(fot. shutterstock.com)
Sabine Bernau / slo

Moi rodzice byli ze mną u wielu lekarzy, nikt jednak nie mógł mi pomóc. Żyłem we własnym świecie. Coraz częściej miałem wrażenie, że żyję za ścianą z mgły. Zdiagnozowano u mnie ADHD.

Dzieciństwo - czas gniewu i niezdarności

"Nie pamiętam okresu wczesnego dzieciństwa. Później utkwiły mi w pamięci ciągłe upomnienia i stała kontrola mojej mamy. Musiałem być męczącym dzieckiem. Szybko doszedłem do przekonania, że nie dogodzę nikomu. Z moich rąk wypadało wszystko: szklanka z wodą, łyżka do zupy, okulary, nawet ukochana świnka morska. Moje stopy żyły, że tak powiem, własnym życiem; nie znały prawej ani lewej strony, potykały się o wszystko, co stało im na drodze. Również moje oczy działały na różnych zasadach: raz widziałem niewiele i niedokładnie, innym razem dostrzegałem nawet za dużo. Miałem nadwrażliwy słuch. Męczyły mnie głosy innych dzieci czy moich rodziców, były dla mnie za głośne. Wyłączałem się wtedy i nie słyszałem ich - czasami zupełnie nieświadomie. Czas był dla mnie zupełnie obcym wymiarem: przychodziłem za późno albo za wcześnie lub też nie przychodziłem w ogóle, bawiłem się w nocy, a spałem w dzień. Nadmiar myśli w mojej głowie bywał czasami interesujący, przeważnie jednak mnie męczył. Byłem wiecznie niespokojny".

Za ścianą z mgły

DEON.PL POLECA

"Moi rodzice byli ze mną u wielu lekarzy, nikt jednak nie mógł mi pomóc. Żyłem we własnym świecie fantazji, już w przedszkolu czytałem książki z obrazkami. Nie miałem jednak przyjaciół. Rzadko ktoś chciał się ze mną bawić. W zabawie byłem zbyt dominujący. Wszystko miało się dziać zgodnie z wymyślonymi przeze mnie zasadami. Codziennie krzyczałem na przekór wszystkim, ze złości i z rozpaczy. Po pokoju fruwały zabawki... Potem zapadałem w bezdenny smutek. Trzy lata terapii zabawą doprowadziły psychologa i mnie do granic wytrzymałości - w efekcie nie nastąpiły żadne zmiany. Coraz częściej miałem wrażenie, że żyję za ścianą z mgły".

Szkoła podstawowa - nareszcie jakaś pomoc

"Przełom nastąpił w chwili, gdy przedstawiono mnie lekarzowi, który rozpoznał mój problem. Zdiagnozowano u mnie ADHD i rozpoczęto proces specjalistycznego leczenia. Rezultaty przeszły najśmielsze oczekiwania. Nie trzeba było długo czekać - mgła zaczęła się przerzedzać. Nie wierzyłem własnym oczom. (Po kilku tygodniach pediatra stwierdził znaczące zmniejszenie moich zaburzeń w spostrzeganiu oraz zaburzeń ruchowych). W szkole dostrzegłem nareszcie coś, co mnie zainteresowało, zacząłem zdobywać lepsze stopnie. Uspokoiłem się wreszcie, potrafiłem już s łuchać tego, co inni do mnie mówili. Napady złości stały się rzadsze".

Znaleźć przyjaciół i akceptację otoczenia

"Najważniejsze było jednak to, że nareszcie, w wieku 11 lat, znalazłem przyjaciela i że koledzy z klasy zaczęli zapraszać mnie na swoje urodziny. Byłem bardzo szczęśliwy, nie miałem jednak świadomości, że wszystkie te zmiany miały związek właśnie ze mną. Sądziłem, że to oni się zmienili... "

Zaufać samemu sobie

"Nie mogłem wprost nacieszyć się uczuciem, że mogę teraz lepiej kierować swoim życiem i że stałem się przewidywalny dla siebie samego. Nie stałem już obok siebie, lecz byłem «panem we własnym domu». Wcześniej ciągle miałem wrażenie działania pod naciskiem i czułem się jak gdyby napędzany z zewnątrz. Do tego wszystkie te zasady obowiązujące w szkole i w domu, którym nigdy nie mogłem sprostać! Teraz czułem się odpowiedzialny za samego siebie. Ufałem, że będę w stanie podjąć dobrą decyzję".

Z pomocą rodziców Dennis przeżywa okres pozytywnego rozwoju. Akceptuje terapię modyfikacji zachowań i potrafi wprowadzić ją w życie. Niestety, wkrótce nastaje dla niego czas próby:

"Całkiem nieźle radziłem sobie w szkole. Przeszedłem do gimnazjum. Podobały mi się lekcje. Moje osiągnięcia były zadowalające. Ciągle miałem jeszcze problemy z koncentracją i spokojnym siedzeniem, ale radziłem sobie z tym. Minęły już czasy nadmiaru bodźców, ogromnego zmęczenia czy ataków agresji. Musiałem zadać sobie trochę trudu, aby w szkole utrzymywać się na odpowiednim poziomie. Ale dawałem sobie radę".

Okres dojrzewania - zmiana

"W czternastym roku życia nastąpiła radykalna zmiana. Pediatra stwierdził, że nie może i nie chce kontynuować mojego leczenia - jestem już na to zbyt duży. Po tak długim czasie z pewnością wyrosłem już z ADHD! Nie zastanawiałem się wtedy specjalnie nad tym, co usłyszałem, w zasadzie byłem zadowolony, że nie będę już musiał pamiętać o regularnym przyjmowaniu leków. Moi rodzice byli tego samego zdania co lekarz. W ciągu kolejnych tygodni i miesięcy zacząłem borykać się z narastającym brakiem akceptacji ze strony otoczenia. Byłem poirytowany i drażliwy. Tak się przecież starałem! W szkole sytuacja pogarszała się praktycznie z dnia na dzień. Nauka przychodziła mi z takim trudem! Doszło do tego, że nie miałem już ochoty na nic i już nie robiłem. Na skutki nie musiałem długo czekać: moje oceny zjechały po równi pochyłej. Nie było mi to wcale obojętne, ale nie wiedziałem, w jaki sposób mógłbym temu zaradzić. Moi przyjaciele odwrócili się ode mnie, bo ciągle się kłóciliśmy. Byłem zły na wszystkich".

Znów za zasłoną z mgły

"Znów zniknąłem za zasłoną z mgły. Jedynym moim ratunkiem okazał się sport. Po długim, intensywnym biegu albo po wyczerpującym meczu piłkarskim ściana z mgły trochę się przerzedzała i łatwiej było mi się skoncentrować. Czułem wtedy, że jestem bardziej zrównoważony i odprężony. Stan taki nie trwał jednak długo, wkrótce na nowo dopadała mnie chwiejność i nadmierne rozdrażnienie. Rodzice przyglądali mi się z troską. W końcu moja mama dotarła do lekarza, który zajmował się leczeniem ADHD u młodzieży i osób dorosłych. Nie miałem ochoty leczyć się na nowo. Było mi wtedy wszystko jedno. Poddałem się i bez trudu pogodziłem się z moją kapitulacją. Czy mogłem liczyć na jakąś zmianę? Tak czy owak nie miałem żadnych szans. Ustaliliśmy termin wizyty u nowego lekarza. Broniłem się. Nikt mi już nie pomoże! Jestem urodzonym nieudacznikiem. Na pewno nic już się nie zmieni. Zgodziłem się na wizytę ze względu na mamę.

Dr K. przepisał mi lekarstwo, które już znałem, tym razem był to preparat o przedłużonym działaniu. Po pierwszym, porannym zażyciu tabletek miałem spokój na następne sześć godzin. Zwłaszcza że spędzałem je w szkole. Po południu odzywał się nastawiony w zegarku budzik i przypominał mi o kolejnym zażyciu lekarstw. Po całej tej kuracji nie spodziewałem się jednak niczego dobrego".

Mgła się przerzedza...

"Tym razem trwało to trochę dłużej, w końcu jednak zacząłem dostrzegać zmianę otoczenia w stosunku do mojej osoby. Narobiłem dużo zamieszania i niejeden raz wystawiłem przyjaźń kolegów i cierpliwość nauczycieli na ciężką próbę. Teraz czułem się bardziej odprężony i mniej skory do ataków. Nauka przychodziła mi łatwiej, miałem jednak zbyt duże zaległości. Musiałem powtarzać rok, potem było już o wiele lepiej.

Dobrze pamiętam moje czasy «za mgłą» - to nie byłem ja, tylko ktoś zmordowany, drażliwy, wykończony i agresywny. I te ciągłe huśtawki nastrojów, od euforii do ciężkiej depresji".

Jak odnaleźć swoje ja - pomoc psychologiczna i farmakologiczna

"Terapia psychologiczna pomogła mi poradzić sobie z takimi stanami, jak poczucie winy, lęk, smutek i rezygnacja. Droga do siebie samego była bardzo długa. Nadal jeszcze zdarza mi się działać pod wpływem impulsu, nie są mi obce zmiany nastrojów. Teraz już wiem: ADHD uderza w dorosłych tak samo jak w dzieci, ponieważ z dzieci z ADHD wyrastają obciążeni nim dorośli".

Warto wiedzieć: ADHD to nie katastrofa, ponieważ można je leczyć. "Teraz jestem dorosły. Cieszę się pełnią życia. Potrafię radzić sobie z moimi wadami, znam też moje mocne strony. Mam nadzieję, że nigdy już nie znajdę się za zasłoną z mgły".

Więcej w książce: ADHD U DOROSŁYCH. Poradnik - jak z tym żyć -  Sabine Bernau

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Za ścianą z mgły
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.