Matka. Polka. Siłaczka
My, Matki Polki, wieczne zabiegane, utrudzone i obciążone - jeśli nie chorobą dziecka, to przynajmniej siatką z zakupami. Śpiące za mało, jedzące w biegu, notorycznie dojadające obiady po dzieciach. Kobiety pracujące, liczące w nocy - by zasnąć - nie owieczki, ale rzeczy do zrobienia na wczoraj.
A gdy już uda się zasnąć, śpiące tak czujnie, że budzi nawet wypowiedziane szeptem: "Mamo…". Kobiety-siłaczki, z których każda - z niewielkimi może wyjątkami - ma na drugie Marta. Troszczy się i niepokoi o wiele, wciąż z poczuciem, że jednak to za mało.
Dziewczynki, które wychowywano , by były miłe, uprzejme i ugodowe. Za każdym razem więc, gdy słusznie tracą cierpliwość i wyrażają gniew lub złość, walczące z poczuciem, że zawiodły. Kobiety chowające swoje emocje i potrzeby do kieszeni, na później, na lepsze czasy, a zamiast tego - przyklejające do ust profesjonalny uśmiech. Mówiące: "jestem zmęczona", zamiast: "jestem smutna".
Matki Polki zwyczajnie - tak bardzo zwyczajnie - szczęśliwe, z umorusanymi łapkami oplatającymi ich szyję, z tupotem małych stópek, który odbija się echem po mieszkaniu, a miłością w sercu. Kobiety kochające i pragnące kochać, więc tym mocniej przeżywające to wszystko, co miłości zaprzecza. Wokół - i w nich samych. Pełne tęsknoty za prawdziwym szczęściem, a wciąż dziwiące się, że nie znajdują go pod etykietką "idealne" i "perfekcyjne".
My, Matki Polki. Szczęśliwe, choć zmęczone. Zagubione, choć wciąż szukające. Potrzeba nam niewiele, lub tylko jednego. I nie, nie jest to dzień wolnego od domowych obowiązków. Nie jest to wieczór w kawiarni, wycieczka zagraniczna czy nowa torebka. Potrzebna jest tylko chwila i sięgnięcie do wszystkich uczuć, które schowało się na później. Potrzebna jest chwila pełna szczerości- i słowa, które popłyną prosto z serca:
Ale ja jestem nędzny i zbolały;
niech pomoc Twoja, Boże, mię strzeże! (Ps 69,30)
Chwila, w której wypuści się z rąk wszystko, co tak kurczowo się trzyma i czym nieustannie się rozporządza i kontroluje. Chwila, w której powie się: jestem zmęczona i jest mi ciężko. Chwila, w której będzie się wiedziało, że te słowa nie trafiają w pustkę, lecz wprost w serce Kochającego. W której doświadczy się, że kochać można tylko wtedy, gdy wcześniej samemu się tę miłość przyjmie - gdy wypełni się nią wszystkie braki i niedoskonałości. Gdy miłość wypełni pustkę, gdy rozleje się w sercu i w życiu jak strumienie wody na suchym stepie (Iz 32,2).
Chwila, w której wypuści się z rąk wszystko nie po to, żeby nagle powiedzieć: "Poddaję się, zostawiam to i tyle". Ale po to, by te ręce mogły poszukać w końcu Ramion, w których wszystko jest prostsze. I prawdziwie, bez udawania, po prostu - odpocząć.
Wpis pierwotnie ukazał się na blogu Chrześcijańska Mama.
Skomentuj artykuł