają poniżyć pracownika i zmusić go do odejścia. Prześladowanie w pracy psychologowie nazywają mobbingiem (z ang. napaść) i stawiają w jednym rzędzie z dyskryminacją rasową i napastowaniem seksualnym. Niektórzy mówią o takiej strategii, że przypomina słowne ostrogi, które mają boleśnie motywować do szybszej i efektywniejszej pracy. Jak się okazuje, to działa... ale na bardzo krótko. Z czasem ludzie zaczynają być wycieńczeni, przemęczeni długotrwałym stresem i częściej biorą zwolnienia lekarskie lub ze strachu odchodzą z pracy.

Miłość jest ślepa

Już od lat 40. minionego stulecia przemoc emocjonalną wymieniano w badaniach jako jedną z przyczyn rozwodów. Oczywiście nie na pierwszym miejscu, jednak częściowo jest ona powiązana np. z alkoholizmem czy niezgodnością charakterów, które od lat utrzymują się w czołówce. Absolutnie nie pozwalaj, by twój partner obrażał cię lub przedrzeźniał, zwłaszcza przy innych. Najtrudniejsza do wyłapania i wytrzebienia jest "szpila" wypowiadana spokojnym, a może nawet nieco przyjaznym tonem, np. "Daj ja to zrobię, bo ty jak zwykle popsujesz" lub "Co ci będę opowiadał, skoro i tak nie zrozumiesz". Choć może w głębi serca czujesz się nieco urażona, jednak kładziesz uszy po sobie i z wdzięcznością przyjmujesz "pomoc" czy wycofujesz pytanie, na które odpowiedzi rzekomo nie zrozumiesz. Podczas towarzyskiego spotkania nie reagujesz, kiedy kolejny raz wszyscy śmieją się z żartów na twój temat: "Jak to zrobiłaś coś bez pomyślunku" albo "Dałaś się wyrolować koleżance z pracy". Mało kto ze znajomych stanie w twojej obronie.

Strategia

Musisz zdawać sobie sprawę, że ludzie często nie potrafią zdefiniować tego, co widzą - a skoro ty nie reagujesz, to oni nie chcą się wtrącać. Możliwe, że wkrótce sami zaczną podobnie cię traktować. Jak temu zaradzić? Możesz zastosować jedną z wielu strategii, które przedstawił Arthur Bell w swej książce "Nie musisz tego słuchać" (Wydawnictwo Rebis). Podczas spotkania czy rozmowy z partnerem postaraj się wyłapać pierwsze obraźliwe sformułowanie pod twoim adresem. Od razu przerwij mu i poproś, by powtórzył to, co powiedział. Możesz ująć to tak: "Chwileczkę, możesz powtórzyć, bo chcę mieć pewność, że dobrze usłyszałam. Sugerujesz, że jestem głupia/śmieszna/niezaradna?" Zwykle dopiero w tym momencie docierają do rozmówcy jego własne słowa.

Jeśli ktoś na ciebie pokrzykuje lub jest wyjątkowo agresywny - wyjdź z pokoju lub w ogóle z domu. Nie chodzi o to, byś trzasnęła drzwiami. Spokojnym tonem powiedz, że jesteś chętna, by kontynuować rozmowę, ale wolisz poczekać aż ten ktoś uspokoi się i ochłonie. Lekarze mówią o "złotej godzinie" na leczenie tuż po poważnym zranieniu. Jeżeli pomoc medyczna nie dotrze w ciągu pierwszych sześćdziesięciu minut, to szanse pacjenta na wyzdrowienie znacznie maleją. Podobnie jest z przemocą słowną, przy czym tutaj można mówić raczej o złotej minucie - bardzo wiele zależy od tego, co zrobi się w ciągu pierwszych sześćdziesięciu sekund. Od razu spójrz napastnikowi prosto w oczy i powiedz, co myślisz, nie bój się zasugerować: "Uważam, że należą mi się przeprosiny". Pamiętaj, że przemoc psychiczna to także zastraszanie, krytykanctwo, zawstydzanie, obwinianie, dyskryminacja i ignorowanie kogoś w jego obecności.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Słowa mogą ranić
Komentarze (24)
X
xxxx
15 marca 2015, 21:14
Jest sporo błędów w tym artykule. Lidzie stosują przemoc emocjonalną bo stwarza im to przyjemność. Otoczenie nie reaguje bo, się jest to dla niego rozrywką. Szkoła nie uczy Agresywnych zachowań, ani jak wzbudzić sobie agesje i ją kontrolować. Szkoła tępi agresj powoując że wielu ludzi staje sie kalekami emocjonalnymi, i bezbronnymi na agresje emocjonalną. Szkoła, Lewactwo, Kościół najgorszę organizację, które z dzieci robią ofiary. Jedynie wychowanie wzbudzające agresje kontrolowaną, rywalizacje, oparte o takie wartość jak w kościele ma sens.
M
mam
15 września 2013, 17:36
Małżonkowie to dorosli ludzie ,ja chciałabym wspomniec o dzieciach--ci niedojrzali dorośli wyrośli w domach najczęsciej bardzo podobnych i wydaje im sie ze zadawanie bólu emocjonalnego to norma. Mając toksycznego rodzica nie pozostaje nic innego jak uciec z domu,zerwac kontakt z rodzicem ----bo zniszczy własnemu dziecku życie.Mam takie przykłady w otoczeniu,powiem tak--dużo jest tego typu katolickich rodzin.
N
nie
16 kwietnia 2012, 20:55
Katoliccy małżonkowie nawet po rozwodzie też nie mogą zawierać związków małżeńskich.
R
różnica
16 kwietnia 2012, 20:06
Niektórzy tak się upierają, ze dopuszczalna jest tylko separacja, a nie rozwód. Ale w praktyce to nie ma żadnej różnicy. Żyjący w separacji małżonkowie nie mogą zawierać nowych związków małżeńskich.
KM
KK mówi inaczej
16 kwietnia 2012, 20:00
Niektórzy tak się upierają, ze dopuszczalna jest tylko separacja, a nie rozwód. Ale w praktyce to nie ma żadnej różnicy. <a href="http://www.teologia.pl/m_k/prz-07.htm#w">http://www.teologia.pl/m_k/prz-07.htm#w</a>
X
xx
16 kwietnia 2012, 19:57
 Niektórzy tak się upierają, ze dopuszczalna jest tylko separacja, a nie rozwód. Ale w praktyce to nie ma żadnej różnicy.
S
separacja
16 kwietnia 2012, 00:44
Dlaczego doradzasz rozwód, skoro w KK istnieje separacja i w prawie cyw. również takowa istnieje.
M
Magdala
18 września 2011, 15:32
Zbuntowana, to nie Ty, ale Twój mąz podeptał sakrament małżeństwa poprzez zachowanie, jakie opisałaś. W takich sytuacjach też jestem za rozwodem, bez względu na to, czy to małżeństwo zawarte w kościele. Od agresora należy się uwolnić, dla dobra dzieci i własnego zdrowia. Czy to grzech? Nie patrzałabym w ten sposób, grzech popełnia agresor a nie jego ofiary.
ZZ
Zbuntowana za pózno
18 września 2011, 15:25
Sama jestem ofiarą takiej słownej przemocy. Cierpiały wraz ze mną dzieci, raz - gdy słyszały ciągłe pretensje, pouczania, bywało, że wyzwiska, a dwa - gdy uczyły się podobnych postaw, dawały sobie wewnętrzne przyzwolenie na podobne zachowania. Dziś są dorosłe, ale... córka podświadomie wybrała podobny egzemplarz...ma kłopoty ze swoimi dziećmi. Czy związek sakramentalny powinien być utrzymany? Dla dobra bodaj dzieci chyba nie...Czy był ważnie zawarty - trudno rozstrzygnąć...Poobijana psychicznie zdecydowałam się na nieoficjalną separację, bo coraz trudniej było mi przełamać fizyczny wstręt do despoty, mam poczucie winy...
K
katolik
17 września 2011, 19:46
Należy pamiętać, że „z każdego słowa próżnego, które by wyrzekli ludzie, zdadzą liczbę w dzień sądu. Albowiem ze słów twoich będziesz usprawiedliwiony, i ze słów twoich będziesz potępiony” (Mt 12, 36-37). A jakie jest dzisiaj słownictwo wśród coraz młodszych dzieci??? Nawet dzieci są w piekle...
17 września 2011, 18:22
Jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi (Mt 5,39) Gdy zostaniemy znieważeni, opluci, uderzeni także słowem nie czyńmy tego samego. Bo oddając tym samym stajemy się podobni do osoby która czyni zło. Raczej odsuńmy się i nie wchodźmy w konflikt. Lepiej opuścić pomieszczenie, powiedzieć "przepraszam ale wychodzę" czy "przepraszam ale nie chcę tego słuchać, zastanów się co ty do mnie mówisz". Każdy ma przecież chwile słabości i nie należy o tym zapominać. A wszystkie nieprzyjemne wydarzenia wybaczać z serca, bo przecież i my sami jesteśmy do tego zdolni i tego samego oczekiwalibyśmy od innych.
P
polonopitek
16 września 2011, 18:11
Należy pamiętać, że „z każdego słowa próżnego, które by wyrzekli ludzie, zdadzą liczbę w dzień sądu. Albowiem ze słów twoich będziesz usprawiedliwiony, i ze słów twoich będziesz potępiony” (Mt 12, 36-37). A jakie jest dzisiaj słownictwo wśród coraz młodszych dzieci??? Do piekła trafiają nawet dzieci gdy brak Kościoła. Pod warunkiem, że to będzie sąd Boga, a nie chorych fanatyków. Dzieci w to nie mi9eszaj.
K
katolik
16 września 2011, 14:20
Należy pamiętać, że „z każdego słowa próżnego, które by wyrzekli ludzie, zdadzą liczbę w dzień sądu. Albowiem ze słów twoich będziesz usprawiedliwiony, i ze słów twoich będziesz potępiony” (Mt 12, 36-37). A jakie jest dzisiaj słownictwo wśród coraz młodszych dzieci??? Do piekła trafiają nawet dzieci gdy brak Kościoła.
B
B.
16 września 2011, 14:02
Trzeba slichac kosciola a nie ksiezy i ich czeso prywatnej opini. Na tym polega dojrzalosc chrzescijanina dojrzalosc czlowieka. Kosciol zezwala na separacje,porwdzi tez sprawy o to czy malzenstwo zostalo waznie zawarte czy nie. Wiara w Jezusa to zycie a nie smierc,to zycie pelnia,i nikt nie prawa zmusic czlowieka do tego zeby pozowlil sie zniszczyc a na pewno kosciol tego nie robi. Sa jeszcze madrzy ksieza,ktrozy maja gleboka wiez z Chrystusem,trzeba sluchac wlasnie takich,oni mowia zuelnie inaczej. Tylko gdzie znaleźć takiego księdza,mi się jeszcze nie udało.
J
Joanna
16 września 2011, 09:44
Z całym szacunkiem dla propogowania takich tematów, bo jest to potrzebne, chcę zwrócić uwagę, że "mobbing" jest jasno zdefiniowaną kategorią prawną i nie każda przemoc emocjonalna spełnia kryteria tej definicji, natomiast "zespól stresu pourazowego" jest precyzjnie zdefiniowaną kategorią medyczną i sytuacja opisana w artykule jej nie odpowiada. Należy reagować na przemoc, ale nie przez nadużywanie pojęć, które wkrótce przestaną cokolwiek znaczyć i stracą na tym ci, których te zjawiska naprawdę dotyczą.   
NZ
na zdrowy rozum:
16 września 2011, 07:48
STOP PRZEMOCY w małżeństwie i rodzinie  ->> SEPARACJA.
N
niepewna
16 września 2011, 07:21
Skąd może przeciętny katolik wiedzieć który to jest głos Kościoła, a który jest prywatną opinią księdza? Katolicy mają kontakt z Kościołem najczęściej za pośrednictwem księży, i wierzą że to co słyszą w swojej parafii to głos KOŚCIOŁA.
W
Weonika
16 września 2011, 00:06
Trzeba slichac kosciola a nie ksiezy i ich czeso prywatnej opini. Na tym polega dojrzalosc chrzescijanina dojrzalosc czlowieka. Kosciol zezwala na separacje,porwdzi tez sprawy o to czy malzenstwo zostalo waznie zawarte czy nie. Wiara w Jezusa to zycie a nie smierc,to zycie pelnia,i nikt nie prawa zmusic czlowieka do tego zeby pozowlil sie zniszczyc a na pewno kosciol tego nie robi. Sa jeszcze madrzy ksieza,ktrozy maja gleboka wiez z Chrystusem,trzeba sluchac wlasnie takich,oni mowia zuelnie inaczej.
T
tia
15 września 2011, 22:14
PRZEMOC KARMI SIĘ MILCZENIEM
CK
czy ktoś słyszał?
15 września 2011, 19:32
do VVV  nie jest łatwo udowodnić przemoc psychiczną, no bo nie ma siniaków, świadków, sąsiedzi nie słyszeli awantur, a często osoba która w domu jest tyranem, na zewnątrz jawi się jako porządny, spokojny człowiek. Tak więc z tą policją i niebieską kartą nie jest taka łatwa sprawa. A z drugiej strony, jeśli dana osoba stale doznaje przemocy psychicznej w domu to przyzwyczaja się do pewnych niezdrowych zachowań i w końcu nie widzi w tym wszystkim niczego bardzo złego. Nie bolą jej uwagi typu: "ty zawsze wszystko zepsujesz" itp. Dopiero, gdy ktoś z zewnąrz coś zauważy to może otworzyć oczy tej pokrzywdzonej stronie. Piszesz, że Kościół nikomu nie nakazuje trwać w niszczących związkach, ale są księża którzy za wzór stawiają św. Ritę, czy żony alkoholików, które nie odchodza od mężów. I o ile o tych wytrwałych żonach niosących krzyż nieraz słychać w kościele, to jakoś nigdy nie spotkałam się z choćby jednym stwierdzeniem (na kazaniu, czy rekolekcjach) by któryś ksiądz powiedział: nie dajcie się poniżać, nie pozwalajcie na przemoc, odejdźcie od małżonka który was krzywdzi, bo macie prawo do separacji. Czy ktoś coś takiego słyszał ?
V
vvv
15 września 2011, 17:20
  niepewna jeżeli w sytuacji przemocy  nie pomagają "domowe sposoby", to można(czasem wręcz trzeba) poprosić o pomoc tych którzy od tego są, tzn. Policję. Zakładają "klientowi" tzw.Niebieską Kartę i od tego momentu zyskuje on dodatkową, silną i trwałą motywację, by reflektować swoje postępowanie , ponieważ już wie, że kontynuowanie zachowań przemocowych może się dla niego wiązać z określonymi konsekwencjami.. Tak, przemoc może trwać całymi latami, jeżeli się jej nie powstrzyma, sama raczej nie przejdzie, pozostawiona sama sobie - z czasem się nasila. Co do św.Rity, to nie za długo cieszyła się swym małżeństwem(jakieś 13-14 lat?) małżonek jej bowiem zszedł z tego świata, gdy wiedziony vendettą postanowił przy użyciu broni uregulować jakieś porachunki. A co do rozstania...w drastycznych sytuacjach Kościół zaleca separację, jako słuszne rozwiązanie(w dwóch wypadkach dopuszcza też rozwód). Kościół nie nakazuje nikomu trwać w niszczących, patologicznych sytuacjach, w roli ofiary przemocy. Owszem, są księża, którzy to "nakazują" - zawsze, w każdej ekstremalnej sytuacji, ale wtedy jest to wyłącznie ich prywatne zdanie, nie opinia Kościoła, a tym bardziej Pana Boga. Słuchając tego, co mówią księża, warto także używać Bożego daru - własnego rozumu.
D
D.
15 września 2011, 14:14
Małżeństwo to jest także trud. Może z czasem coraz większy.  Są jednak ogromne korzyści z tego, że nie jesteśmy sami. Zawsze można odejść. To na pozór proste i jednocześnie nie. Jest takie powiedzenie - trawa u sąsiada jest zwykle zieleńsza. Jestem kobietą, którą Bóg obdarzył dwoma różnymi mężami. Pierwszy zmarł. Małżeństwo pierwsze nie było łatwe. Jednak samotność po śmierci małżonka jest straszna. Drugie moje małżeństwo jest lepsze o moje i męża doświadczenie cierpienia samotności, straty. (Drugi mąż był wdowcem jak ja.) Proszę nie poddawajcie się. Spójrzcie na wdowców i wdowy, jak cierpią. A przedtem? Też często było trudno. Ale trzeba szukać rozwiązywania problemów. Bardziej życia dla partnera niż dla siebie. Trudniej, gdy nie ma równowagi. Trzeba jej szukać. Artykuł jest świetny. Stosuję jego zalecenia. Nie kłócić się wieczorem, a dyskutować w dobrej chwili. Zawsze dać się wygadać partnerowi i zrozumieć jego argumenty. Nie wolno dać się zepchnąć do roli nękanego - jak we wskazówkach tego artykułu. Dręczenie kogoś - szczególnie w rodzinie - moim zdaniem - paradoksalnie odwróci się przeciwko tyranowi. Wszystko jest bowiem kwestią czasu. Dobrego dnia!
N
niepewna
15 września 2011, 14:03
Nie jest proste reagować na przemoc psychiczną, gdy dzieje się to w domu, w małżeństwie. Człowiek dla świętego spokoju nie reaguje, wychodzi, czy przerywa rozmowę. Ale to nic nie daje, gdy druga strona bez przerwy stosuje poniżanie czy wyśmiewanie, a na zwróconą uwagę reaguje jeszcze większą agresją lub obrażaniem się.. I co wtedy trzeba zrobić gdy nie pomaga "spojrzenie prosto w oczy i wyrażenie sprzeciwu" - jak sugeruje autorka artykułu. Taka przemoc może trwać całymi latami.Czy wtedy pozostaje tylko się rozstać? Przecież Kościół nakazuje znosić swojego małżonka i nieść swój krzyż, a nie rozstawać się. Częste są przykłady  św. Rity czy innych wytrwałych żon, które cierpliwie znoszą nieprzyjemnego małżonka, a nie opuszczają go.
P
polonopitek
15 września 2011, 12:35
"Niektórzy mówią o takiej strategii, że przypomina słowne ostrogi, które mają boleśnie motywować do szybszej i efektywniejszej pracy." Kto to są ci "niektórzy"?