Coraz więcej chorych na raka prostaty
Szybko wzrasta w Polsce zachorowalność mężczyzn na raka prostaty, zwiększa się również umieralność na ten nowotwór, choć w mniejszym tempie - powiedziała w czwartek na konferencji prasowej w Warszawie dr Urszula Wojciechowska z Krajowego Rejestru Nowotworów.
Rak gruczołu krokowego jest drugim po raku płuca najczęściej występującym u mężczyzn nowotworem. W krajach najbardziej rozwiniętych, takich jak Stany Zjednoczone oraz Europa Zachodnia, w ostatnich latach spada jednak zarówno zachorowalność, jak i umieralność na ten typ raka, odwrotnie niż w Polsce.
Dr Urszula Wojciechowska z Krajowego Rejestru Nowotworów przy Centrum Onkologii w Warszawie zwróciła uwagę, że takie tendencje spadkowe są widoczne we wszystkich krajach o wysokich nakładach na opiekę medyczną. - Jest to efekt bardziej rozwiniętej niż u nas wczesnej diagnostyki raka prostaty, jak również zastosowania najnowszych metod leczenia - powiedziała specjalistka.
Dodała, że skuteczność leczenia tego nowotworu poprawia się również w Czechach. Największa umieralność na raka prostaty jest w krajach ubogich, na przykład w Afryce.
KRN prognozuje, że w naszym kraju w 2015 r. zostanie wykrytych 14 tys. nowych przypadków raka prostaty, a 5 tys. chorych z wcześniej wykrytą chorobą umrze, na ogół po kilku latach leczenia. W 2012 r., zaledwie trzy lata temu, z powodu tego nowotworu zachorowało 11 tys. mężczyzn, a 4,1 tys. zmarło.
Dr Wojciechowska uważa, że w Polsce epidemiologia raka gruczołu krokowego przebiega podobnie jak w latach poprzednich w krajach najbardziej uprzemysłowionych. W Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej liczba przypadków zaczęła gwałtownie wzrastać w latach 90. XX w. po wprowadzeniu testów PSA oraz innych metod wczesnego wykrywania tego nowotworu, takich jak badanie USG oraz per rectum (palcem przez kiszkę stolcową).
- Rak stercza jest jedną z wielu współczesnych chorób cywilizacyjnych, w połowie XIX w. prawie w ogóle nie występował, uznawano go wtedy za chorobę rzadką- powiedział dr Krzysztof Antoni Bardadin z katedry i zakładu patomorfologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Jeszcze w latach 50. XX w. na raka prostaty chorowało w Polsce jedynie 7 proc. mężczyzn po 60. roku życia, w 2010 r. odsetek ten zwiększył się już do 16 proc. i najprawdopodobniej nadal będzie rosnąć. Większość zachorowań (70 proc.) przypada na osoby w wieku 65-70 lat.
Dr Bardadin uważa, że w Polsce podobnie jak w innych krajach, należy namówić mężczyzn, szczególnie tych po 60. roku życia, do regularnego podawania się badaniom diagnostycznym, w tym przede wszystkim kontrolowania poziomu białka PSA. Gdy jest on podwyższony, może świadczyć o rozwoju nowotworu (choć może również sugerować stan zapalny i powiększenie gruczołu krokowego).
- Zaledwie jedno badania palcem kiszki stolcowej oraz wykonanie testu PSA zabezpiecza mężczyznę na lata, tzn. może mieć on pewność, że ten nowotwór na razie mu nie zagraża - podkreślił specjalista. Dodał, że w razie wątpliwości wykonywane jest jeszcze przezodbytnicze badanie ultrasonograficzne TRUS oraz tzw. biopsja gruboigłowa gruczołu krokowego. Jeśli choroba zostanie nawet wykryta, to raczej w początkowym etapie, gdy może być skuteczna leczona lub nawet tylko przez jakiś czas monitorowana.
Z międzynarodowych badań Concord 2 wynika, że w naszym kraju poprawił się odsetek pięcioletnich przeżyć wśród mężczyzn cierpiących na raka prostaty. W latach 1995-2009 zwiększył się on o prawie 20 punktów procentowych - z 54,3 do 74,1 proc. Nadal jednak jest on niższy niż w Europie Zachodniej. W Finlandii pięcioletnie przeżycia w raku stercza uzyskuje się u 86 proc,. mężczyzn, w Szwecji u 84 proc., a w Norwegii - u 80 proc.
Według dr Wojciechowskiej, w Skandynawii takie efekty leczenia uzyskuje się mimo większej niż w naszym kraju zapadalności na raka prostaty (w przeliczeniu na liczbę mieszkańców). - Świadczy to o tym, że wysoka zachorowalność na ten nowotwór przy odpowiednim poziomie opieki medycznej nie musi jednocześnie oznaczać wysokiej umieralności - podkreśliła.
Skomentuj artykuł